Siedzimy sobie ze szwagierką , która przyjechała z Niemiec i gadamy, gadamy...
Dawno się nie widziałyśmy , a ja ją lubię bardzo.
Przez jednych lubiana , przez innych nie , bo mówi prawdę i nie ściemnia.
Oczywiście zna swoje granice i nie robi tego wszędzie i zawsze.
Bardzo duże doświadczenie życiowe osobiste...
Bardzo duże doświadczenie zawodowe,
bo przepracowała 27 lat w Sanatorium dla nerwowo chorych
na najgorszym oddziale.
Kiedy nikt nie radził z pacjentami , ona potrafiła dogadać się z każdym
lub przywołać do porządku w zależności od potrzeb.
Dusza towarzystwa i osoba stąpająca po ziemi.
I tak zgadało się nam na rozwody...
Obie orzekłyśmy ,że nie ma na co czekać,
jeżeli się nie układa i nie ma szans na porozumienie, to rozwód.
Jedyny problem to chyba dzieci, ale w obecnej chwili,
kiedy obserwujemy dzieci moje , twoje i nasze w pewnych rodzinach,
to chyba rozwód nie jest takim nieszczęściem.
Wszystko zależy od ludzi...
Rozwodzić się czy nie ?
Czy za młodu czy czekać i na co ?
Czy w ogóle warto ?
Dla tych , którzy planują rozwód polecam stronę
http://www.pozew-rozwodowy.pl/
Jest wszystko co potrzeba do rozwodu ...
A w szczególności podane są wzory pism rozwodowych...
Na razie to ja rozwodu nie planuję :)
OdpowiedzUsuńW tym roku minęło już 35-lat, to już lepszy swój wróg niż obcy... :) Myślę, że z rozwodami nie ma na co czekać, skoro i tak się nie układa.
Szkoda tylko dzieci, ale one też się z czasem dostosują.
Pozdrawiam serdecznie.
Ja jestem zdania, ze przede wszystkim trzeba dobrze przemyslec, ZANIM stanie sie na slubnym kobiercu, wtedy byloby na pewno mniej rozwodow. Mlodzi ludzie czesto ida na zywiol, bez przemyslenia, nierzadko pod presja ciazy. Stad rozwody, tez nieprzemyslane, z blahych powodow i bez proby ratowania zwiazku. Rozwody sa zbyt latwo dostepne, a ludzie nie wykazuja checi kompromisow.
OdpowiedzUsuńAle to moje zdanie, bo tkwie sobie juz 32 lata u jednego boku.
Dobrego tygodnia, Krysiu.
Presja ciąży to "sprawka" klechów. Na początku zawsze jest fajnie, ale nie zawsze sie czuje, że to ta, ten. Błache powody powiadasz... dla kogoś ten sam powód może być bardzo poważny... dlatego uważam, że nie ma jak pomieszkać sobie wspólnie i posmakować tego "miodu" a w tedy wyłazi... bywa, że nie do poznania ten luby się jawi...
UsuńChęć kompromisów... jak mamcia uchowała że synunio cud świata, że należy sie wszystko to co potem sie dziwić. Z resztą teraz mamy czasy konsumpcyjne. Nie kupuje się jak kiedyś na lata. Rozmawiałam z mężatkami ze sporym stażem małżeńskim i mówiły, żeby nie wychodziły za mąż tkwią w związkach nie myślą o rozwodzie ale mówią, że małżeństwo to głupota bo kto zagwarantuje, że ta sama osoba z którą żyję już ileś lat to ta sama której sie ślubowało. Ludzie się zmieniają życie weryfikuje.
Nie żebym ja była za szybkimi rozwodami pierwsza kłótnia, sprzeczka to już rozwód. Oczywiscie, że trzeba próbować warto przejść sie czasem do specjalisty. Ale... nie zawsze da się uratować. Nie jestem za odkładaniem rozwodu bo dzieci. Dzieci widzą więcej niż się rodzicom wydaje, nie jest to zdrowe. Mniejszym złem jest rozwód.
