Kiedyś w pudle zawiozłam 10 kotów.
Do weta .
Właśnie takich.
FB Our Beautiful World & Universe
W poczekalni ktoś zapytał:
Do uśpienia ?
Nie – warknęłam - do odrobaczenia…
Mam 7 kotów i 2 psy, nie wiem co mnie jeszcze czeka...
Czy kiedyś w życiu uśpiliście kota, psa lub inne zwierzątko ?
Z ostatniej chwili :
http://kotyszki.blogspot.com/2013/04/okna-balkon-i-koty.html
Tak, uśpiłam. Moją ukochaną sunię Pepsi- miała raka i stan terminalny.
OdpowiedzUsuńMój tata zabrał do uśpienia naszą 8-letnią kicię Emmę - miała zapalenie opon mózgowych. Zmarła sama w drodze do weterynarza.
OdpowiedzUsuńNie, nigdy. I mam nadzieję, że nigdy nie będę musiała podejmować takiej decyzji .
OdpowiedzUsuńZawozilam do uspienia nasza szczurke, miala tumor mozgu. Bylam z nia do konca...
OdpowiedzUsuńsłodziaki ...
OdpowiedzUsuńna szczęście nie musiałam dokonywać takich wyborów
Tak, uspiłam dwie ukochane suczki, które dozyły ze mną swej bardzo późnej starosci, ale obie strasznie cierpiały, chorując na nieuleczalne choroby. Po strasznych chwilach namysłu, podjęliśmy z rodziną decyzję o uspieniu. Byłam z moimi psinkami cały czas i do tej pory mam to wszystko przed oczami...
OdpowiedzUsuńJa mam 1 psa i 5 kotow..Jeszcze nigdy /na szczescie/ nie podejmowalam decyzji, co do uspienia.
OdpowiedzUsuńTak, ostatnio podjęliśmy taka decyzję, żeby skrócić Rysi cierpienie.
OdpowiedzUsuńŚliczne kotki
OdpowiedzUsuńJa na szczęście nie musiałam podejmować decyzji o uśpieniu. W mojej rodzinie zawsze były psy i kot. Nie kojarzę, żeby któreś ze zwierzaków było tak chore i musiało być usypiane...
pozdrawiam
Krysiu usypialiśmy psa. To było straszne. Nie mogłam sobie z tym poradzić jakiś czas, a młodszy syn /miał wtedy 16 lat, dzisiaj 31/, odwrócił się do okna w kuchni i płakał, jak małe dziecko. Może kiedyś to opiszę. Wiem jedno, że nie chciałabym przeżywać tego raz jeszcze. Może dlatego, powiedziałam sobie, nigdy więcej psa w domu. Pozdrawiam Krysiu bardzo serdecznie.
OdpowiedzUsuńTeż bym warknęła. Dopuszczalne jest tylko uśpienie cierpiącego , niemożliwego do uratowania zwierzęcia. Mam 3 kilkudniowe maluszki. Ich mama była dzikuską ,która nawet nie dała się pogłaskać . Za to teraz mieszka w naszej sypialni i jest bardzo kochana.Chyba będę musiała urządzić candy z kotkami dla zwycięzcy :-)
OdpowiedzUsuńA ja własnie zaczynam szukać kotka, bo mój Pompon chyba już nie wróci...Zginął dwa tygodnie temu. Jak patrzę na pustą miskę i kuwetę to płakać mi się chce...A jeśli wróci będę miała dwa koty.
UsuńWidzisz, chętnie bym przygarnęła kotka od Ciebie tylko transport...Wiem, że można wysyłać zwierzęta specjalnymi przesyłkami ale nie wiem czy to jest dobry pomysł, bo przecież to ogromny stres dla każdego stworzenia.
