07/02/18
Coraz więcej puchu :-)
Powoli sieść mi odrasta , robię się coraz bardziej puchaty,
ważę 4, 60. schudłem ostatnio nie wiem dlaczego.
Pańcia wpadła w panikę i ściągnęła panią doktor Beatę Lalik.
Na jej widok odzyskalem wigor i warcząc zwiałem do drugiego pokoju .
Zawsze tak się z nią witam, syczę, warczę i zwiewam, kocham ją z daleka :-)
Obie orzekły ,że chyba wszystko w porządku ,
skoro na widok Pani Doktor zachowuję się standardowo :-))
Po jej wyjściu nowe życie we mnie wstąpiło i zacząłem jeść normalnie.
Ciągle zima i ciągle ja pod kaloryferem , zaczynam obrastać futerkiem :-)
Wasz Juliusz Cesar
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No Ty, Juliusz wiesz, jak przetrwać zimę:-)
OdpowiedzUsuńTeż bym tak przezimowała chętnie :) Pozdrawiam Ela .
OdpowiedzUsuńWięcej sierści, to przyjemniej i cieplej... ale duży już kociak!;-)
OdpowiedzUsuńHaha, słodziak, aż się chce do niego przytulić :)
OdpowiedzUsuńO matko! Jaki cudowny! Takiemu to zima nie jest straszna;)
OdpowiedzUsuńJuliusz tylko nie przesadź znow z futerkiem :) to nie zdrowo być za ciepło ubranym!
OdpowiedzUsuńReakcja Twoja na panią doktor jest jak moja na wizytę u dentysty hahaha
Grunt to przetrzymać zimę. Cwana bestyjka :).
OdpowiedzUsuńWie co dobre :D
OdpowiedzUsuńAle czemu chudnie i ile ?
Stracił apetyt ?
Chyba zmiana karmy i mu nie smakowała ..
UsuńOddaj to co lubi i już ;-)
UsuńJak zawsze piękny Julek :)
OdpowiedzUsuńTroszkę schudł? i tak jest najprzystojniejszy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Jaki słodki misio :)
OdpowiedzUsuńCo powiesz na wspolną obserwację ? Jeśli się zgadasz to zacznij i daj znac u mnie :)
Juliuszu drogi jedz ladnie i nie denerwuj panci 😉 moj poszedl na diete przymusowa gdy wazyl ponad 7kg...
OdpowiedzUsuńA na zdjeciach wygladasz cudnie 😍
Wow to trochę go było , ale zależy jaki kot , jak duży... :-)
Usuńja mogę cały luty robić dokładnie tak samo :)
OdpowiedzUsuńAż policzyłam, że Julek po wyciągnięciu się ma wzrostu tyle, ile 9 żeberek kaloryfera.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Z tym nowym fryzem może udawać nową rasę wśród kotowatych.
OdpowiedzUsuńNasz pierwszy też się tak przytulał do kaloryfera.
Obecny właśnie wrócił z zimowisk, niebawem parę fotek.
Pogłaskanki i pomiałczanki.
Jaki puchatek się robi :)). Rozkosznie leży i grzeje futerko :))
OdpowiedzUsuńTak bardzo rozumiem Juliusza. <3 Jako dziecko też uciekałam na widok lekarzy. :D
OdpowiedzUsuńRośnie puch i rośnie. I znowu będzie futrzana kulka.
Śliczny kotełek <3 Dużo zdrówka!
OdpowiedzUsuńKoty to nieprzewidywalne stworzenia! ;) <3
OdpowiedzUsuńAle śliczny :)
OdpowiedzUsuń