Czerwona Filiżanko.... "presja ciąży" to nie sprawka KSIĘŻY a raczej społeczeństwa...
Usuńale zgadzam się tutaj z Panterą... najpierw należy myśleć... i to nie tylko zanim pójdzie się do ołtarza... Dzisiejsze czasy dały nam rzeczy "jednorazowego użytku" i tak nam się spodobała ta prostota i łatwość, że przenosimy to też na relacje...
Zycie nie jest tylko słodkie i tylko różowe... więc i małżeństwo takie nie jest... ale trzeba najpierw dać od siebie aby wymagać od partnera...
a gdy nastawieni jesteśmy jedynie na wygodę, szybki zysk i konformizm...to wtedy małżeństwo jest zaledwie interesem...
Z drugiej strony uważam, że tkwić w toksycznych związkach gdzie jest np alkohol albo przemoc nie należy... Trzeba z nich uciec najszybciej jak się da i to właśnie ze względu na dobro dzieci
prawo moralne które skutkuje (bardziej kiedyś skutkowało) ową presją to własnie ma korzenie w religijności. Księża kościół najpierw strzegli Pisma (msza po łacinie i tylko modły). Oczywiście, że trzeba myśleć, ale nie wszystko jest takie łatwe... są różne siły działające na tym świecie...żeby życie nei było zbyt łatwe.
UsuńW zdrowej relacji oboje partnerzy się obdarowują wzajemnie. Sporo takich co to by tylko brali a jak czegoś chce kobieta to pojawia sie epitet. Nie mam nic przeciwko układom, bywają bardziej uczciwe od "pięknych miłości"
lepiej się rozejść niż męczyć siebie i innych.
OdpowiedzUsuńTeraz młodzi biorą kredyt, który ich łączy mocniej niż ślub;)
A jednak rozwód to trauma. Niezaleznie od tego, jak wielkie są problemy małżeńskie. To jest temat rzeka, wiec trudno tak na blogu, ale każdy, kogo on interesuje i tak musi dojsc do jakiegoś kresu, stoczyc walkę ze soba samym, poddać sie a nastepnie próbować sie jakos ratować a wreszcie podjąc tę ostateczną, szalenie trudną decyzję.
OdpowiedzUsuńmęczyć się razem nie ma sensu...
OdpowiedzUsuństereotyp: co ludzie powiedzą... przeszedł do lamusa
W dzisiejszych czasach najprosciej sie... rozwodzic.
OdpowiedzUsuńA moze trzeba troche sie przylozyc /Ona i On/, zawalczyc o MILOSC przeciez, aby nie zalowac i szukac przez cale pozostale zycie i na nowo sie rozwodzic.
Przyznaje, ze jest takze tak, ze nie ma innego wyjscia jak rozwod, ale jestem pewna, ze bardzo wiele par mogloby zyc ze soba do konca zycia...
Ostatnio wnuczek mojej kolezanki zapytal:
- Babciu, dlaczego ja nie mam dwoch tatusiow i dwoch mamus? Smieja sie ze mnie, ze mam tylko jednego... Miec kilku tatusiow czy mam to jest cos!
A ile te dzieci maja dziadkow...
Mozna sie pogubic i to bardzo.
Serdecznosci
Judith
Tragizm XXI wieku :(
UsuńZa kilkanaście dni minie nam 27 lat - nie raz bywało ciężko, ale jak coś wartościowe to się o to walczy:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Oczywiście, że trzeba dobrze się zastanowić przed ślubem, ale: nie zawsze ten komu ślubujemy okazuje się tym samym człowiekiem po latach...ludzie sie zmieniają.
