31/01/15
Pokój tortur
Tak nazwałam ten pokój , gdzie są dokonywane zabiegi na Misi.
Tak doradził Pan Doktor Mazur,
aby zabiegi były robione w innym pomieszczeniu
niż gdzie przebywa kot przez cały dzień.
Chodzi o to by kotkowi nie kojarzyło się wszystko z nieprzyjemnościami.
Kot łatwiej poddaje się zabiegom.
Misia codziennie dostaje rano tabletkę i krople do oczu.
Wieczorem tabletkę, zastrzyk, dentisept i krople do oczu.
Krople do oczu podawane są cały czas,
ale to nie one wywołują jej niechęć zdecydowaną.
Najgorzej jest z podaniem tabletki i dentiseptu.
Nie cierpi tego oj nie cierpi.
Jakoś sobie jednak radzę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Niech się nazywa jak chce, byle te zabiegi pomagały. Dzielne jesteście obie :-)
OdpowiedzUsuńRacja,grunt żeby zdrowiała:)
OdpowiedzUsuńZawsze zastanawiam sie, JAK podaje sie kotu tabletke. Bylo kiedys takie humorystyczne opowiadanie w necie - istny horror. Nie ma to jak pies, jest bardziej zdyscyplinowanym pacjentem. :)))
OdpowiedzUsuńBardzo zdyscyplinowane jesteście, chwała za to i dzięki temu wszystko skończy się dobrze :)
OdpowiedzUsuńMoże lepiej "zabiegówka" ?? ;o)
OdpowiedzUsuńDużo ciepłych głasków dla Misi.Miłego dnia.
OdpowiedzUsuńMądry lekarz. W końcu wszystkie te zabiegi muszą przynieść efekty. Trzymajcie się Krysiu:)
OdpowiedzUsuńszpital dla ludzi czy dla zwierząt, wszystko jedno, jak patrzę na to zdjęcie to ciarki przechodzą mi po plecach
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, żeby Misia była zdrowa :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia dla Was obydwu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Myślę, że weterynarz ma rację z różnych względów.
OdpowiedzUsuńŻyczę miłego weekendu.
Ważne by zdrowiała a gdzie otrzymuje leki i czy je nie lubi to już inna sprawa.
OdpowiedzUsuńprzesyłam dobrą energię i pozdrawiam machając słonecznie!
OdpowiedzUsuńPokoik troszkę złowieszczo wygląda... nie jest przytulny... zrobić swoje i zmykać ;-)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że kuracja idzie do przodu!
ja z tymi tabletkami to też mam różnie. są koty co łykają bez problemu a inne plują tabletkami na odległość. podziwiam was obie.
OdpowiedzUsuńDobrze, że masz takie osobne lokum:)
OdpowiedzUsuńJa miałam kiedyś kota, któremu musiałam przez dwa tygodnie zakraplać oczy kilka razy dziennie, to jest potwornie męczące, wiem to :(
OdpowiedzUsuńBidak chciał skoczyć na półkę pod sufitem i z rozpędu walnął się okiem w drzwi szafki, miał całe mętne, też zastrzyki i zaciemnienie całego mieszkania na 2 tyg . Trzeba było zakleić gazetami okna do 2/3 wysokości. No ale wyzdrowiał. To była jego jedyna choroba przez całe życie i potem raz zjadł żywego ślimaka i był zatruty ale też mu przeszło, a żył 20 lat.
To ja mam to samo z Maćkiem u mamy. Co dzień tabletki , zakraplanie oczu i różne inne tortury ... Opanowałam do perfekcji , ale kotek coraz mniej mnie lubi :(
OdpowiedzUsuńNie mamy osobnego lokum niestety .
Najważniejsze aby Misia była zdrowa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Kochana, trzymam za Was kciuki ...
OdpowiedzUsuńOj chyba nikt nie lubi przyjmowac lekow...
OdpowiedzUsuńMusiałam podawać ponad miesiąc mojemu Miśkowi tabletki i nauczyła mnie tego koleżanka. Między kolana i kotek na stojąco. Przez prosty przełyk przelatuje szybciej i mniej stresowo.
OdpowiedzUsuńZdrówka życzę.