Czasami tak bywa ,że coś wysiądzie jednak na tym jachcie.
Coś się zrobiło z silnikiem,że gasł , więc nie było mowy o wypłynięciu na Zalew.
Kapitan umówił się z kolegą na naprawę ok. 15:)),
była 10:00, dużo czasu więc na spokojnie zjedliśmy śniadanie na łódce...
Silnik bez pokrywy
Zegarek kapitana też ma awarię, potrzebny do pływania
Posiedzieliśmy trochę, poleżałam trochę w kokpicie na plecach ...
Widok przede mną
Widok trochę wyżej
Widok na niebo , maszt i drzewa
Pośrodku portu pływa wyspa, trochę niebezpieczna , bo nie wiadomo co tam jest
i można uszkodzić niechcący śrubę silnika.
Czekając na kapitana poszłam za bramę i tam spotkałam koty, bezdomne chude i ech
i się zdenerwowałam, a że zawsze mam przy sobie saszetkę , to poczęstowałam.
Trzeba będzie z nimi coś zrobić...
W Elblągu tak niesłychanie rzadko się spotyka bezdomne koty,że aż mnie ten widok zdziwił,
chyba dlatego że to peryferie , to się biedaki tam uchowały..
I pojechaliśmy do domu, miałam dzień wolny :-))))
Akurat ;-))) Było tyle spraw do zrobienia...
Ostatnio na nic nie mam czasu,żyję w takim tempie, aby zdążyć,
że zastanawiam się kiedy padnę :-)))
Ale cóż żyje się raz i takie lato na żaglach może się nie powtórzyć.
piękny dzionek:))
OdpowiedzUsuńPogoda wreszcie taka jak trzeba :-)
UsuńZlosliwosc przedmiotow martwych...
OdpowiedzUsuńAno...
UsuńZnam to tempo szalone...a lat przecież nam przybywa!
OdpowiedzUsuńNo właśnie :-)
UsuńMasz rację, żyje sie raz, dla przygody na łódce inne sprawy mogą poczekać...
OdpowiedzUsuńTak sobie ostatnio myślę...
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńNie jestem zwolenniczką żeglowania, ale żeglarzy podziwiam. Mają z pewnością wiele pięknych doznań.
Pozdrawiam serdecznie.
Jest fajnie ;-)
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Ja z pokolenia, które pływać zaczynało w ogóle bez silnika, wchodzenie na żaglach do portu się uprawiało, i burłaczenie na kanałach. Potem silniki typu Wietierok, które trzeba było strasznie szarpać za linkę... a teraz tylko guzik się wciska:)
OdpowiedzUsuńKapitan też dobrze zna te czasy :-))
UsuńOj, jak miło byłoby tak popływać :)
OdpowiedzUsuńŚwietny relaks...
UsuńTo miałaś Krysiu fajne leżenie w kokpicie. :) .
OdpowiedzUsuńA tak sobie poleżałam wreszcie :-)
UsuńZ awariami trzeba uważać!
OdpowiedzUsuńA co do dużego tempa życia - dla swojego zdrowia, szczęścia - dobrze jest zwolnić, nawet na siłę.
Pozdrawiam :)
Jakoś tak wychodzi,że nie da rady :-)))
UsuńPozdrawiam :-)
No ale z kotami sobie pogadałaś...
OdpowiedzUsuń:-)
Trochę za ostrożne były...
UsuńOj i ja dziś awaryję miałam hehhhh....
OdpowiedzUsuńFeralny poniedziałek :-)))
UsuńPomyśl sobie, że dobrze, że awaria nastąpiła w "dobrym miejscu" a nie na środku jakiegoś akwenu w trakcie sztormu.
OdpowiedzUsuńMiłego;)
Tu się zgadzam z Tobą, dobrze,że w porcie...
UsuńMiłego :-)
oj tak, podobno trzeba żyć tak jakby jutra miało nie być...
OdpowiedzUsuńdobrze, że tak jak anabell mówi silnik nie padł na srodku wody...
Życie takie krótkie...
Usuńmnie tez zawsze szkoda tych wszystkich cudownych kotów, które zasługują na własną podusię i kochane ręce do głaskania, a zamiast tego mają tylko beton :( Chętnie bym je wszystkie zabrała do domu. Nie mogę się pogodzić z tym, że nie są szczęśliwe, bo głupi los im na to nie pozwolił. Koty spotykam zawsze i wszędzie gdzie bym nie pojechała i jak słowo daję, kiedyś nie wytrzymam i przywiozę jakiegoś z wakacji :(
OdpowiedzUsuńEch też tak mama, żal mi tych wszystkich kotów biedaków...
Usuń