OdpowiedzUsuńNo nie wiem. W życiu bywa różnie, a małżeństwo to " niejebajka", jak mawiał mój pierwszy redaktor naczelny. Generalnie bywa jak orka na ugorze. Ale mi się wydaje, że dopóki tli się jeszcze uczucie i zależy nam na tym człowieku chociaż trochę - warto walczyć. Bo przecież przysięgało się " na dobre i na złe ", wzięło się za tę drugą osobę odpowiedzialność. I nie ważne, czy przysięgało się przed Bogiem, czy przed sobą. Nie mówię o sytuacjach, gdzie dochodzi do przemocy domowej - czy to fizycznej, czy psychicznej, ale o życiu. Bo przecież chyba nikt nie spodziewa się wiecznych motyli w brzuchu ( ale fajnie, gdy są albo chociaż bywaj :-))). Dla mnie rozwód to ostateczność i w pewnym sensie porażka. Ale nie oceniam i nie doradzam. Każdy musi zdecydować sam. Bo jakby nie było raz się żyje, a potem to już tylko straszy...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Asia
Jak słyszę, że się nienawidzą ale nie chcą się rozwieść ze względu na dzieci to mi się słabo robi. To właśnie ze względu na nie powinni to zrobić. Jak musi czuć się dziecko patrząc na ciągłe awantury, poniżanie i nierzadko rękoczyny. Czasami nie ma już o co walczyć. Ważne jest aby nie przekraczać w kłótniach pewnych granic i nie dopuścić do takiej sytuacji.
OdpowiedzUsuńa ja zadam przewrotne pytanie - po co w ogóle się pobierać?
OdpowiedzUsuńoj jest to z prawnego punktu widzenia spore ułatwienie brak papierka może pewne rzeczy utrudniać czy wręcz uniemożliwiać nigdy nie wiadomo co zgotuje los.
UsuńPo co sie pobierać? Żeby można się było rozwieść ;)
UsuńCzasem względy ekonomiczne stanowią większą przeszkodę niż dzieci i to smutne jest bardzo....
OdpowiedzUsuńJestem po rozwodzie...to potworne doświadczenie,choć czasem konieczne!
OdpowiedzUsuńTak,największy ból,to ten,że nie dam dziecku "wzorcowej" rodziny.Ale widok uśmiechniętej mamy,a z czasem poprawnie komunikującej się z tatą jest ważniejszy i bardziej korzystny dla dziecka.
Rozwód to ciężkie doświadczenie dla dzieci, jednak czy lata życia w kłamstwie, że wszystko jest w porządku są lepsze... To trudny krok, który niesie za sobą wiele konsekwencji jednak jeżeli dana osoba nie widzi innej możliwości, krok słuszny... Umęczanie się podczas gdy druga strona nic sobie z tego nie robi nie ma sensu - życie jest bardzo krótkie...
OdpowiedzUsuńJeśli małżeństwo ma być pasmem udręk, to oczywiście, że lepiej się rozwieść. Chociaż mam wrażenie, że dzisiaj, ludzie zbyt pochopnie podejmują tą decyzję. Najmniejsze nieporozumienie, staje się powodem rozwodu, młodzi ludzie nie szukają rozwiązania, tylko uciekają od problemów.
OdpowiedzUsuńLepiej zawczasu ze sobą rozmawiać, niż się później oddalić i rozejść. Chyba lepiej o siebie walczyć, nie? :)
OdpowiedzUsuńDzieci to szkoda jak sie mecza w rodzinie, gdzie rodzice walcza ze soba, zamiast sie rozstac, zanim nie bedzie za pozno.
OdpowiedzUsuńChyba lepiej dzieciom w rozbitych rodzinach, niż w takich, w których jest ciągła walka i nie ma miłości.
OdpowiedzUsuńRozwodzic. Wczesniej starac sie poukladac, sprobowac naprawic. Ale do tego tanga trzeba dwojga, ale gdy tylko jedno sie stara, nic z tego nie bedzie. Czasami trzeba postawic swoje dobro na najwyzszym miejscu. Mamy tylko jedno zycie i nalezy, i je, i siebie szanowac. Tak zeby jak bedzie sie mialo 80 lat pomyslec: tak, mialam dobre zycie.
