Tinka jest z rodzaju kotów,
które ludzie chcą mieć ze względu na wygląd, piękny beżowy odcień w połączeniu
z regularnym plamkami daje wyjątkowo śliczne futerko, pyszczek milusi,słodki,
ręce same się po nią wyciągają, ale Tinka jest bardzo nieufna i ucieka od człowieka.
Kiedy biorę ją na ręce a czasami muszę, łapie się kurczowo i wbija pazurki. Boi się podnoszenia , brania na ręce, boi się człowieka, nie wiem dlaczego i nie daje się oswoić.
Coś się stało w jej życiu dopóki nie trafiła w moje ręce, co spowodowało,że koteczka jest nieufna i to bardzo.
Raczej nie nadaje się do adopcji, chyba że bardzo doświadczony domek ...
Nie zmuszam jej do kontaktu ze mną ,żyje w stadzie zajęta swoimi zabawami...
Taka też jest jej matka Szarusia, nieufna i z dystansem, obie świetnie radziłyby na wolności, co sprawdzę na wiosnę, jak będą się zachowywać na podwórku. Będą tak
jak wszystkie moje koty wychodzące, bo w domu męczą się.
Urodzone na wolności chętnie pobiegłyby na podwórko.
Obserwując stado stwierdzam ,że małe koty biorą przykład ze swoich matek.
Zupełnie jak u ludzi, jabłko pada niedaleko od jabłoni.
TInka tutaj jest z mamą Szarusią, czyż nie jest piękna ta jej mama ? :-)
Szkoda,że obydwie są strachulcami...
Obie są cudne. Mama nauczyła nieufności i mała myśli że tak ma być ...
OdpowiedzUsuńMoże z czasem się przełamie ;-)
Niestety chyba tak właśnie ejst , że to mama ja tak nauczyła...
UsuńOj tak kociaki biorą przykład ze swojej mamy :) są urocze :)
OdpowiedzUsuńNiestety...:-)
UsuńPiękne kociambry:) żółtookie:) wspaniałe!!!:)
OdpowiedzUsuńU nas też kiedyś "spadł z nieba";) taki nieufny kot (czyli pojawił się w ogródku pewnego pięknego dnia:) Myślę, że wcześniejsze doświadczenia nauczyły go takim być, takim nadwyraz ostrożnym. Z czasem, ale dłuuugo to trwało, oswoił się jak na niego dość mocno, że widać było, że odczuwa przyjemność z głaskania, ale też trzeba było wiedzieć, kiedy przestać;) by nie zostać potraktowanym zabawnymi (dla niego zabawnymi;) przygryzieniami wraz z intensywną akupunkturą ostrymi pazurkami;))
Czarek był wspaniałym kotem, takim indywidualistą, miał tylko sobie znane miejsca, drogi, schowki, w których się zaszywał, a na drodze zachowywał maksimum ostrożności...jedyny minus był taki, że za żadne skarby nie dałby się wziąść do jakiegoś koszyka czy pudełka, a potem do auta, by go zawieźć do weterynarza...nawet jak go pies zaatakował, to tylko z moją pomocą wyszedł z tego cało, pozwalał sobie nawet wyciskać ropnie które powstały na szyi jako wynik rozszarpania tego miejsca. Piękny, wspaniały i niezwykle zwinny kocur z niego był! Miłe wspomnienia pozostawił:) ..chociażby takie, jak widok jak z lekkością oddaje skok np na stół:) robił to ot tak, po prostu, bez jakiegokolwiek wysiłku:)
Niestety, niewiem co mu się przytrafiło, bo pewnego dnia dwa domy dalej sąsiad znalazł go śpiącego/sztywnego u siebie na stryszku. Wyglądał jakby tak spokojnie sobie usnął...Przez to że nie posiadał żadnych śladów uderzenia czy potrącenia podejrzewam, że albo zjadł coś zatrutego albo jego serduszko postanowiło zakończyć swoją intensywną pracę.
