Były i żyły i nadal są 2 szczurki..
Właścicielka chciała polepszyć im życie i kupiła nową klatkę.
Jeden ten ciemniejszy na siłę próbował wyjść z tej klatki.
Wyszedł i spadł na podłogę.
Tak nieszczęśliwie, że obił sobie pupę.
Trzeba było do weterynarza.
Na szczęście nic się nie stało poważnego, tylko siniak.
Szczurki były grzeczne i spokojne, dopóki weterynarz ich nie spróbował obejrzeć.
Jak ich dotknął tylko, to się pochowały pod kocyk. Nie chciały mieć z nim do czynienia.
Najciekawsze było pytanie skąd one wiedziały ,że to weterynarz ?
I że nie zawsze jest tam przyjemnie...
Ciekawskie, ruchliwe, wszędobylskie, sympatyczne ;-)
A tak przy okazji inna historia.
Jakoś mi go nie żal...
Jak byłam mała to bardzo mi się szczurki podobały. A teraz... dawno nie miałam z nimi kontaktu.
OdpowiedzUsuńTo bardzo inteligentne stworzonka.
Słodkie mordeczki.
Pozdrawiam! :)
Pierwszy raz miałam do czynienia ze szczurkami ...
UsuńPozdrawiam ;-)
Mielismy w domu szczurki, ale one zyja tak krotko, a potem czlowiek po nich placze...
OdpowiedzUsuńO, masz ??
UsuńO tak, miałam dwa razy szczurka a potem stwierdziłam że za krótko żyją. To świetne zwierzaki i serce pękało.
UsuńNie wiedziałam, że one są takie sympatyczne...
UsuńJakoś do szczurów nie mogę się przekonać, ale podobnie było z chomikami, więc nie mówię ostatniego słowa...weterynarza wyczuły na milę. Gdy szłam z moim psem do szczepienia, to przed mostem już mi uciekł, a od mostu do kliniki był szmat drogi.
OdpowiedzUsuńTakie same zwierzątka jak każde inne...:-)
UsuńJa wiem, za szczurkami to chyba nie przepadam jakoś.
OdpowiedzUsuńSerdeczności.
Nie każdy musi lubić :-)
UsuńSerdeczności...
A mój pies kochał swego weta -gdy wychodząc z domu mówiłam " Flik, idziemy do pana doktora" ten dostawał fiksacji i ciągnął mnie wręcz do niego. Jak się już przywitał, napiszczał, poprzymilał to natychmiast robił w tył zwrot i do drzwi. Ale wystarczyło, że na stół ja go wstawiałam a nie wet, i cały czas trzymałam rękę na nim to był taki grzeczny,a zamiast kagańca ja go trzymałam za mordkę.
OdpowiedzUsuńByłam zawsze przy wszystkich zabiegach, w trakcie zabiegów trzymałam rękę na jego łebku, bo wet odkrył, że wtedy może psu podać mniej usypiacza. Od pierwszych dni mogłam z nim wszystko robić, łącznie z wyciąganiem kości z mordki w czasie jedzenia, myciem mu zębów, przycinaniem kudełków przy oczkach, obcinaniem pazurków i trymowaniem. No ale piesio znał swego weta od 7 tygodnia życia, tak jak mnie.
Szczurki są jak dla mnie zbyt mało komunikatywne- nie pogadasz z nimi, nie witają cię po 15 minutach nieobecności tak jakby rok cię nie widziały i na spacer z tym nie pójdziesz;)
Miłego;)
Fajnego pieska miałaś :-)
UsuńMiłego :-)
Nigdy nie miałam szczurka, ale te na zdjęciu sympatycznie wyglądają:)
OdpowiedzUsuńSą sympatyczne :-)
Usuńnigdy nie miałam
OdpowiedzUsuńJa też ;-)
UsuńSzczurki śliczne! podobno to niezwykle inteligentne stworzenia!
OdpowiedzUsuńMyślę,ze każdy zwierzak ma gdzieś w podswiadomosci zapisane- Uwaga ,weterynarz,moze boleć!
Myślę ,że tak właśnie było :-)
UsuńSzczurki sa bardzo inteligentne, nic dziwnego ze sie zorientowlay ze cos jest nie tak :) Nie wiem czy moglabym byc przy zabiegu mojego kotka, nawet jakby mi pozwolono, a tu sie nie pozwala na takie ekscesy. Chyba bym tylko przeszkadzala.... ale z drugiej strony, jesli to by mialo mu pomoc? Moze to nie taki zly pomysl :)
OdpowiedzUsuńWażne by pomagało :-)
Usuń