OdpowiedzUsuńRozwodzić ? nie wiem. Nie wzięłam rozwodu bo nie brałam ślubu.Przez 7 lat żyłam w związku z którego mam 2 córki . Po 7 latach rozstaliśmy się bo miłość minęła i zaczęły się awantury. I okazało się że po rozstaniu lepiej się dogadywaliśmy a póżniej nawet zostaliśmy przyjaciółmi. Moje córki zawsze były szczęśliwe. Nigdy nie mówiłam przy nich żle o ich ojcu a mogłabym powiedzieć wiele. Każdy weekend spędzały u ojca.Cały czas pomagał nam finansowo aż do śmierci bo zmarł na raka. Moje córki już są dorosłe i nie mają do mnie żalu że nie miały ojca na co dzień w domu. Mówią że miały wspaniałe dzieciństwo i mają wiele wspomnień.
OdpowiedzUsuńPytanie: czy decyzja o rozwodzie ma być pójściem na łatwiznę, czy faktycznie nic nas już ze sobą nie łączy i czy nie możemy zbudować trwałego i szczęśliwego związku jakże innego od tego z dnia ślubu????? Kiedyś na FB ktoś wkleił "złotą myśl" która pod wieloma względami mi się spodobała, bo zawiera wiele gorzkiej racji o nas ludziach dnia dzisiejszego: kiedyś coś co się psuło próbowano naprawić, dziś każdą rzecz nie będącą idealną bez żalu i dłuższego myślenia się po prostu wyrzuca.
OdpowiedzUsuńOczywiście nie chcę powiedzieć, że potępiam rozwody, wręcz przeciwnie, uważam, że jeśli nie ma szansy na udany związek dwojga ludzi należy się rozstać, ale....
Pamiętam - obrazek dwojga staruszków z komentarzem " bo my jesteśmy z czasów kiedy się naprawiało, a nie wyrzucało", czy jakoś tak. Bardzo mi się spodobał. No ale ja nie mogę się rozwieść bo nie mam slubu. Od 23 lat w związku. Bo chcemy:-)))
UsuńAsia
Ja mogłabym się rozwieść (od 24 lat mężatka) ale nie chcę, W. też nie chce ;)
UsuńA kto powiedział, że trzeba całe życie spędzić u boku jednego partnera? ;)
OdpowiedzUsuńTy tutaj o rozwodach, a ja jeszcze kandydata na męża szukam ;-) A tak serio to chyba nawet nie szukam, chyba się już poddałam :-)
OdpowiedzUsuńTrzeba probowac naprawiac a nie wymieniac na nowy model, dla mnie jest to latwiejsze bo jestem osoba wierzaca a moj maz po nawroceniu jest wspanialym czlowiekiem, oczywiscie klotnie tez sie zdarzaja, ale szybko mijaja....ale kiedys bylismy egoistami i myslelismy tylko o swoich przyjemnosciach, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo dobra stronka Krysiu.
OdpowiedzUsuńCzy się rozwodzić? Na to nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Wszystko zależy od problemu, od jego skali, od możliwości partnerów itd. Nie jest łatwi ustalić, że to jest właśnie teraz. Teraz, jest ten czas, aby powiedzieć: rozwód.
Rozwód to jest jednak zawsze przyznanie się do pewnego niepowodzenia. Dla jednych łatwo jest się przyznać, że po tych 15 latach związek okazał się pomyłką, dla innych to bardzo trudne, przygnębiające uczucie.
Jest ciekawe, że w większości przypadków decyzję o rozwodzie przyspiesza pojawienie się na horyzoncie kogoś trzeciego, mimo, że rzadko jednak, ten trzeci jest przyczyną samoistną. W każdym razie w kręgu moich znajomych...
:).
