Minęło kilka miesięcy ...
Ja się uspokoiłam i dowiedziałam wszystkiego o FIV...
Cesar został wpuszczony z powrotem do stada.
Jest na szczęście kotem spokojnym,
nie atakującym i nie gryzącym, co jest bardzo ważne przy FIV-ie.
To jest taki duży spokojny misiek, pewny siebie i swojej siły.
Rzadko jej używa i trzeba naprawdę zdenerwować Cesara.
Przygniata wtedy przeciwnika swoją masą i tyle...
Wszystkie pozostałe koty też miały zrobiony test , nikogo nie zaraził.
Mają robiony ,co jakiś czas i nic się nie dzieje.
FIV o tyle jest bezpieczny ,
że nie zaraża inne koty poprzez kontakt z wodą, jedzeniem czy śliną.
Zarażenie następuje poprzez pogryzienie, przez krew
i jeżeli kotka jest w ciąży, to kociaki też mogą być zarażone.
Wirus FIV-a na powietrzu szybko bardzo ginie.
Nie jest niebezpieczny dla ludzi.
Ludzie od kotów nie zarażają się.
Polecam książkę :
Frymus Tadeusz
"Wirusowe, bakteryjne, grzybicze i prionowe choroby kotów - Choroby kotów"
A Cesar słodko śpi.
Nie jest zdrowy i nigdy już nie będzie.
FIV to FIV
Czuje się dobrze, ale wirus działa z ukrycia i na pewno go niszczy...
Na razie nie wiemy, co i jak ,
ale na pewno kiedy Cesar zacznie chorować ,
to już wtedy niewiele życia mu zostanie...
Ale póki co ma już 9 latek :-)))
Nie jest zdrowy i nigdy już nie będzie.
FIV to FIV
Czuje się dobrze, ale wirus działa z ukrycia i na pewno go niszczy...
Na razie nie wiemy, co i jak ,
ale na pewno kiedy Cesar zacznie chorować ,
to już wtedy niewiele życia mu zostanie...
Ale póki co ma już 9 latek :-)))
słodziak jeden !
OdpowiedzUsuńmyziaki
ruda kuleczka:P
OdpowiedzUsuńNiech się Cesar trzyma jak najdłużej! Miłego dnia:) p.s. myslimy o Kąciku w oknie:)
OdpowiedzUsuńCześć,
OdpowiedzUsuńMam takie samego Rudzielca, bardzo mnie cieszy ta wiadomość, bo panicznie boję się chorób od kotów. Temat jest mi szczególnie bliski bo u mnie tez jest całe kocie stado - 5 sztuk - 3 koty i 2 kocice. Z przyjemnością czytam wszytko co piszesz, takie blog jak Twój jest naprawdę potrzebny. Przytulanki dla Cezara - niech rośnie wielki ;) buziaki - Ania
Dobrze, że poruszyłaś kwestię takiej choroby na blogu. Najważniejsza jest świadomość. Mam nadzieję, że choroba Cesara pozostanie w uśpieniu jak najdłużej a kocurek będzie cieszył się spokojną starością u Twojego boku.
OdpowiedzUsuń3maj się Rudzielcu jeszcze długie lata w dobrej kondycji :-) To bardzo potrzebny wpis Krysiu, może uspokoi wiele osób, które boją się kocich chorób. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo to "sto lat" lat dla Cezara i dużo zdrówka...;o)
OdpowiedzUsuńWitaj Krysiu! Dobrze, że ten wirus nie jest groźny dla człowieka. I dobrze tez Krysiu, że napisałaś o tym. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńLubię rude koty :). Ponadto chciałam napisać, to co poprzedniczka,więc nie będę się powtarzać. Kotek niech dalej żyje szczęśliwy. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńOby choroba jak najdłużej trwała w ukryciu.
OdpowiedzUsuńCesar jest pięknym kotem :)))
No tak, my szczepione jestesmy na to. Był u nas kiedys w schronisku taki wielki, czarno-bialy kocur, Wolfgang miał na imię.Miał dłygaśne białe wąsiska, niesamowite. Czekał biedaczysko na adopcję dość długo, ale dobrze się skończyło.
OdpowiedzUsuńJeśli się wie wszystko o tej chorobie, przestaje byc straszna z punktu widzenia ludzi. Bo można takiego kota dołączyć do swojej gromadki i nic się nie dzieje jeśli się wie jak z tym postępować. Ale zawsze jest dobrze własne koty na to zaszczepić. Pozdrawiam.
