Złapać kota nie jest proste, tym bardziej jak są maluchy,
bo gdzie są koteczki to i znajdą się maluchy.
Szarusia
Kto chce koteczkę ?
Może być z całą rodziną.
Wszyscy zajmują się łowiectwem. Łowią myszy.
Domek może być na wsi.
Wychodzący.
Może być z całą rodziną.
Wszyscy zajmują się łowiectwem. Łowią myszy.
Domek może być na wsi.
Wychodzący.
Miałam farta , bo weszłam z transporterkiem prostu na maluchy...
Tak tak , są jeszcze 2 maluchy .
Wyglądają na 2 miesiące , a mają trzy.
Oszszsz.....Albo teraz złapię albo nigdy...
Weszły mi prosto w ręce.
Podeszłam stanowczym krokiem do wielkiej rury na której siedziały
i złapałam oba na raz dzikusy za kark.
Auuuu... jeden dzikus wbił mi zęby w dłoń, jak on to zrobił zwinny jest ...
i przejechał malutkimi pazurkami a jak, a co, jak walczyć to walczyć....:-)))
Facet stoi obok i gapi się.
Warczę do niego weź pan transporterek i otwórz
i z tymi dwoma wierzgającym dzikusami w rękach
udzielam instrukcji jak otworzyć transporter a potem zamknąć.
Facet otwiera, dzikusy do transporterka, facet zatrzaskuje i mam ich.
Małe szaleją jak kula z pistoletu, która odbija się o ściany...
Trzask trzask trzask trzask trzask trzask ....
Gdzie je zamknąć chwilowo ? Muszę znaleźć matkę.
W komórce...wrrrrr...
Wystraszony moją stanowczością facet się zgadza.
Kociej mamusi jak na złość nie ma , poszła gdzieś...
Kocia mamusia
Wracam na teren za jakiś czas...
Mamusia znalazła się i szuka maluchów...
Zna mnie, więc podchodzę spokojnie, próbuję ją złapać i tu błąd.
Zdenerwowana koteczka atakuje mnie zębami i pazurami...
Nieźle, jaka matka taki i maluch.
Puszczam ją.
I zapraszam na stałe miejsce do jedzenia.
Biorę drugi transporterek ze sobą
Wrzucam jedzenie do miseczki, koteczka schyla się a ja łapię ją za kark
i wkładam tym razem do transporterka bez oporu.
Mam maluchy i matkę.
Wszyscy siedzą w transporterkach po raz pierwszy w życiu.
Siedzą już spokojnie.
Za chwileczkę przyjeżdża transport i zabieram je do domu.
Mamusia na sterylkę.
Maluchy do weta na przegląd.
Mamusia na sterylkę
Zdziwiona jestem ,że tak łatwo poszło.
Koty są wolnożyjące i nie podchodzą do nikogo.
Chyba mam talent. :-)))
Opis łapania jest skrócony,
więc bardzo proszę nie uznać tego za instrukcję, to nie jest takie proste :-)
Kto sam spróbuje łapać koty
bez znajomości zwyczajów kota i doświadczenia w tym względzie ,
można nieźle oberwać od walczącego o wolność kota.
Nie ponoszę odpowiedzialności za rany,
jakie może zadać broniący się kot, w przypadku powtórzenia i naśladowania
mojego opisanego tutaj sposobu.
Jak probowalam swoja wlasna Miecke, wbrew jej woli, zlapac do transporterka, zeby zawiezy do ludozercy na szczepienie, to nie pomogly grube zimowe rekawice. Miecka wygrala i tego dnia nie pojechala do weta.
OdpowiedzUsuńBardzo wiec doceniam Twoje umiejetnosci, a przede wszystkim odwage, ja nie podeszlabym do dzikiego kota, a do kotki z malymi to juz w ogole.
Trochę tych kotów w życiu już łapałam.
UsuńNauczyłam się metodą prób i błędów,
Jak w pewnym momencie miałam kilkanaście tymczasów
i wszystkie trzeba było zapakować do transporterków ,
a wet czekał to nie ma zmiłuj się.
Były spakowane a koty zachowywały się spokojnie.
Teraz też , znajomość kota i jego zachowania...
jakie ma śliczne skarpetki!
OdpowiedzUsuńOna jest bardzo śliczna
Usuńi taka spokojna, zrównoważona, kontaktowa,życzliwa do kotów w stadzie .
Jejku, czytałam jak opowieść sensacyjną, normalnie jesteś jak agent specjalny :-)
OdpowiedzUsuńTak jakoś wyszło :-)))
Usuńśliczna :)
OdpowiedzUsuń:-)
UsuńŚliczna ta koteczka. Szkoda, że nie ma zdjęć maluchów:)
OdpowiedzUsuńJutro będą i pojutrze...:-)
Usuńnie mogę sie doczekać:)
UsuńBędą , trudno jest je zrobić...
UsuńTo i tak udało Ci się ją złapać bez większego trudu.
OdpowiedzUsuńKotki pilnujące młodych są czasem bardzo agresywne.
Mam nadzieje, że jakiś domek się dla nich znajdzie szybko.
