Oskar ma piękną barwę futerka ...
Jest rudy o odcieniu pomarańczy...
Też wypoczywa, też w tym samym miejscu, gdzie wszystkie kocury ostatnio uparły się wypoczywać,
jakby nie było innych miejsc w domu...
Myje się i układa do odpoczynku
Później słodko zasnął
I pewnie, podobnie jak ja, masz w wyrku tony kociej siersci ;) Ale co tam, czego sie nie robi dla ukochanych siersciuchow. I o ile psa da sie na sile odzwyczaic od lozka, to przy kocie mozna zapomniec.
OdpowiedzUsuńMilego, Krysiu.
Koty jakimś szóstym zmysłem potrafią wyczuwać emanujące dobrą energią miejsca w domu. A że czasem te miejsca nam, ludziom wydają sie dziwne czy niestosowne? Cóz, duzo nam brakuje do wrazliwosci i magii kotów!:-))
OdpowiedzUsuń... z tego wniosek Krysiu, że dla nich jest to najlepsze miejsce ...
OdpowiedzUsuńPiękny kotek :-)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
maje kopcie jakoś nie gustuje w naszych łóżkach , woli zacisze poddasza i wygodny fotel....
OdpowiedzUsuńrudy kot..... marzenie :))) cudo
Pięknie jego sierść komponuje się z barwą posłania. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚliczny!
OdpowiedzUsuńAle śliczny pomarańczowy rogalik :-)
OdpowiedzUsuńmy ostatnio budzimy sie z pomarańczowym Ryśkiem w łóżku...pod kołdrą ...tylko głowa mu wystaje...obok nas!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńMoja Samanta spała ze mną na mojej poduszce, twarz w twarz. :)))
OdpowiedzUsuńŚliczny i słodki jest pomarańczowy kotek!
OdpowiedzUsuńNie uwierzycie w moją opowieść: okno mojego pokoju jest w loggi, która jest częściowo zabudowana. Reszta jest zabezpieczona żeby kotek nie uciekł. Kiedy jest słoneczna, sucha pogoda, to odruchowo biorę swoją pościel i umieszczam na balkonie. Wczesne popołudnie to pora układania się do snu mojego kota. Jak nie ma na nim pościeli to się nie położy, tylko chodzi, jęczy i marudzi. Potrafi tak do skutku. Czasami mu ustępuję robiąc oczywiście błąd zasadniczy i zbieram tę pościel specjalnie dla niego. Wiem, wiem, co o mnie myślicie, bo tak samo myśli o mnie wtedy mój mąż. Ale jakieś głupoty w życiu trzeba robić tak...
Pozdrawiam bardzo cieplutko:)))
Połączenie kolorystyczne strasznie mi się podoba! Cudny rudzielec :)
OdpowiedzUsuńSłodziak, szkoda tylko, że pyszczka nie pokazał. :)
OdpowiedzUsuńJak się fajnie zwinął:) a kolorek jak kot Garfield:D pozdrawiamy:)
OdpowiedzUsuńurocze są koty, jak na nie patrzę to takie ciepło czuję w sercu:) kochane pluszaki!
OdpowiedzUsuńTakiego mi jeszcze brakuje. Oprócz Kacperka nie miałam jeszcze rudego kotka.
OdpowiedzUsuńmnie też się rudy nigdy nie trafił...
OdpowiedzUsuńU mojej siostry taka rasa króluje, kotki o takim ubarwieniu od lat noszą imię Micek:)
OdpowiedzUsuńMoże przebiega tamtędy ciek wodny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Anka
Uwielbiam, kiedy spia takie powyginane, teraz jeden z pozyczonych u mnie kotow, jest mistrzem stretchingu, normalnie,jak kot gumowy jakis, mam wrazenie, ze kregoslup zgubil na dobre:)
OdpowiedzUsuńPokaz kiedys pyszczydelko tego rudego pomarancza.
Pozdrowka.
Jak słodko i spokojnie sobie śpi.Dzisiaj widziałam rozjechanego małego kotka(rudego)biedulek......Pozdrowionka.
OdpowiedzUsuńRudziak jak moja Dyńcia! Sama słodycz:)
OdpowiedzUsuńtaki pomidorowy, zabielany;-) jak mój Puszek. Są ciemniejsze, te marmurkowe, ale bym się nie zamieniła, Puszkin ma słodki, pomarańczowy, słoneczny charakter!
OdpowiedzUsuńprzepiękny kolor! :)
OdpowiedzUsuńmarze o rudym:)
OdpowiedzUsuńJaki smieszny rudzik, a jak fajnie zwinięty w obwarzanek, też już zaraz idę spać, dobranoc i miłego weekendu :)
OdpowiedzUsuńNo cóż, on wie gdzie jest najlepiej ...
OdpowiedzUsuń