Aleczka przyjechała do mnie w 2007 roku z Warszawy.
Kotka z miejskich ulic, 2 x rodziła na trawniku w środku miasta.
Za każdym razem ptaki rozdziobywały małe koty...
Smutne to wszystko...
Aleczka strachulec powinna się nazywać...
Strach jest nieodłącznym elementem jej życia...
Człowiek niekoniecznie jest jej potrzebny.
Wystarczy jak nakarmi.
Grzeczna, bardzo spokojna koteczka.
Robi powoli postępy i czasami po długiej ciszy przychodzi i ostrożnie kładzie się koło mnie...
Serce pęka :(
OdpowiedzUsuńMnie też jest jej bardzo żal...
UsuńNie nadaje się ani do wypuszczenie ani w domu ...
straszne:(
OdpowiedzUsuńŻyciorysy moich kotów są bardzo różne :-(
UsuńBiedna koteczka ,
OdpowiedzUsuńkoty mają różne życie niestety.
Niestety ...
UsuńEch... widzę, że historie wszystkich Twoich zwierzaków są bardzo smutne...
OdpowiedzUsuńDobrze, że trafiły na Ciebie!:)
Bo to są koty z "odzysku " ....
UsuńMusiała mieć okropne przeżycia.Moja Murcia też wszystkiego i wszystkich się bała.Teraz jak jest cisza w domu,to wszędzie zagląda....nawet domaga się miziania>>>> Pozdrowionka.
OdpowiedzUsuńRaczej tak, martwi mnie tylko,że to się nie zmienia ...
UsuńBiedna kicia :( Mam nadzieję, że się oswoi
OdpowiedzUsuńTo już trwa dłużej i chyba nie...
UsuńMoże na starość...
Trzymam kciuki za kolejne postępy. Przeurocza kicia.
OdpowiedzUsuńNie wiem nie wiem, czy coś z tego będzie , z tych postępów...
UsuńSmutne to ale z kotami tak bywa ........nasza kotka cały czas była na dworze nawet zaprzyjaźniła się z psem razem spali w jednej budzie ale jak psina po ciężkiej chorobie skończyła swój żywot pewnego dnia znikła i do tej pory los jej jest niewiadomy.........w dalszym ciągu nie potrafię tego usunąć ale przez przypadek usunęłam twoją stronę muszę to naprawić tylko ciągle wyskakiwałaś mi w linku nie tak jak poprzednio.
OdpowiedzUsuńKurczę blade co za paskudztwo się przyczepiło...
UsuńJa też tak mam czasami , że coś się przyklei,
na jednym blogu nie mogę się zalogować,
ciągle mi się coś tworzy i nie wpuszcza :-)))
Teraz jest bezpieczna. A jak dogaduje się z innymi kotami?
OdpowiedzUsuńOna jest bardzo spokojna.
UsuńMilenka jest jej przyjaciółką.
Oskara nie lubi , bo za ruchliwy.
Bardzo smutne :( ale na szczęście ma Ciebie :)
OdpowiedzUsuńJakoś to jej życie się ustabilizowało...
UsuńTo już druga istotka z Warszawy.. dobrze mówię?
OdpowiedzUsuńStrachulec mówisz.. pewnie ja woele złego od ludzi spotkało..:(
Prawdopodobnie tak ...
UsuńMyślę, że wiele kotów kocha swych właścicieli tylko za pożywienie. Już Kipling pisał o kocie, który chodzi własnymi drogami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Niekoniecznie ....
UsuńBo koty przynoszą myszy swoim właścicielom ,żeby ich nakarmić,
bo przecież sam nie złowi :-)))
Raczej koty i właściciele tworzą stado albo pewnego rodzaju symbiozę...
Witaj! Chyba jeszcze widać ten strach w jej oczach?Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOna zawsze jest czujna...
UsuńKrysiu, moje serce krwawi.
OdpowiedzUsuńIleż te zwierzęta wycierpią przez nas - "ludzi".
Serdecznie pozdrawiam
Tu się z Tobą zgadzam
UsuńPozdrawiam serdecznie
oo tak na pewno się martwią :P
OdpowiedzUsuńNie wierzysz swoim koteczkom? :-)))
UsuńIle masz kotów???
OdpowiedzUsuń7
UsuńA dlaczego pytasz ??
7 to ponoć szczęsliwa liczba. A co do masci futra tego kota z mojego blogu, to o tym ubarwieniu wiecej kotów w międzyzdrojach widziałem, ale fakt że to rzadki kolor.
UsuńO, to chyba są z jednego źródła :-)))
UsuńBiedactwo, pewnie prześladowana przez durne przesądy (czarny kot) - dobrze, że na Ciebie trafiła
OdpowiedzUsuńBardzo możliwe, ale dokładnie nie znam jej losów...
Usuńjest piękna...
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze, że powoli odwzajemnia Twoją troskę. Nie znam się na kocich obyczajach, bo miałam niewiele kotów, a teraz przy nieznośnej księżniczce nie moge miec ich wcale :) Ale mają w sobie zawsze tę nieodgadnioną tajemnicę :)
Jeszcze przyjdzie czas i weźmiesz jakiegoś kotka :-)
UsuńNie miałam nigdy kota, ale natychmiast reaguję, jeżeli ktoś robi im krzywdę. Kiedyś wierzyłam, ze czarne koty przynoszą nieszczęście, ale to nie jest prawda.Miłego wieczoru.
OdpowiedzUsuńJa w ogóle reaguję na wszelkie formy zabijania
Usuńi dokuczania komukolwiek ...
Dobrej nocy :-)
Ale jak trafiła do ciebie Dobra Duszo?
OdpowiedzUsuńNa forum miau miała założony wątek i szukała domu.
UsuńJakoś tak żal mi się jej zrobiło i przywiozłam do domu do siebie...
Ta "dobra dusza" to kto to jest?
UsuńZnam juz ponad 40 lat ,ale tak bym tego nie ujął!!!!!!
Talentbr
ależ natura potrafi być okrutna... makabryczne to z tymi małymi...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam
Tak było niestety ...
UsuńŚliczna koteczka, dobrze, że znalazła dobrego człowieka na swej drodze...ja mam też taką boidoopkę- Bajkę, która w pseudohodowli była reproduktorką, a że to maleńkie i pewnie nie rodziła zbyt wiele kociąt to źle ją traktowano, człowiek=strach nawet dziś
OdpowiedzUsuńOżesz , nie cierpię pseudohodowli...
UsuńZbyt wiele stamtąd wychodzi chorych zwierząt...