.
.
Trafiłam na robione całkiem niedawno ,chyba w sierpniu zdjęcia Karolka na ulicy.
Dziwnie je się ogląda.
Przecież jest u mnie w domu :-)
Jadłem na ulicy .
Żyłem na ulicy ...
Wiem co to jest śmietnik...
Znam cudze ogrody...
Ale co to jest dom to nie wiem,
ale chyba kiedyś coś takiego było w moim życiu...
.
.
Przyzwyczajenie to druga natura i właśnie u niego tak widoczna.
OdpowiedzUsuńDobrze, że nikt go nie skrzywdził w czasie bezdomności. Tak się cieszę, że ten cudowny kotek jest u Ciebie Krysiu :-)))
OdpowiedzUsuńMądry kot. Załatwił sobie jesień i zimę w cieple i z pełną michą. Koty umieją to robić bezinwestycyjnie...
OdpowiedzUsuńDobrze, że ma dom choćby na chwilę :)
OdpowiedzUsuńKultekiewiczanka odzwyczaimy go :-)))
OdpowiedzUsuńWilddzik głównym powodem ,
dlaczego wzięłam go do domu była pewna rozmowa
2 pijaczków pod sklepem, cytuję : "Słyszałem ,
że ukręciłeś łeb mojemu kotu ha ha ha..."
Rozmawiali o Karolku...
InterJAK a Ty jak rasowy biznesmen :-)))
Abigail zostanie tak długo jak trzeba będzie :-)
Krysiu, wspaniale, że przygarnęłaś Karolka :-) Zasługiwał na dom. Jak zresztą każdy kot.
OdpowiedzUsuńTo wspaniałe, że Karolek trafił na Ciebie. ♥
OdpowiedzUsuńJa z kolei z przyjemnością (i to nie są puste słowa) ukręciłabym łeb tym pijaczkom. W dodatku z pożytkiem dla społeczeństwa i ich rodzin :-(
OdpowiedzUsuńRzeka aż żal ,że nie mamy domów z gumy :-(
OdpowiedzUsuńAgnieszko dziękuje :-)
Wilddzik mam wrażenie,że jeden długo nie pożyje,
ledwo chodzi...taki już przepity...
Wzruszyłam się. Jak dobrze poczytać taką historię z dobrym zakończeniem.
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to denerwowało ,że on taki oswojony i taki bezdomny :-(
UsuńDobre masz serce Krysiu,uściski - AGR1 - Gośka.
OdpowiedzUsuńCzasami :-)))
Usuńnie mogę spokojnie oglądać tych zdjęć .........
OdpowiedzUsuńJak dobrze,ze spotkał Ciebie ♥ ♥ ♥