Pozdrawiam serdecznie :)
Zobaczymy co to będzie ;-)
UsuńPozdrawiam serdecznie :-)
Oj ja wiem jakie są małe kiedy walczą o wolność, dziurawią palce jak takker, drapią i się wyginają jak opętane przed kilka demonów na raz. Zatem wielkie gratulacje i ogromny szacunek.
OdpowiedzUsuńTak maluchy się zachowują, walczą ogromnie :-)
UsuńAle się udało...
Pamietma jak kiedyś, jeszcze beda nastolatką, do mojej babci na podórze przychodziła dzika kotka. Kiedy po kilku dniach ją ubiegam, podeszła do mnie wzielam ja na rece by zaniesc do domu..wszystko było ok. dopóki nie znalazł sie w domu. Po firance i hoop na karnisz...narobiła szkód, oj narobiła ;) ale do dziś to wspominam z usmiechem. A potem była moja jedyna i na zawsze już w domku ;)
OdpowiedzUsuńTo się zaprzyjaźniłyście, extra :-)
UsuńRobisz kawał dobrej roboty. Żal tych zwierząt, u nas w pracy też żyją koty przy stołówce i znalazła się pewna kobieta, która wyłapuje je i sterylizuje. Tyle można dla nich zrobić. Moje wszystkie koty, które ze mną mieszkały pochodziły właśnie "znikąd", ale wiem, że mieszkanie w bloku zawsze uważały za więzienie. Teraz wezmę kota dopiero po przeprowadzce na wieś.
OdpowiedzUsuńTo bardzo jeśli są sterylizowane, zapobiega to przynajmniej namnażaniu i śmierci maluchów.
Usuńoj kot to zwierze wyjątkowe a jak o życie walczy to na całego, zwinny drapieżnik
OdpowiedzUsuńZgadzam się ,trzeba uważać...
UsuńNieźle oberwałaś :( Mam nadzieję że się nic nie babrze ...
OdpowiedzUsuńAle dałaś radę a to najważniejsze :-)
Maćka złapałam właśnie na miseczkę w transporterku. Sam wszedl , ja tylko popchnęłam zadek i zamknęłam klapkę ;-)
Na szczęście nie oberwałam, mam szybki refleks. :-)
UsuńCzasami tak się udaje :-)
To dobrze, bo już myślałam że oberwałaś ;-)
UsuńAle miałaś rację, trzeba bardzo uważać...
UsuńCzytam z zapartym tchem!
OdpowiedzUsuńOd trzech dni łapiemy nieco zdziczałego małego kotka. Nie możemy złapać. Ktoś wrzucił do sąsiadów przez płot dwa małe kociaki. Tam są psy...Jeden koteczek został pozbawiony życia, drugi zwiał na drzewo u nas. U nas są też trzy psy, które też gonią koty. My pilnujemy i psy i kotka. Dostaje pod drzewem jedzonko, dziś wszedł do nas na taras. Niestety jest szybszy od nas, nie wiem jak go złapać! Mamy już domek dla malucha tylko maluszka nie mamy:) Co zrobić?
Transporterek albo klatka łapaka, pożycz od TOZ-u i na jedzenie złapać...
UsuńNiestety łapanie dzikich kotów to trudna dyscyplina, chwała Ci za to, co robisz!
OdpowiedzUsuńTu się zgadzam, nie jest to łatwe...
UsuńZnam ten ból... jak łapałam jedną z małych dzikich kotek, atakowała mnie trójka jej rodzeństwa...
OdpowiedzUsuńNieźle ?? Rodzinnie się nie dawały...
UsuńNo z rana przeczytałam niemalże sensację :D Fajnie opisane. Piękny kotek
OdpowiedzUsuńDla nie zwyczajnych kocich obyczajów to jest sensacja :-)))
UsuńDziękujemy...
Rozumiem chęć łapania kotki i jej kociąt. Ale dobrze, że skończyło się to bez wizyty u lekarza. Nawet domowe koty mogą dać nieźle popalić, a co dopiero dzikie koty...
OdpowiedzUsuńTeż w swoim życiu już się trochę dzikusów nałapałam, ale na szczęście zawsze po to, by im pomóc a kilka tam zadrapań czy ugryzien udało się wyleczyć - cóż rany wojenne :P
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam okazji łapać dzikiego kota, także dobrze wiedzieć. ;-)
OdpowiedzUsuńoswoiła pani te koty?
OdpowiedzUsuńCzytam...czytam i aż mi kolory w oczach tańczą....Wlasnie jutro jadę do schroniska pożyczyć klatkę łapkę. Weszła sobie do mojej stodoły dzika kotka i się okocila .Małe mają już 8 tyg.Stodola zabezpieczona ,ale jak złapać te maluchy,bo liczę że ich mamusia złapie się na tuńczyka. 🙈Nigdy tego nie robiłam,a muszę ja wysterylizowac.
OdpowiedzUsuńu mnie na razie nie ma dzikich kotów, ale czasami potrzebowałam złapać takiego, szkoda, ze nie wiedziałam wtedy jak to się robi
OdpowiedzUsuń