Czym jest zmęczony Julek ?
Hunami.
Przeżywamy w domu obecnie najazd Hunów, taki prawdziwy...
Ale o tym już w następnych wpisach...
Zmęczony harcami Hunów zasnął na dywaniku pod stołem....
Tak wyglądał obiad Hunów, wpadły jak szalone i jadły na wyścigi tak ,
jakby gdzieś im się spieszyło,
a spieszyło do zabawy, rozrabiania , taka energia je roznosi :-)))
Tinka i Boguszek
Czy to nie można było zjeść normalnie ?? :-)))
Hunowie to byli okrutni najeźdźcy z początków pierwszego tysiącelcia ok. III , IV wieku...
Nie dziwię się Julkowi, taki stateczny, poważny, a wokół galopada maluchów :-)
OdpowiedzUsuńAno właśnie :-)
Usuńsłodziaki :)
OdpowiedzUsuńNajsłodsze :-)
UsuńBiedny Julek. Ale ładnie mu futerko odrasta.
OdpowiedzUsuńAno czasami tak bywa...
UsuńCałkiem ładnie mu odrasta ;-0
Piękny kociak...futro ma super :)
OdpowiedzUsuńPostaramy się aby miał jeszcze lepsze...
UsuńHa ha ha !!! A ci Hunowie - to chyba dawno nic nie jedli ?! Przypomniała mi się bajka " Przygody kota Filemona", jak jeden czarny kot leżał na piecu i rozleniwiony wszystko z góry obserwował.
OdpowiedzUsuńO, to tak się zachowuje Juliusz :-)
UsuńJakie fajne kociaki ;)
OdpowiedzUsuńJak to kociaki :-)
UsuńJaki on jest śliczny :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy :-)
UsuńKoty to najlepsze stworzenia na świecie ever. Bóg może być dumny! :D
OdpowiedzUsuńZgadzam się ztobą w całej rociągłości :-)
Usuńdziś rano też miałem taki najazd Hunów: kocurnica i jej kumpel od sąsiadów... rolę Julka mógłby zagrać nasz rudy sweter, który chyba podobnie by zareagował, na szczęście /dla niego/ wyjechał na kilka dni...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)...
..ale się uśmiałam z tego swetra:)))) hahaha:))))
UsuńPozdrawiam radośnie:)
:-))) Dobre ;-)
Usuńchyba raczej swetera? :)...
UsuńA może setera ? :-))
Usuń..aby wyjaśnić zagadkę - czy chodzi o sweter (jako część garderoby:) czy o rasę "seter"?:) Bo już się pogubiłam:)))
UsuńTak czy siak jest wesoło na samą myśl o rudym swetrze udającym zwierzę leżacym jak Julek:)))
Kochani fani zwierząt:) mam takie przemyślenia i postanowiłam sie nimi tutaj u Krysi podzielić:) ale zanim o tym napiszę zadam pytanie dla każdego z osobna:
OdpowiedzUsuńCzy kochasz zwierzęta bardzo mocno? Jak bardzo?? Oceń to w jakiejś skali, np od 1 do 10:) ..podejrzewam że będzie grubo ponad 10;)
Czy nie pozwoliłabyś ich skrzywdzić?
Czy czujesz, że to nawet więcej niż ludzie??
Proszę odpowiedz szczerze, tak dla samej siebie:)
A teraz druga strona medalu - jesz mięso?
Jeśli tak....to czy zdajesz sobie sprawę, że to co wkładasz do ust też było pięknym i tak wspaniałym stworzeniem jak Twój pies/kot?? Że też miało uczucia, emocje, chciało się bawić, skakać...ale niestety nie miało takiej szansy by pożyć w szczęściu...
