26/06/12

Ballada o Czekoladzie cz.2



Zaczęły się ciężkie dni...
Jesteśmy na wsi , daleko od miasta, ratujemy oczko, Czekolada do transporterka, do samochodu, do weta , narkoza, ratunek , narkoza , ratunek , narkoza, ratunek, stanęły nerki ,ratujemy nerki ,
nie ratujemy oka, lato, wysoka temperatura, horror, gangrena, zapalenie idzie do mózgu …piątek po południu…znikąd pomocy…

Piszę do doktora Garncarza , odpisuje błyskawicznie , co podać, sobota , nie ma weta , proszę o ratunek znajomą wetkę,  przyjeżdża ,ratujemy kota, leki, kroplówki, leki, kroplówki, leki, karmię ze strzykawki, leki , trwa to ok tygodnia , w ciągłym strachu czy przeżyje...przeżył, nerki ruszyły...

Dlaczego weci nie wiedzą ,że persom nie podaje się się ot tak sobie narkozy?
Persy mają szczególnie wrażliwe nerki , ale dowiedziałam się o tym za późno.


Zawsze przy mnie

Czekoladowy kot


Ratowałam mu życie, a on pięknie pozwalał się ratować.
Na wszystko się zgadzał bez oporów . Cudowny kot do ratowania…
Tak zaprzyjaźniliśmy się i pokochali na śmierć i życie …

Czekoladka został na stałe u mnie.
Nie ma jednego oczka.
Od początku pobytu źle reagował na aparat fotograficzny,
a teraz już zupełnie go nie lubi...nie zmuszam go do pozowania...

Zdjęcia po chorobie rok maj 2008 ...

Zawsze ze mną

Czekoladowy kot
















Czekoladowy kot

Czekoladowy kot


















Zawsze koło mnie

Czekoladowy kot














Czekoladowy kot

Czekoladowy kot















78 komentarzy:

  1. kocisko super, może ten brak oczka go tak oniesmiela do aparatu.. ja na początku pozwalałam zwierzakom obwąchać sprzęt a nawet go poślinić czy delikatnie podgryzać (duże czarne to i klika to zwierz ma prawo się bać)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pomimo braku oczka i tak jest śliczny i uroczy kotuś :)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekoladka pasowałby do mojego stadka:)))))))) jeden bez ogona,drugi ze sztywną nóżką:)))pieknie sie nim opiekowałas//choć tego stresu nie zazdroszczę!!!!....dlatego tak bardzo cie kocha:))))..z wzajemnością...ja miałam kiedyś kotka,kóry do nas przyszedł....za zadne skarby go nie chciałam!!!!!!!!!!!!!!!!!!!to był potem mój największy i najkochańszy pupil:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tak zawsze bywa, nie chce człowiek
      a potem największa miłość :-))))

      Usuń
  4. Cudna opowieść - to jest prawdziwa przyjażń :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisząc ją sama musiałam się zastanowić jak to było...
      Z chęci oddania do takiej wielkiej miłości kocio-ludzkiej...

      Usuń
  5. Fantastyczny wpis! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Ufffffff :-)
    Duzo głasków dla Czekoladki (lubi głaski? ;-)). Fajny kiciur! :-))
    U nas koty pojawiały się na ogół same... Jeden wlazł na 3 pietro i został, drugi podłozył sie pod moja pracą ze złamaniem otwartym, trzeci - ach, po trzeciego pojechaliśmy sami :-)))) Dwa pierwsze zostały u Rodziców (nie chcieli oddać :-))) ), trzeci(a) mieszka z nami.
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekoladka lubi głaski oj bardzo lubi :-)
      Dziękujemy za głaski :-)

      Usuń
  7. Bidulka,...ja też o tym nie wiedziałam, no ale ja to nie wet :/

    OdpowiedzUsuń
  8. o matko, ale z nim przeszłaś. Mam dość ryzykowną teorię, czy te biedy nie myślą czasem, że my jesteśmy ich matkami? i dlatego tak krok w krok za nami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nie , chyba tak nie myślą.
      Czekolda jest w ogóle inny,
      nie jest kotem :-)))

      Usuń
    2. Ha ha, ja tak mówię o Gacku, że on nie jest kotem tylko bożkiem ;-)

      Usuń
    3. I może on lepiej wie :-)))

      Usuń
  9. Podziwiam Twoją determinację podczas leczenia kota.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Podziwiam Twoją determinację podczas leczenia kota.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uparłam się ,że będzie żył...
      Ale Czekolada dawał się leczyć bezstresowo...
      Pozdrawiam...

      Usuń
  11. Rozjaśniłaś wreszcie historię Czekoladowego. Takie momenty, trudne, często smutne, nerwowe, zbliżają (a przynajmniej powinny), tworzą więź, wystawiają na próbę i przyjaźń i poczucie odpowiedzialności. Zastanawiam się jednak czasem, czy nasze koty to rozumieją, tzn. nie chodzi mi o to by okazywały "dowód wdzięczności", tylko czy nie kojarzą takich niemiłych i czasem bolesnych zabiegów z tym, że robimy im krzywdę. Zastrzyki, tabletki, maści, badania... czasem mam wrażenie, że np. mój Mefisto uważa mnie za swego kata.