Był zdrowym i nadwyraz krzepkim kocurkiem:) Takiego pół dzikiego kota życzyłabym każdemu doświadczyć, bo to niesamowite obserwować, jak ta dzikość w nim pięknie współgrała z udomowieniem, a raczej jego próbą:))) ..i bardzo dobrze, że nie udało się nam go całkiem udomowić, był niereformowalnie naturalnym:) kotem:)
...dodam jeszcze, że porozumiewałąm się z nim bez słów, wystarczyło spojrzeć głęboko w oczy i juz było wszytsko wiadome - to, o czym on informował mnie i ja jego:) To chyba jedna z cech tych naszych czterołapnych przyjaciół, że tak po prostu pokazują nam jakie my, ludzie posiadamy możliwości:) i uczą nsa posługiwac się nimi:)
Oj, mogłabym o nim pisać i pisać:)))) ...z resztą jak o każdym moim zwierzaku;)
Może niechaj Tinka pozostanie taka, jaką jest:) bo na przykładzie Czarka można by wywnioskować, że to dobra cecha ten brak zgody na całkowite udomowienie;)
Pozdrwienia z małopolski:)
dla wszystkich Twoich futrzastych przyjaciół:)
Bardzo ciekawa kocia historia ;-)
UsuńDziękujemy za pozdrowienia i pozdrawiamy wzajemnie ;-)
Przepiekne kociaki, uwielbiam zwierzeta niestety moj maz ma uczulenie na kocia siersc dlatego koty odpadaja jako domowy przyjaciel u nas :(
OdpowiedzUsuńUczulenie to problem duży...
UsuńPiękne, bardzo lubię zwierzęta:)Obserwuję będzie mi miło jak odwiedzisz mojego bloga:)
OdpowiedzUsuńByłam, odwiedziłam :-)
UsuńMoja kicia jest identyczna :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że u Tinki wszystko będzie dobrze
Jest dobrze , chociaż nie jest pieszczoszką :-)
UsuńBardzo fotogeniczny kot.
OdpowiedzUsuńStaram się :-)
UsuńNasze działkowe koty też są raczej nieufne z wyjątkiem jednego, który jest zakochany w moim mężu i bez przerwy się w niego wpatruje. Myślę, że może dałby się pogłaskać.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
Wyraźnie męża lubi :-)
UsuńSerdecznie pozdrawiam :-)
Już dawno nie widziałam tak pięknie umaszczonego kota! :)
OdpowiedzUsuńMój za to był czarny jak węgiel ;)
Dziękujemy, kolory futrek kotów są piękne :-)
UsuńCudne kociaki tez mam kotka i 3 psy chomika rybki ogolnie kocham zwierzaki
OdpowiedzUsuńO, jak fajnie , tyle róznych zwierzątek :-)
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńTeż uważam, że wdał się w mamę, która nauczyła nieufności.
Pozdrawiam serdecznie.
Niestety...
UsuńPozdrawiam serdecznie :-)
Oj, tak koty uczą się od swoich mam :)
OdpowiedzUsuńI nic nie poradzisz ...
UsuńOsobiście nie chciałabym mieć kotów w domu, ale te są przeurocze :)
OdpowiedzUsuńKażdy ma do tego prawo , by nie chcieć...
UsuńOczywiście, że są piękne! Z kotkami urodzonymi na wolności to już chyba tak jest, że są takie niedotyczki (w większym lub mniejszym stopniu). Sama ostatnie swoje kotki brałam z podwórka, żeby dać jakiemuś szansę na lepsze życie, ale w jednym przypadku okazało się, że kot (piękny pręgowany rudzielec jak marzenie) zupełnie miał tę szansę w nosie i nie chciał mieszkać w bloku. Nie pozwalał się dotknąć, zabunkrował się pod wanną i nie chciał wyjść, mnóstwo rzeczy mi zafajdał i nic nie jadł. Musiałam go w końcu wypuścić w obliczu piętrzących się przeszkód i braku widoków na oswojenie.
OdpowiedzUsuńZa stary już chyba był by się oswoić albo dużo czasu trzeba było mu poświęcić...
UsuńZ czasem może jej to przejdzie.
OdpowiedzUsuńBardzo powli , ale to się zmienia...
UsuńObie kotki są piękne i nie wiadomo czy dużo przeszły, czy taka ich osobowość...
OdpowiedzUsuńMyślę ,że trzeba dać im trochę czasu...
UsuńPiękne kotki. Szkoda, że płochliwie. Musiały nie mieć łatwego życia wcześniej. Może jednak z czasem się oswoją.
OdpowiedzUsuńZ czasem na pewno będzie lepeij ...
Usuńo jakie cudne kociaki! A ja kociara jestem :P hihi klaudia
OdpowiedzUsuńCudne i takie kochane :-)
UsuńNie wiedziałam, że kotki też przejmują cechy charakteru po rodzicach :) Urocza kocia rodzinka!
OdpowiedzUsuńPewnie dużo też zależy od genów...
Usuńpiękne koty :) moje ulubione zwierzęta
OdpowiedzUsuńMoje też :-)
Usuń