Często mnie zastanawia ilu miłośników zwierząt zajada się ich martwymi ciałami, nie mając świadomości, że tak naprawdę są dwulicowi - jedne kochają nad życie, innych nie mają skrupółów włożyc do swojego ciała - często osłaniając się twierdzeniem, że trzeba jeść mięso bla bla bla...co jedkanże jest obalone, a świadczy tylko i wyłącznie o tym, że ludzie wrażliwi na piękno innych istot nie mają potrzeby spożywania ich zwłok...a patrząc na to z innej strony, tej bardziej duchowej ludzie emocjonalnie przywiązani do swoich pupili uświadomiwszy sobie fakt swojego dziwnego postępowania, zwyczajnie nie byliby w stanie tchnąć ich ciał...ich wnętrzności....bo wiedzieliby dobrze, z czym to się wiąże...
Tak naprawdę dla zdrowia tak fizycznego jak i psychicznego nie ma potrzeby zajadać się ciałami zwierząt, jest mnóstwo zdrowych, roślinnych, bogatych we wszelkie potrzebne ludzkim organizmom makro i mikroelementy artykuły spożywcze, któe nie dość, że nie ranią czujących istot, to wspomagają ludzkie ciała żywotną energią:) której w martwych ciałach niestety się nie znajdzie...tam zamiast tego jest mnóśtwo chemii, amtybiotyków, hormonów....a tego, czego człowiek tam szuka (czyli smaku i może trochę białka;) juz nie ma wcale, albo jest w mikroskopijnych ilościach (zmodyfikowane paszami z gmo i pozostałymi lekami...)
To temat bardzo szeroki, dla niektórych bardzo trudny do samego rozmyślania, zastanowienia się nad nim...ale ja już wiem, że warto podjąc wyzwanie:)
Polecam przekonać się na własnej skóze - na własnym organiźmie!:) ..i na własnej Duszy:)
...............................................................
Krysiu, to co napisałam to taka budząca przypominajka, budząca ludzkie uczucia, te o których wielu zapomniało że istnieją:)
Nie ma na celu nikogo obrażać, a tylko o czymś przypomnieć - o człowieczeństwie i danej nam ludziom dobrej woli, którą możemy obdarzyć także i te zwierzęce istotki - miłością i szacunkiem dla życia, jakie w równej mierze dostaliśmy i my i one.
...........................................
Niechaj każde stworzenie na tej planecie będzie miało możliwość doświadczyć radości istnienia:)
Ależ zgadzam się z Tobą :-)
UsuńKoty mam. bo weszły mi w ręce , wszystkie z odzysku, żaden nie był kupiony ani rozmnożony.
Psy zawsze były z odzysku a było ich wiele w moim życiu, jedynie Desta, która była kupiona z racji wyglądu i ze względu na moje bezpieczeństwo, bo świetnie straszyła, jak wyszła i się pokazała.
Desta i Maks tak ze 3 razy uratowały mi życie i mają u mnie emeryturę.
Nie jem mięsa a raczej bardzo rzadko, stosuję zasady tutaj kliknij Akademia Witalności.
Mam rodzinę wege , cóż więcej można ode mnie chcieć.
Wykłady z zakresu wegetarianizmu wysłuchuję od 40 lat bez mała, bo mam zagorzałą wegetariankę w rodzinie z krwi i kości. Była już wege w czasach ,kiedy wegetarian traktowano jak nienormalnych.
W rodzinie ciągle jacyś wegetarianie się pojawiają.
Oby wszyscy byli tacy jak ja, powiem nieskromnie, jeśli chodzi o zwierzęta i jedzenie mięsa.
Za innych nie odpowiadam :-)
Pozdrawiam serdecznie :-)
Cieszę się Krysiu, że rozumiesz to, o czym napisałam:) Rozumiesz, bo jestes w tym całą sobą:) To piękne i wyjątkowe:)
UsuńWiesz, byłam ciekawa, ile osób tutaj się na ten temat wypowie, ale jak widać temat jest chyba nadal kontrowersyjny;)
Tak sobie myślę, że może kiedyś stworzysz na ten temat jakiś wpis, albo najlepiej w dawkach taką serię wpisów;) Osoby Cię odwiedzające mogłyby zostać zainspirowane do działań w tym temacie:) co odbiło by się i na ich zdrowiu i na stanie emocjonalnym również:)
Serdecznie pozdrawiam i wszystkiego dobrego dla Ciebie i Twoich kochanych zwierzątek życzę:) ..a Boguszka i Tinkę obserwuję odkąd ich tu przedstawiłaś, bo neizmiernie przypominają mi moją parę kociąt, gdy były maluchami jeszcze, są jakby wręcz identyczne:))) ..kochane istotki!:)
Przytulaki ślę:) ***
Jutro będzie wpis o z naszej dyskusji :-)
Usuń:)
UsuńŚlicznie Julek wygląda, piękne ma futerko :)
OdpowiedzUsuńStaramy sie , ale Julek nie współpracuje w sprawie futerka ;-)
Usuńszaraczki prążkowane:)
OdpowiedzUsuńA są bardzo kochane ;-)
UsuńBiedny Juliś, no widać, że jest wykończony i ewidentnie ma dosyć towarzystwa Hunów.