    PS. Zastanawiałem się kiedyś czemu fotki Czekoladowego są w większości w pozycji "odkurzacza" lub "froterki". Nie wstydź się, że brak mu oka, tu sami przyjaciele przecież!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie chodzi ,że ja się wstydzę, tylko ,
      że on ucieka na widok aparatu,
      więc go nie zmuszam robię z odległości i tyle :-)))
      Większość zdjęć z bliska to zamazane i ucieczka.
      Nawet jak podejdę zbyt blisko , to też ucieczka...
      Nie chcę go denerwować...
      Żeby zrobić zdjęcia Czekoladce , to ja się czaję,
      czekam , na spokój , na sposobność i wtedy robię.
      On jest czujny... :-)))

      Czekoladowy przyjmował kroplówki i zastrzyki
      tak jakby nic się nie działo...
      gdyby protestował nie żyłby,
      Było tego dużo.
      jedyny kot w moim życiu,
      który pozwala wszystko zrobić przy sobie
      nawet najgorsze badania bez mrugnięcia okiem.

      Inne koty po leczeniu trochę się boczą na mnie...
      Czekolada zawsze zrównoważony i kochający.

      Usuń
  12. Dobrze ,że Czekolada przeżył.
    Nie wiem co ja bym zrobiła i czy dałabym radę .
    Podziwiam nie znam się tak dobrze na kotach.
    Zdrowia życzę Czekoladce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dałabyś radę.
      W sytuacjach ekstremalnych człowiek działa
      i musi być dobrze :-)
      Dziękujemy za życzenia :-)

      Usuń
  13. Zyskałaś sobie najwierniejszego przyjaciela! Cudownie, że są tacy ludzie, jak Ty, którzy chcą się tak poświecić dla zwierzęcia i potem cudownie się nim opiekują!;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekoladka jest moim przyjacielem :-)
      I wyjątkowym kotem :-)

      Usuń
  14. Dobrze, że żyje, wszystko będzie ok. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. Oj biedny Czekoladka,mam nadzieję że będzie dobrze....mając taką PAŃCIĘ!!!Pozdrowionka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam nadzieję,że jeszcze trochę pożyje :-)
      Pozdrowionka :-)

      Usuń
  16. bezsennablondynka.bloog.pl26 czerwca, 2012

    Są weterynarze i konowały.
    Miałam okazje poznać oba gatunki. Konował zrezygnował z leczenia mojego psa z nosówki i chciał go uśpić, jego kolega z tej samej placówki wyciagnąl mi mojego potworka z choroby. Nie tylko podawał leki ale tez poinstruował jak sie psem zajmowac co podawac do picia i kiedy i jak.
    Inny konował na odległość badał moja kolejną pupilkę (amstaf) mimo że była na smyczy i w kagańcu. Omal jej ie wyprawił przez zła diagnozę na tamten swiat. Weterynarz nie tylko ja odratował ale stał się obiektem miłosci owej psicy. Diana gdy widzi weta wariuje ze szczęscia (mimo zastrzyków i innych niemiłych zabiegów) i nie wyjdzie solidnie go nie oblizawszy. A wet jakoś tez sie cieszy i nie ucieka. ;-) Życze Tobie i Czekoladzie spotykania tylko takich super weterynarzy i tylko w sytuacjach badań kontrolnych ewentualnie szczepień.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację ,różni weci bywają ...
      Dziękujemy za życzenia :-)

      Usuń
  17. Ale jaki śliczny!!!! Już go kocham na odległość. Całuję pysia dzielnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Krysiu !
    Cudowny wpis...Czytam go już trzeci raz.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  19. No tak, dzisiaj jechałam ze swoja Zara do weta ale najtrudniej było ja schowac do transportera pobiły się lub pożawiła łapka ale juz jest lepiej antybiol dostała

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie wszystkie koty lubią transporterki...
      Zdrówka życzę ...

      Usuń
  20. miało być albo pogryzły z inną kocicą

    OdpowiedzUsuń
  21. Ja nie zauważyłam, że Czekolada jednooki jest, ale w sumie.. zawsze widzę go od góry, albo z daleka :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Dobrze, że się udało :)! Podziwiam i gratuluję :). Czekolada śliczny jest :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Dużo przeszedł...
    Zdrówka życzymy Czekoladowemu :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Biedactwo, duuużo zdrówka i wielu jeszcze lat z Tobą Krysiu mu życzę. I głaski od blogowej fanki :-)

    OdpowiedzUsuń
  25. Podziwiam Ciebie...dałaś mu drugie życie:)
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie tak,
      to była walka o jego drugie życie :-)
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  26. Ważne, ze udało się go uratować...:)