No chyba, że jakiś cudem okaże się że mieszkamy od siebie w blisko (Nałęczów, k. Lublina)
warknęłaś?? ja bym ugryzła!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńJest to bardzo trudna decyzja.W lutym musiałam uśpić naszą suczkę staruszkę Donkę.Nie było dla niej ratunku mimo licznych wyjazdów do kliniki weterynaryjnej.Jednak to jeszcze można przeżyc ale jak pogodzić się z cierpieniem zwierząt a wet nie chce uśpić bo tego się nie stosuje wobec zwierząt gospodarskich.Miałam taką sytuacje z moimi kózkami weterynarz powiedział tak "nie bądż pani śmieszna kto będzie usypiać kozę trzeba poderżnąć gardło i już albo zadzwoń pani po myśliwego niech zastrzeli." Ile mnie to kosztowało to Bóg jeden wie,musiałam ściągać chłopa ze wsi by wykonał ten wyrok.
OdpowiedzUsuńTakiej sytuacji nie życzę nikomu ,tego nawet nie da się opisać.
Czyli chore zwierze gospodarskie ma umierać w męczarniach ...
UsuńA pytałaś innych weterynarzy ?
Straszne, nawet nie wiem co napisać w takiej sytuacji :(
Musiałam uśpić mego 16,5 letniego jamnika.Przez to, że był weekend przetrzymałam biedaka w cierpieniu te dwa dni. On ze starości (pewnie był udar) stracił podstawowe zdolności życiowe - wpierw przestał widzieć (nie miał zaćmy), potem zdolność samodzielnego picia z miski.Przez to nie mógł dostać leków nasercowych i w płucach zebrała się woda. Był u mnie na rękach niemal do samego końca.Wet mi go zabrał już na sam koniec. Wiesz, gdy widzisz jak twoje zwierzę cierpi i się męczy i wiesz, że nie ma dla niego żadnego ratunku, to masz do siebie pretensję, że może decyzję podjęłaś zbyt pózno, sprawiając mu ból.A każde rozstanie z członkiem rodziny jest wielce bolesne.Był z nami tak długo i od pierwszego dnia dawał nam swą miłość i sprawiał radość.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Najgorsza rzecz jaka może spotkać człowieka to podjęcie decyzji o uśpieniu członka rodziny. Ja musiałam podjąć ją dwukrotnie. Raz w stosunku do ukochanej kotki mojego Taty, stan był agonalny i bardzo się męczyła, nie doczekała powrotu mojego Taty z wyjazdu :( A drugi raz z malusią koteczką wziętą ze schroniska, okazało się, że jest bardzo chora i nie ma dla niej żadnej nadziei.
OdpowiedzUsuńAle śliczne! :) Kto wie, może Twoja gromadka jeszcze się powiększy? :) Ja niestety mam dość skromnie, bo po jednym psie i kocie :) W naszym domu od zawsze są zwierzęta i nie było takiego okresu, żeby ich nie było w ogóle. Nie pamiętam, aby jakiegoś zwierzaka trzeba było uśpić, dożywały swoich dni w zdrowiu.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam Ciebie i kociaki :))
Chciałam uśpić mojego kota Kamila , ale nie byłam w stanie - zabrałam go do domu. Był bardzo chory - miał raka. Dawałam mu kroplówki , leki i przedłużałam życie. Teraz wiem że żle zrobiłam bo on bardzo cierpiał. Spałam z nim przytulona - myślałam że będzie mu lżej. I odszedł samotny. W ciągu dnia położyłam się na godzinę a jak wstałam on już nie żył. Córka go zakopała w lesie przy drzewie i wydrapała na drzewie krzyżyk. Czasem tam chodzimy. Minęło 7 lat.
OdpowiedzUsuńNiestety tak... Ale w zupełnie innych okolicznościach (bardzo chory staruszek...)
OdpowiedzUsuńHalszka, o rany... Wspołczuję, to musiało być straszne.
Uśpiłam moją kochaną sunię, żeby nie musiała umierać w męczarniach...
OdpowiedzUsuńZazdroszczę zwierzętom, że właściciele mają możliwość ukrócić ich cierpienia. Ludzie nie mają takiego luksusu....
Musiałam uśpić Norkę po 9 miesiącach walki o jej zdrowie. Poprosiliśmy żeby pani weterynarz przyjechała do domu. Ostatnie chwile była głaskana na swoim kocyku przed kominkiem.
