W zeszłym tygodniu przeżyłam dodatkowy horror chorobowy.
Nieszczęścia lubią chodzić parami.
Czekoladce zrobił się guzek na powiece i zaczął rosnąć.
Powieki opuchnięte...
Oczywiście trafiło to się w długi weekend, bo jakże by inaczej.
Kiedy wszyscy mają wolne i myślą o odpoczynku.
Moja wyobraźnia podsunęła wszystkie możliwe choroby łącznie z rakiem.
Czekoladowy Joe nie życzy sobie, aby robić mu zdjęcia...
Zanim trafiliśmy do weta, to myślałam ,
że dostanę zawału albo równie czegoś innego przyjemnego.
Na szczęście Czekoladka zachowywał się normalnie.
Pan doktor obejrzał uważnie guzek, pomedytował i nakłuł...
Wypłynęła krew i trochę paskudztwa.
Leki i po paru dniach wszystko się unormowało.
Nadal mam obserwować czy się historia nie powtórzy hmmmm...
Mam dość chorowania kotów ,mam dość jeżdżęnia do wetów.
Mam dość podawania leków.
Ja protestuję...
Moja karma chyba śpi razem do spółki z aniołem stróżem.
A los pojechał na wczasy ...
Czekoladowy czuje się dobrze na szczęście.
Własnie słyszę jak mlaska nad swoją miseczką :-)))
Współczuję bo wiem co to znaczy - ale Tobie wyjątkowo współczuję bo masz kilka kotów!
OdpowiedzUsuńZdrowia życzę!
no to dobrze, że dobrze się skończyła choć historia z Czekoladą...
OdpowiedzUsuńOd prawie roku też mam kocurka barwy gorzkiej czekolady w czarne paski. Tak ułożonego i delikatnego kota jeszcze nigdy nie spotkałam, a wychowałam się wśród kotów. Potem warunki nie pozwalały na zwierzaka. Jest moim pieszczochem wymarzonym, ale weterynarza nie pokochał... i wcale się nie dziwię mu. Mieliśmy dostać rudego, bo takiego zamówiliśmy, ale stało się inaczej. Synek już wybrał imię dla rudego - Karmel. Jak już dotarł do nas kot (czarny), to chcieliśmy go nazwać Wedel, ale syn zrobił awanturę, że ma być Karmel. I jest Karmel, a my wszystkim tłumaczymy dlaczego...:) Ale jest taki słodki, że imię do niego całkiem pasuje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
www,eremi.blog.onet.pl
PS:
Usuńwww.eremi.blog.onet.pl - byka zrobiłam w adresie. Pardon.
Niedobrze, ale moze to tylko jakas bagatelka, moze ktorys z kotow w zabawie/bojce udrapnal Joe w to miejsce, a wiadomo, ze kocie zadrapania nielatwo sie goja. Moglo sie tam zainfekowac.
OdpowiedzUsuńTrzeba czekac i obserwowac.
Oj faktycznie okropna seria weterynaryjna :( Mam nadzieję, że to już koniec i karma się ocknie a anioł stróż wróci z wagarów
OdpowiedzUsuńo tak, limit chorób masz wyczerpany raz na zawsze!
OdpowiedzUsuńNa szczęście jest wszystko dobrze :)
OdpowiedzUsuńOj, to lipa, taki pryszczol na powiece. Ciekawe od czego mu się to zrobiło.
OdpowiedzUsuńPuk puk!!! Aniele stróżu, Karmo, losie? POBUDKA!!!!! tu trzeba wspomóc kobietę w potrzebie i koty.
Powodzenia.
Do Luny-malutkiej się przyłączam z pukaniem mocnym i zdecydowanym.
OdpowiedzUsuńTrzymam mocno kciuki za koteczka! Bardzo mocno...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Cała nasza kocia rodzinka mocno Was ściska i życzy by wszelkie choróbska poszły precz! Buziaki!
OdpowiedzUsuńJa mam w domu jeden ciężki przypadek, a pozostałe 4 kocury łapią tylko od niego różne cholerstwa, więc też bawię się w prywatną pielęgniarkę, ale jakie piękne wynagrodzenie dostaję... ;)
OdpowiedzUsuńNie cierpię takich niespodzianek :( Na szczęście już dobrze i oby tak zostało ! ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że to już się nie powtórzy i zdrowie już będzie dopisywać Wam wszystkim :)
OdpowiedzUsuńKrysiu, mam nadzieję, że wszystkie problemy pójdą precz.
OdpowiedzUsuńZ całego serca współczuję.
Pozdrawiam serdecznie:)
ojej, biedny Czekoladka, a i Ty biedna, bo się najadłaś stresu
OdpowiedzUsuńnieszczęścia chodzą parami, nie od dziś o tym wiadomo
wle jak się skończą (czego Ci życzę, aby nastąpiło jak najszybciej!!), to już będzie samo dobro!
Przyjdzie taka pora, że wszystkie problemy znikną. Na pewno! Trzeba tylko pozytywnie myśleć. Całuski dla Ciebie i Twoich podopiecznych!
OdpowiedzUsuń