Dzisiaj zaliczyliśmy Pasłęk i prawie 50 km tam i z powrotem. I jak zwykle wyjazd trwał ok. 5 godzin.
Jeździmy zawsze po szosie tak jak samochody, dlatego na mapach Google jest trasa samochodowa. Tak jest po prostu łatwiej a dla mnie zdrowiej, bo nie lubię i nie mogę jak mnie trzęsie np. na płytach jumb.
Świetna szosa, jedziemy starą siódemką obok nowej siódemki, ale zbyt blisko, taki układ i ogłuchnąć można od hałasu pędzących nową siódemką samochodów.
Bliżej Komorowa Żuławskiego nowa siódemka się oddala w bok razem z pędzącymi samochodami i robi się cicho.
Docieramy do Pasłęka i jedziemy ścieżką rowerową, na której położono za wysokie krawężniki i rowery nieźle podskakują. ???
Pierwszy raz widzę takie rozrywkowe wykonanie. Obijamy sobie tyłki na tych krawężnikach, więc jadę na stojąco na pedałach hmmm... ???
W Pasłęku oglądamy jeziorko i plażę dla turystów i miejscowych. Piękne miejsce i warte odwiedzenia bliżej wakacji, można się kąpać, chyba ??
Wracamy do Elbląga i zajeżdżamy w Zielonym Grądzie do Smażalni Ryb Okoń i jemy rybkę.
Najśmieszniejsze, że najpierw zjadłam sandacza, wypiłam kawę a potem chciałam zrobić zdjęcie dla tej rybki :-)))) Trudno będzie następnym razem.
A potem na spokojnie, kręcąc pedałami jechaliśmy powoli do domu, a pogoda była piękna, słoneczna a wiatr leciutki.
Kocham taką spokojną relaksową jazdę...