OdpowiedzUsuńTrusia (kotka) została uśpiona, ale wet nawet nie zapytał mnie o zdanie - to było już drugie ratowanie przy niewydolności nerek i wet uznała, że kolejne kroplówki będą tylko przedłużaniem cierpień.
OdpowiedzUsuńCzy to był jeden miot? - śliczne maluchy
Ja nie musiałam jeszcze nigdy podejmować takiej decyzji. Ale jeśli nie ma dla zwierzaka nadziei, bo jest chory, to choć to bardzo trudne lepiej chyba uśpić niż pozwolić żeby cierpiał
OdpowiedzUsuńTak...przeżyłam te STRASZNE chwile.Moja kochana Norcia miała raka.W ciągu paru godzin oślepła z bólu,jej skowyt pamiętam do dziś...płakałam patrząc na Jej ból i z bezsilności!O 23g zawiozłam Norcię do Weterynarza,nie było ratunku.Najpierw dostała narkozę,głaskałam Ją aż usnęła...Weterynarz wyprosił mnie,za chwilę mogłam Ją zabrać(już nie cierpiącą)To już 5lat...teraz są dwa koty. Serdeczne pozdrowionka.
OdpowiedzUsuńJA musiałam Opiłunia, oj to był dramat dla mnie i straszne przeżycie, w końcu to mój najukochańszy kotek który witał mnie, trochę jak pies przychodził się przywitać:D
OdpowiedzUsuńOsobiście jeszcze nie, ale dwa psy z mojego domu rodzinnego w ten sposób zakończyły swój żywot, bardzo się męczyły...
OdpowiedzUsuńMnie niedługo też czeka ta chwila, chociaż każdego dnia modlę się do wszystkiego do czego się da, żeby Szczęściarz po prostu zasnął i się nie obudził. On tak dzielnie walczy i wciąż nie daje mi odpowiedzi czy to już, czy jeszcze nie. Czasem sobie myślę, że nie mam prawa, a czasem, że on sam mi nie powie, więc ja muszę zdecydować. Póki co chodzi (chociaż w sobotę miał kryzys i nie mógł już chodzić, ale przeszło!), szczeka i je, więc ma jeszcze trochę czasu, ale pogorszyć może się każdego dnia i każdy dzień może być tym, w którym będzie trzeba go zawieźć.
Musieliśmy uśpić naszą Korcię, wdało się jakieś raczysko. Była operacja, ale przyniosła ulgę tylko na trzy miesiące. Potem było coraz gorzej. Cały czas ją wspominam:)
OdpowiedzUsuńWIOSNA Cię czeka Krysiu, WIOSNA!
OdpowiedzUsuńI takie duuuże wiosenne serduszko:))))
zobaczcie mojego różowego kota, link:
OdpowiedzUsuńbit.ly/YdO3YQ
fajny:)
UsuńZa każdym razem, to są trudne decyzje.
OdpowiedzUsuńMusiałam podjąć taką decyzję. Trudno opisać co się dzieje wewnątrz ciebie ale gdybym przedłużała życie cierpiącemu psiakowi to tylko uspakajałabym swoje sumienie. Że nie podjęłam tej decyzji, niech jeszcze pożyje. Ale żeby cierpiał...
OdpowiedzUsuńA kotki cudne :)
OdpowiedzUsuńFantastyczna ekipa:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMusiałam uśpić dwa psy, bo nie mogłam patrzeć na ich mękę . Kota nie uśpiłam i żałuję- męczył się okrutnie.
OdpowiedzUsuńNie ma dobrych wyborów.
Młodych i zdrowych zwierząt nigdy nie uśpiłabym.
Super kociaki! Ja bym po usłyszeniu takie tekstu zagotowała się ze złości! Ja z moich zwierzaków to uśpiłam tylko chomika - miał dużego guza. Reszta zwierzaków odchodziła spokojnie we śnie...
