Wcale nie jest łatwo...ech....
Je raz, raz nie je...
Jest bardziej ruchliwa...
Żeby nie było za łatwo na wardze utworzył się guz przez weekend :-(
Ciekawe co na to powie nasz ulubiony
Weterynarz Doktor Mazur.
Czasami bierze mnie złość, ile paskudztw jeszcze do niej się przyczepi ?
Wiesz Krysiu, Misia jest osłabiona to wszystko się jej czepia. Może to nic. Pozdrawiam Was.
OdpowiedzUsuńbiedne wy jesteście obie. misia słabiutka po tych wszystkich lekach. serdeczności dla was :)
OdpowiedzUsuńA mi dzis przed samym moim wyjsciem do pracy szczurcia odeszla... A jeszcze wczoraj i rano ganiala wesolo po calej klatce i nic nie wskazywalo, ze sie wydarzy to co sie wydarzylo ;(
OdpowiedzUsuńŚlemy pozytywną energię.
OdpowiedzUsuńNie wiem Krysiu jak Was pocieszyć - tak mi Was żal. Nadal trzymam kciuki!!! - Ania
OdpowiedzUsuńBiedactwo... Jakoś mimo wszystko myślę, że będzie dobrze. Dzisiaj nasz Skrzat przyszedł w złym stanie, jest ze mną w pracy po długiej i bolesnej wizycie u weta. Na razie nieprzytomny śpi.
OdpowiedzUsuńIle to maleństwo ma woli życia [na szczęście!], to jest niepojęte.
OdpowiedzUsuń