    OdpowiedzUsuń
  27. Ah jak ja dobrze znam to ratowanie, jeżdżenie do weta... pewnie to też inaczej gdy przytrafia się to właśnie nie kotu a członkowi rodziny....
    cheh... mam taką wewnętrzną tęsknotę za kotem, by się przytulić pogłaskać, dać smakołyk... ale mam jednak lęk, że będzie tak wredny jak ten co miałam ostatnio....
    pozostał po tym kocie smród, którego niczym wywabić nie można. Wykładzinę będziemy zrywać...Dziś przywieźli płytki i jedyna nadzieja w chemii budowlanej...
    pozdrawiam i zapraszam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz koty nie bywają wredne,
      tylko czasami ludzie je nie rozumieją...
      Mnie też nie ze wszystkimi kotami układa się tak bajkowo jak z Czekoladką...

      pozdrawiam :-)

      Usuń
  28. Wyobrażam sobie co przeżyłaś przez ten okres ...:(
    Nie wiem jak to jest możliwe ,ale jak coś złego (odpukać)to zazwyczaj w długi weekend ,lub jakieś święto - weta ze świecą szukać ...-//
    Najważniejsze że udało się Czekoladkę uratować :))
    Głaski dla kotecka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To były straszne chwile...
      Na szczęście ta znajoma wetka mi pomogła i Dr Garncarz.

      Usuń
  29. psami i kotami też się zajmuję, tylko koty ostatnio rzadziej sie "trafiają";) jest coś co łączy i dzieli oba gatunki...
    Koty są kochane i wredne. Pokazują radość ale i niezadowolenie...
    miałam kiedyś kota pod opieką który tak bardzo nie lubił karmy którą karmili go właściciele... wręcz dostawał odruchów wymiotnych jak tylko chylił się do miski... zwykł załątwiać się na łóżko...
    Właścicielka swą decyzję motywowała tym, że kotek jest przy tuszy, i by zbyt wiele nie jadł dostaje coś czego nie lubi.
    Co prawda nei powinnam się do tego przyznawać.... ale czasem sypnęłam mu karmy od moich kotów... i nie robił tego....
    Tamten kot co miałam (co musiałam sie pozbyć) był wredny... nawet był bity chyba w tej fundacji... bo jak go nakryłam na załatwianiu się po za kuwetę to uciekał w popłochu. A jak zoriętował, że ja go nie będę biła to zwyczajnie nie uciekał. Był wredny nawet moja nauczycielka z weterynarii mówiła, że koty jak załątwiają się po za kuwete to robią to złośliwie (o ile kuweta jest czysta, jedne koty są większymi pedantami inne nie przywiązują takiej wagi) dla tamtego wrednego nie miało znaczenia...
    Opiłek, mój kot (którego musiałam uśpić) nie pamiętam za co ale jak chciał mi pokazać, że coś mu się nie podoba... to robił taką kupę, ale w takim miejscu by jak najłatwiej było w nią wdepnąć! Koty to mądre zwierzęta!

    OdpowiedzUsuń
  30. Śliczny kotecek, tak chciałabym mieć podobnego. Ale przeżycia mieliście straszne. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeżycia były straszne...
      Chcesz persa ??
      One są inne, to jest inny rodzaj kota :-)))

      Usuń
  31. Śliczny kotecek, tak chciałabym mieć podobnego. Ale przeżycia mieliście straszne. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę Ci znaleźć odpowiedniego persa ... :-)
      A właściwie skontaktować...

      Usuń
  32. Mam problem z dodawaniem komentarzy w Twoim blogu, nie wiem czy ten wejdzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami i blogger się zacina :-)))
      Nie przejmuj się , jutro będzie dobrze...

      Usuń
  33. Idę spać, coś się dzieje z bloggerem...

    Teraz poznikały moje komentarze...
    Może do jutra wszystko się ułoży...

    OdpowiedzUsuń
  34. Ależ to wzruszająca historia,przeczytałam dwukrotnie.Masz wielkie serce.Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  35. Witaj Droga Nieznajoma! :)

    Ucieszyłam się z Twoich odwiedzin. Skąd wiedziałaś, że też kocham koty?
    Czkolada jest piękny, aż się prosi, żeby go pogłaskać.

    Masz wielkie serce. Cieszę się, że kotek żyje.

    OdpowiedzUsuń
  36. Niesamowite przeżycia, wyobrażam sobie co przeżyłaś i To Was połączyło na zawsze - nie jego niezwykła uroda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z persami jest tak ,że je się albo polubi albo nie.
      Ja polubiłam,
      ale na początku wcale jego uroda mnie nie powaliła :-)))

      Usuń
  37. Uratowałaś go i masz wiernego przyjaciela. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ja też jestem jego wiernym przyjacielem :-)
      Pozdrawiam

      Usuń
  38. Pięknie czytać, że Czekoladka jest z Tobą i tak Wam razem dobrze! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś się poukładało o wiele lepiej niż myślałam :-)

      Usuń
  39. Wygłaszcz czekoladkę ode mnie, dużo przeszedł, dobrze, że ma Ciebie.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...