OdpowiedzUsuńJuliś sobie głowę odkręci kiedyś obserwując ich harce :-)
UsuńSuper kotek! Piękne futerko!
OdpowiedzUsuńDziekujemy :-)
UsuńCzyli Julek i kocie rodzeństwo nie do końca się zaprzyjaźnili?
OdpowiedzUsuńU mnie tak to było z kotką, że nie mogła Ciapka długo zaakceptować, bo ten był dla niego zbyt hałaśliwy i skory do zabawy.
Pozdrawiam ciepło! :)
Trudno mówić o przjaźni , ale jest spokój koty tolerują się, on jest za stary do nich,ma 8 lat..więc tylko patrzy jak one harcują ;-)))
UsuńPozdrawiam ciepło..:-)
Mam nadzieje,że Julek odpocznie i moze polubi towarzystwo:)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Julek jest pozytywnie nastawiony do Hunów, tylko że ta róznica wieku powoduje,że on traktuje je jak prywatny teatr :-)))
UsuńPozdrawiam serdecznie ;-)
Julek spiacy wyglada jak zywa mufka :)) Alez mu mlodziez zalazla za futro! Jest z nimi ubaw :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJulek w ogóle jest jak cała spora mufka ;-))
UsuńPozdrawiam :-)
Och, skoro Hunowie najechali na twój dom to wcale nie dziwię się, że julek jest zmęczony.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
:-)))
UsuńPozdrawiam serdecznie :-)
Oj, ja się solidaryzuje z Julkiem - tez bym poszła spać, ale mi moi Hunowie nie dają. Co gorsza to nie najazd - tylko są na stałe... ;)) No może za jakies 20-25 lat się wylrowadzą ;) ps. Pozdrowienia dla Julka od Lulka (mojego pieska)
OdpowiedzUsuńTak to bywa z Hunami :-)))
UsuńDziekujemy za pozdrowienia i wzajemnie pozdrawiamy :-)
Solidaryzuje się z Julkiem, biedny kotek
OdpowiedzUsuńTowarzystwo maluchów jest na pewno męczące :-)
UsuńTyle kotów w jednym domu to musi być faktycznie bardzo męczące dla kota. Moja by zwariowała!
OdpowiedzUsuńNie jest męczące, tylko że Juliś patrzy na to wszystko z wielką ciekawościa. One są ze sobą zintegrowane, nie biją, nie kłócą, jest ok.:-)
UsuńTaak...ja z takimi Hunami mieszkam ;)
OdpowiedzUsuńAleż ten Julek ma puszystą sierściuszkę <3
Aż za puszystą :-)
UsuńAle koty cudownie się bawią.
OdpowiedzUsuńKoty są wyjątkowe pod każdym względem :-)
UsuńPrzez chwilę myślałam, że Hunami są jakieś małe dzieci :D
OdpowiedzUsuńMałe koty i dzieci to jedno i to samo :-)))
UsuńBiedna kota :D
OdpowiedzUsuńJakoś damy radę :-)
UsuńPiękny kot:) Chciałabym takiego bo mam od zawsze dachowce:) Może kiedyś w schronisku gdzieś znajdę. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo są trudne koty, te rasowe z odzysku, wymagają dużo wiedzy i doświadczenia,leczenia, aby je doprowadzić do porządku fizycznego i psychicznego. Co najmniej rok.
Usuń