Leczenie Pamisi ciągnie się jak guma balonowa, zaraz zrobi się balon i mię strzeli...
W środę była kontrol.
Dziurka zrobiona przez lekarza jest , ale zrobiła się druga dziurka.
Na oczku nad dziurkami zrobił się wrzód.
Doszły nowe leki.
W piątek wieczorem wpadłam w panikę,
bo oko wyglądało paskudnie,
ale w sobotę wyglądało lepiej...
Ogólnie rzecz biorąc , to leczenie wlecze się i tak ma być.
Ja bym chciała ,żeby szybciej a tu cierpliwie trzeba podawać leki i czekać na efekty.
Weterynarz pociesza mnie ,że to może trwać długo a nawet 3 miesiące.
Wizyty nie kosztują, leki na długo na szczęście.
Pamisia też na szczęścia widać ,że nie cierpi.
Je w miarę normalnie , leki łyka normalnie.
Misia zakopana w pościeli, a niby gdzie ma leżeć chory kotek ??
Do kompletu dołączył Czekoladowy.
Oczy jak zwykle, uszy jak zwykle, drapie się jak zwykle, ech...
Może to być efekt tego ,że siedzą w pokoju razem z Misią...
W poniedziałek oboje jadą na cały dzień do Doktora Mazura .
Na obserwację , bo przez tę moją piątkowa panikę,
chce sprawdzić osobiście, co się dzieje i czy dobrze podaję leki,
czyli przede wszystkim krople do oczu jednemu i drugiemu.
I z czego ja mam się cieszyć zapytam retorycznie ??
powodzenia u weta!
OdpowiedzUsuńNo pewnie, że w pościeli. Wiemy coś o tym :-)
OdpowiedzUsuńDużo zdrowia Twoim kociakom, a Tobie cierpliwości i wytrwałości. Pozdrowienia dla Ciebie i głaski dla kociaków :-)
Pozdrawiam Krysiu!
OdpowiedzUsuńBędzie dobrze, trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńKrysiu... musi być dobrze !
OdpowiedzUsuńPowinnas sie cieszyc, bo moglo byc gorzej. Jednak Pamcia lyka leki, ale to zwierzaczek, wiec goi sie inaczej niz na czlowieku, biorac pod uwage polozenie rany. Cierpliwosci, Krysiu! :)))
OdpowiedzUsuńpodziwiam Twoje zaangażowanie w wyleczeniu pupilka, widać, że masz dużo empatii w sobie dla zwierząt, oby więcej takich ludzi było
OdpowiedzUsuńJest się z czego cieszyć!!! Kotki mają najlepszą opiekę pod słońcem. Wierzę, że bedzie dobrze. Informuj Krysiu na bieżąco, bo jesteśmy z Tobą.
OdpowiedzUsuńNie ma co opieka pierwszorzędna. A i pacjentka zdyscyplinowana, łykanie leków raczej nie leży w kociej naturze;D
OdpowiedzUsuńDużo cierpliwości a kociakom zdrówka życzę.Bedzie dobrze.
OdpowiedzUsuńAno cieszyć się z tego, że jest nieźle, że nie pogorszyło się, że nie cierpi. Czasami choroby się wleką ale się kończą. Moja Czarnula cierpiała "tylko" tydzień ale skończyło się najgorzej jak mogło.
OdpowiedzUsuńEch życie ....
OdpowiedzUsuńTrzymaj się - będzie dobrze :)
Oj, to rzeczywiście długo. Ale wszak nawet najdłuższa żmija- mija. A to nie wiedziałaś, że łóżko i pościel są głównie dla naszych domowych zwierzaczków?
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
zdrówka życzę
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Krysiu, jak druga dziurka się zrobiła, to chyba dobrze, bo ropa zeszła i się koteczkowi ulżyło. Takie stany zapalne od ząbków, długo się leczą. Trzymamy kciuki i pazurki.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńpan kotek był chory.....masakra :))))
OdpowiedzUsuńPoczytałam hurtem. Śpieszę donieść, że jestem miłośniczką kotów,zawsze jakieś czarne zwierzątko miałam.A teraz mam pod opieką kota siostry imieniem Filemon. Jest cały biały,dorodny, i głuchy jak pień co nie znaczy,że nie potrafi upominać się o swoje...Zrobiłam błąd - kupiłam mu Felixa bo chciałam sie przypodobać.... no i mam . Nie chce nic innego żreć i morde drze stojąc nad miska gdzie leży niefeliks. No cóż - ale i tak go lubie...Najbardziej wieczorne wspólne oglądanie telewizji..Życze powrotu do zdrowia Twojej milusińskiej..
OdpowiedzUsuńKochana,wiem,że Ci ciężko,że jestes zmęczona,martwisz sie tym co będzie i tym co jest.Ale cieszyć się trzeba ze wszystkiego- z ładnej pogody,serdecznego uśmiechu,miłego słowa od kogoś.Masz wsparcie blogowiczek,podziwiają co robisz jaka jesteś,wspomagają najserdeczniej. Czy to nie cieszy? Głowa do góry,serce też.Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńWażne, że je. Życzę Wam więcej OPTYMISTYCZNYCH CHWIL I ZDROWIA.
OdpowiedzUsuńKrysiu a zakładasz swoim kotkom obroże przeciw pchłom? Podobno tak twierdzi pani z fundacji jest plaga pcheł i jakieś zmutowane bo duże. Przyznaję że na tym maluchu były i to bardzo duże aż byłam przerażona. Wiem też że pchły mogą wykończyć kota czy psa tak samo jak kleszcze. Czytałam obserwacje ludzi którzy widzieli jak kot rzucał się pod przejeżdżający samochód, czekając najpierw na poboczu. Sprawdzali, zawsze była na nim nieprzytomna ilość pcheł. Wiem że to niezdrowe ale nasze mają te bayerowskie obroże, bo mnie strach ogarnia jakie choroby potrafią pchły przenieść.
OdpowiedzUsuńTrzymam mocno kciuki za kicię
OdpowiedzUsuńBiedne kotki i Tobie współczuję bardzo Krysiu.
OdpowiedzUsuńZapewne bardzo sie denerwujesz ......
Zdrowka koteczkom i cierpliwości Tobie ...... ech
Daj znac co tam Pan wet stwierdził ...
Współczuję Krysiu. Najważniejsze że będą pod obserwacją.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko:)
Pozdrowienia dla dzielnej Pamisi.
OdpowiedzUsuń