Nie rozumiem takie sposobu myślenia, że 7, 15 czy 20 lat związku, to była strata czasu czy pomyłka tylko dlatego, ze doszło do rozstania. Na tamten czas to nie było pomyłką, był to związek, w którym dwoje ludzi było dobrowolnie, dawało i brało. Wspólnie spędzone lata pozwalają i wymuszają rozwój na obydwu stronach. Daje się i otrzymuje bardzo wiele. I przekreślać to tylko dlatego, że coś się skończyło? Nikt by nie był tu, gdzie jest i tym, kim jest bez tej osoby i bez czasu, który z nią spędził. Smutne to jest, kiedy ktoś uznaje przeszły związek za bezwartościowy tylko dlatego, że się skończył wcześniej niż to planował, inaczej mówiąc, że nie był związkiem na całe życie.
OdpowiedzUsuńW życiu trzeba być szczęśliwym. I chyba rozwód jest nieunikniony, jeżeli małżeństwo przeszkadza w osiągnięciu szczęścia. Tak sądzę, chociaż się nie rozwodzę :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJeśli się małżonkowie nie zgadzają jestem za rozwodem - po co się męczyć, a liczyć że druga strona się zmieni - nie warto, do tego nie dojdzie, najwyżej jakiś czas będzie udawał/udawała. Jeśli chodzi o dzieci, to wiem z własnego doświadczenia, że lepiej im z jednym rodzicem, niż dwoma ciągle kłócącymi się.
OdpowiedzUsuńJasne że się rozwodzić. Dla dzieci to chyba nawet lepiej.
OdpowiedzUsuńJa się kiedyś tam w swoim życiu rozwiodłam i uważam że to było jedyne i wspaniałe wyjście z sytuacji.
Uważam, że należy się rozwieść jeśli się w życiu we dwoje nie układa, mam na myśli związki toksyczne, gdzie destrukcyjnie na rodzinę wpływa nałóg, gdzie brak jest miłości, szacunku, zdrady. Ale jeśli można naprawić to trza najpierw naprawić tylko, że szans na naprawę nie może być bez liku, to błędne koło. Uważam,żeby być ze sobą nie potrzeba papierka choć jego brak często wiele spraw komplikuje. Jeśli uznałabym, że małżeństwo mnie niszczy rozwiodłabym się nawet mając lat 80 -siąt. Dla dzieci też jest lepiej jesli nie oglądają swoich nienawidzących się rodziców.
OdpowiedzUsuńJasna, czy Ty sie rozwodzisz? Bo wszyscy sie tu rozwodza o rozwodach:)
OdpowiedzUsuńPozdrowka:)
Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na tak postawione pytanie. Przecież ludzie są różni i sytuacje różne. W każdym razie nic pochopnie...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Lepiej się rozwieźć, niż trwać w toksycznym związku za wszelką cenę. Pozdrawiam Krysiu.
OdpowiedzUsuńJa uważam, że lepiej się rozwieść niż się w związku męczyć. Jasne, że warto walczyć, aby iskierka miłości nie zgasła, aby każdy czuł się dobrze, ale obie strony muszą tę walkę toczyć. Nie może być, że jedna osoba się stara.
OdpowiedzUsuńMyślę, że na rozwód nigdy nie jest za późno, bo w końcu w każdym wieku mamy prawo do szczęścia i spokoju.
Dzieci zrozumieją i pogodzą się z faktem. Lepiej mieć zadowolonych rodziców osobno, niż skaczących sobie do gardła razem. Przyjemniej jest również jako dziecko mieszkać w domu bez awantur, bo wtedy można czuć się bezpiecznie. Przemoc psychiczna i fizyczna, którą okazują sobie rodzice, godzi w dziecko i jest często przyczyną problemów w życiu dorosłym.
Smutne jest tylko to, że niektórych osób na rozwód nie stać i ze względów finansowych muszą mieszkać razem nawet po rozwodzie o.O Bardzo współczuję takim osobom:(
Buziaki!:)
Są w życiu sytuacje kiedy nawet kościół unieważnia związek.
OdpowiedzUsuń