OdpowiedzUsuńkilka lat temu musiałam uśpić mojego 16 letniego jamnika. nigdy na nic nie chorował i nagle, z dnia na dzień diagnoza :"rak, przerzuty są wszędzie..."
OdpowiedzUsuńmatko jak ja płakałam a ze mną pół mojego zakładu pracy....
nigdy więcej takich przeżyć!
Mnie pies zdechł na rękach, ale rozumiem, że czasem tak trzeba
OdpowiedzUsuńNiestety tak... Dwa koty i psa. Beznadziejne przypadki , nie do wyleczenia :((
OdpowiedzUsuńPierwszy kot to Figa - o której piszę w podanym przez Krysię linku , drugi to 16 letni Filipek z niewydolnością nerek ...
Pies a w zasadzie suczka Perełka ,wzięta ze schroniska już chora . Jak się okazało miała już zaawansowaną parwowirozę.Walczyliśmy o nią trzy miesiące ,bez skutku :((
To bardzo ciężkie przeżycie dla człowieka ,ale może ulga dla tych zwierząt ... Mam taka nadzieję ...
Zdrowego nigdy bym nie uśpiła i nie wyobrażam sobie tego !
Piękna gromadka w tym koszu :-)
Tak, Jasna:( Mojego ukochanego piesia Gacka.Miał nowotwór kości, nie do wyleczenia. Męczył się już strasznie i musieliśmy mu ulżyć w cierpieniu.Nie było sensu trzymać go przy życiu, bo bardzo się męczył.
OdpowiedzUsuńNIE!!!
OdpowiedzUsuńKiedyś próbowałam pomóc znalezionemu na drodze ptaszkowi... zmarł mi na rękach... do dziś... boli... :(
Ja mam tylko Venus... ale tylko dlatego, że przy moich rozjazdach na więcej pozwolić sobie nie mogę.. Nawet ona czasami stanowi problem... ale jest jak dziecko... jak mogłabym ją... uśpić... albo oddać... ??
Niestety tak. Uśpiliśmy naszą kochaną pekinusię Zuzię, ale już nie można jej było pomóc. Wcześniej nie wyobrażałam sobie, że można to zrobić. Miesiąc przed Zuzią zmarła nasza kotka Pchełka. Wtedy nie zdobyliśmy się na podjęcie decyzji o uśpieniu, nie rozumiem dlaczego, chyba w nadziei, ze nagle ozdrowieje, wstanie i będzie normalnie??? Uznałam, że nie uśpię i koniec. I się męczyła. Drugi raz nie popełniliśmy tego błędu. To strasznie boli, ale patrzenie na cierpienie chyba jeszcze bardziej....
OdpowiedzUsuńNiestety mnie też ta straszna przykrość i bolesne przeżycie spotkało. Musielismy uśpić naszego poprzedniego pieska jamnika. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNigdy!
OdpowiedzUsuńTak... uśpiłam swojego psa z uwagi na wiek. Zniedołężniały już był, cierpiał, męczył się. To było tylko raz, więcej psów nie miałam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Krysiu, jeśli masz ochotę i jeśli przyjmujesz - zapraszam do mnie po wyróżnienie:)
OdpowiedzUsuńOsobiście nie wyobrażam sobie uśpić mojej ukochanej suki lub kota, niestety moja psinka już coraz starsza, schorowana i pewnie za jakiś czas będę musiała zmierzyć się z takim dylematem. Natomiast musieliśmy odebrać życie chorej kozie, osobiście w tym nie uczestniczyłam ale okropnie było wejść do obórki i zmierzyć się z pustym miejscem które po niej zostało.
OdpowiedzUsuńKociaki na zdjęciu słodkie, bardzo lubię rudzielce, niestety nigdy mi się nie trafił.
Pozdrawiam serdecznie
Krysiu, no niech Cię licho... taki smutny temat. Akurat w niedzielę sprzątałam w ogródku i tam, gdzie jest pochowany mój piesek, Punto... miał 14 lat i umierał na raka. Musiałam skrócić jego cierpienia. Zasnął na moich kolanach... na zawsze. I tak mi go brakuje...