Piękny i bardzo kochany!
OdpowiedzUsuńNiech jak najdłużej będzie zdrowy.
9 latek to już nie mało.
Pozdrawiam bardzo cieplutko:)))
Ale kochana, czy twoje pozostałe koty nie sa na to zaszczepione przypadkiem? Wiem że raczej proponuję się tę szczepionkę kotom wychodzącym, ale strzeżonego.... Może warto je zaszczepić?
OdpowiedzUsuńFiV może się uaktywnić dopiero na starość... :), a do starości Cezarkowi jeszcze daleko :)!.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej chorobie, ale jak będę u weterynarza, a niestety jestem tam ostatnio co tydzień, to na pewno się dowiem czegoś o tej chorobie.
OdpowiedzUsuńCudny jest Twój Cezar, oby choroba dopadła go jak najpóźniej!
NO to życzę Cesarowi, żeby był z Wami w zdrowiu jak najdłużej!
OdpowiedzUsuńŚciskam ;)
Mam nadzieję że Cesar będzie cieszył się dobrym stanem jeszcze przez długie lata. Dziękuję za ten wpis, bo o chorobie nie wiedziałam, teraz na pewno się z nią bliżej zapoznam...
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że Ty nie panikujesz i podchodzisz do tego w sposób naukowy.
OdpowiedzUsuńdobrze, że jesteś świadoma tej choroby, że poznajesz ją zanim da objawy...będziecie przygotowani jeśli coś się zdarzy, a to już dużo
OdpowiedzUsuńzdrówka dla Cesara i proszę wytarmosić rude uszka ode mnie :)
Twój kot jest śliczny.
OdpowiedzUsuńWszystkie są piękne.
Pozdrawiam
To w takim razie wszystko jest ok. - cieszę się :)
OdpowiedzUsuńDobrze będzie na pewno:) Choroba w uśpieniu już tyle lat. Cezarek dożyje przy Was starości w zdrowiu i dobrobycie:)
OdpowiedzUsuńma dobry dom, jest kochany...
OdpowiedzUsuńbędzie żył długo, dzięki tobie:)
śliczny kochany kotek! :D
OdpowiedzUsuńja potrzymam za kolejne dziewięć lat koteczka (!)Niech sobie słodko i wygodnie żyje:)
OdpowiedzUsuńsama mam chorego przewlekle kota więc...wszystko rozumiem...te obezwładniające emocje:(...ex
Piękny. Udało mu się , bo trafił do Ciebie. Dzieki,że wszystko wyjaśniłaś na temat tej choroby.
OdpowiedzUsuńNiech żyje jak najdłużej i cieszy swą obecnością.
Wspaniały słodki, cieplutki rudasek :-)))
OdpowiedzUsuńNiech żyje wiele lat zdrowo na ile to możliwe ...
Mizianki przesyłam i całuski koteczkowi ....
Nie slyszalam nigdy o takiej chorobie.. Fajnie, ze sie z nami dzielisz swoja wiedza. Mam wielka nadzieje, ze Rudasek bedzie sie dobrze mial;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMój drugi kociambr Gizmo też miał to paskudztwo + białaczkę. Miał być panaceum na koszmar związany z pożegnaniem pierwszego prawie 13- latka. Odszedł po 5 miesiącach, do czego przyczyniły się wetki. Nie wiem czy były tak głupie, czy też chciałby wyciągnąć kasę. Gdy pojechaliśmy do kliniki, mogliśmy mu tylko pomóc, usypiając.
OdpowiedzUsuńTeraz mamy 10 miesięcznego syjama. Jest dla nas zaskakujący, bo wcześniej mieliśmy dachowców, według nas normalnych przedstawicieli rasy. Oczywiście ukochanej kociej.
Oczywiście pogłaskanka dla wszystkich przytulaków.
OdpowiedzUsuńZajrzyj na moją ikonkę boczną z łabędziami: Chwile... Tam więcej o moich kociakach.
Pozdrawiam.
Choroby nie omijają nawet takich pięknych kotów :(
OdpowiedzUsuńJaki piękny:)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńmoja ruda ,piękna Cezarska mość:))
OdpowiedzUsuń