OdpowiedzUsuńJa też przeżyłam uśpienie chorej ukochanej suczki. Miała tumora łapki. Bardzo cierpiała.
OdpowiedzUsuńNie chcę już o tym myśleć.
Pozdrawiam:)
A ja ostatnio u weta spotkałam chłopca z wielkim wiklinowym koszykiem pełnym małych szczeniaczków .... do zaszczepienia :-)))) Były piękne, bardzo przytulone o siebie i wszystkie białe, mam nadzieję że każdy znajdzie domek.
OdpowiedzUsuńJak można uśpić takie rozkoszne kocięta. To chyba trzeba nie mieć serca!
OdpowiedzUsuńRok czekaliśmy na cud...Cezary guzy miał wszędzie, niewydolność płuc, chore serce, nie był w stanie stać na łapeczkach...Walczyliśmy dopóki on walczył...Odchodził a my trzymaliśmy dłonie na jego sercu...
OdpowiedzUsuńDo dzisiaj ryczę na samo wspomnienie...nigdy więcej !!
Usypiałam kilka razy przeważnie chore zwierzęta i malutkie kotki,zaraz po urodzeniu,przez mój dom przewinęło się wiele bezdomnych zwierząt.Takie decyzje są bardzo trudne ,kiedy myślę o nich zawsze ryczę.Koteczki ze zdjęcia wyglądają cudnie jak moje kiedy były małe .Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa mam 26 kotów i 6 psów więc z 10 da się wytrzymać.
OdpowiedzUsuńSpora gromadka...
OdpowiedzUsuńMoja Dynia właśnie tak wyglądała, jak koleżanka przytargała w kartonie do pracy dwie rude kulki:) I upolowała dwie frajerki:) I frajerka wracała do domu z kulką za pazuchą, która wydzierała się w autobusie niemiłosiernie! A później dla odmiany powydzierał się Pan Codzienny;) Ale kulka została i przemieniła się w ciągu tych 11 lat w rudą kulę:D Miłe wspomnienia, ale wszytko przed nami, Miśka ma 12 lat i nie wiadomo jakie decyzje przede mną. Mam cichą nadzieję, że nie będę musiała podejmować tych najtrudniejszych, ale w życiu nie ma lekko:(((
OdpowiedzUsuńcudowna gromada:)
OdpowiedzUsuńNiezłą masz gromadkę:) ja mam jedną kotkę , kiedyś miałam parkę ale Sid wpadł pod koła jakiegoś dupka, który prawdopodobnie nie jechał z prawidłową prędkością:/ p
OdpowiedzUsuńŚliczności!
OdpowiedzUsuńSliczne kociaki! Ja na moje i zwierzakow szczescie nigdy zadnego nie uspilam i nie chce byc nigdy w takiej sytuacji...
OdpowiedzUsuńczy uśpiłam - tak dokładnie moich nie, ale jak byłam mała to mama musiała zdecydować się na uśpienie ONka żeby nie cierpiał podczas choroby - nie dało się nic zrobić :(
OdpowiedzUsuńCo do ilości twoich zwierzaków ja mam 1 psa i 9 kotów :)
Ludzie zawsze z szokiem reagują na taką ilość, ale mieszkam na wsi więc mi to nie przeszkadza ile ich jest, kotki są już po sterylizacji wiec grono nie powinno się powiększać, no chyba że przybędzie nam więcej jakichś bezdomnych :)
Rok temu uśpiliśmy naszego 0,8 rocznego kota Mohera. Potrącił go samochód, po prześwietleniu lekarz nie dawał mu szans. Miał roztrzaskaną miednicę i tylne łapki. Byliśmy z nim do końca. Zakopaliśmy go w ogrodzie pod drzewem na które lubił się wdrapywać :((
OdpowiedzUsuńNiestety tak, mój pierwszy psiak Thoruś - miał niecały rok, ktoś go kopnął... Nie chcę myślami nawet do tego wracać...
OdpowiedzUsuń