30/01/13
Ciąg dalszy wrednego poniedzialku...
Lała się ta woda w łazience i lała...
Przeszukałam wszystko.
Chciałam już wymontować zlew, wannę...
Podejrzewałam kibelek ,że coś z nim nie tak.
Przyszedł syn, rzucił fachowym okiem
i orzekł ,że to kranik...
O żesz w mordę jeża a ja dwa dni nie spałam z nerwów...
To jest ten kranik, śliczny, malutki kranik od węża z pralki...
Tak sobie z niego po kropelce woda kapała i zalewała całą łazienkę ...
Podstawiłam wiadro,. bo co innego można wymyślić...
Pralka się reperuje, jak wróci, wężem się zatka
czyli przykręci wąż do kranika i wtedy może kapać do woli...
Mogę spać spokojnie :-)))
Zagadka rozwiązana :-)))
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No i dobrze sie skonczylo:-)
OdpowiedzUsuńNie ma jak fachowa opinia mezczyzny!
OdpowiedzUsuńA my z takimi kranikami też mieliśmy problemy. Część z nich wymieniliśmy na nowe...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Krysiu no i fajnie, problem z głowy.
OdpowiedzUsuńJak to mały kranik potrafi nam namieszać w życiu ;)
OdpowiedzUsuńto dobrze ze to nic takiego zlego :P
OdpowiedzUsuń... to i dobrze... że to tylko kranik ...
OdpowiedzUsuńMała złośliwość przedmiotów martwych a jak potrafi dokuczyć.
OdpowiedzUsuńMi tak kiedyś woda kapała po rurze do środka pod kafle, całą ścianę miałam mokrą, makabra. Teraz mam artystyczne plamy w salonie.
OdpowiedzUsuńTeż nie wiedzieliśmy o co chodzi, myśleliśmy, że dach przecieka, bo był tam skos. Tak potrafi namieszać mały kranik od pralki!!!
Ta złośliwość rzeczy martwych. Dobrze, że zagadka rozwikłana i problem zażegnany;) Mam nadzieję, że i po złym poniedziałku już nie został żaden ślad ;)
OdpowiedzUsuńJa wczoraj też miałam problemy z wodą.
OdpowiedzUsuńOd razu pomyślałam o Tobie :)
Na szczęście to była tylko rura, która
się poluzowała.
Wszystko już naprawione :)
Dobrego dnia życzę :)))
Najważniejsze, że to nic poważnego i dobrze, że wiaderko można podstawić a nie latać ciągle z mopem;))
OdpowiedzUsuńwiaderko to najlepszy wynalazek
OdpowiedzUsuńjak sie tu wprowadzaliśmy nei mieliśmy pralki automatycznej. Też kapało mieliśmy miskę podłożoną.... ja myślę, że te kraniki chyba już tak mają.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
A to ci kranik tajniak!!!!Pozdrowionka.
OdpowiedzUsuńI kto by pomyślał,że takie małe ustrojstwo może być przyczyna .
OdpowiedzUsuńKranik nie kranik dobrze, że się wszystko dobrze skończyło...Mnie w łazience sufit patami na głowę spada :( i tak sobie będzie jeszcze spadał... do lata bo wcześniej nie ma co remontować gdyż... dach przecieka... luzik... uroki starego budownictwa ;-)))
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam Krysiu i życzę Ci by następne poniedziałki były duuużo przyjemniejsze :-)
OdpowiedzUsuńMężczyźni (moi też) są jakby za pan brat z techniką. i dobrze. A "diagnoza" zawsze poprawia samopoczucie , no i można zastosować "leczenie":) Pozdrawiam. Russula
OdpowiedzUsuńDobrze że nic poważniejszego :)
OdpowiedzUsuńdobrze, że to kranik tylko. mnie w warszawskim mieszkaniu w łazience tak był zalany sufit, że prawie odpadł. sąsiadka nie mogła znaleźć przyczyny - u niej było sucho.
OdpowiedzUsuńwreszcie wezwała fachowca, on popatrzył i powiedział "pani wyrzuci to gumoleum, bo aż się burchle porobiły, tam woda stoi...też winien był kranik...
pozdrawiam:)
I nie warto było sie denerwować. Wiem, że to łatwo powiedzieć :)
OdpowiedzUsuńTe kraniki to takie badziewne są. Ja mam już 3 z kolei. Może warto kupić sobie nowy- na zapas.
OdpowiedzUsuńTaki mały kranik może dużego kłopotu narobić....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam bardzo cieplutko:)))
Taki malutki kranik, a tyle stresów. Dobrze, że już kłopot rowiązany. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJak woda leci nie wiadomo skad...jak sie nie denerwowac!
OdpowiedzUsuńRozumie Cie /smiech/
Serdecznosci
Judith
Moja pralka wyje, jak głupia pewnie też pojedzie, ale na złom:) Muszę uważać na kranik:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam
OdpowiedzUsuńCo facet, to facet. Rzuci okiem i diagnozę postawi:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
I po problemie ;)))
OdpowiedzUsuńNo widzisz ! I po co te nerwy były ? ;))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :-)
Przez jeden kranik, tyle nerwów!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Taki mały kranik i narobił tyle zamieszania :)
OdpowiedzUsuńDobrze,że już po problemie.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRaz na pięć lat warto zakręcić wodę centralnie i takie starsze zaworki powymieniać, bo jak zacznie się lać i to i w pralce może się przelać, tfu, tfu!!! czego oczywiście Ci nie życzę.
OdpowiedzUsuńU mnie był znów problem z pompą, wezwałam hydraulika i już dopompowana, zapomniałam jednak o kranie córki, w którym korek zatyka tak dół umywalki, że woda nie odpływa.. Cóż, zapomniałam trzeba będzie poprawić to przy następnej okazji :)
pozdrowienia serdeczne! :)
Krysiu, Krysiu zapraszam do mnie po upominek:)
OdpowiedzUsuńMnie się takie poniedziałki potrafią tydzień wlec:)))
OdpowiedzUsuńJasiek chory, a ja tylko czekam, kiedy sufit zacznie przeciekać, bo panowie z administracji już trzy razy dach naprawiali, ale o zgarnięciu śniegu nie pomyśleli.
Dobrze, ze u Ciebie hydrozagadka rozwiązana:)))
Dużo, dużo zdrówka!
OdpowiedzUsuńMojej Tuni wiecznie cos się w tych uszach dzieje, czuję, że to u niej alergiczne, bo jak je swoje paprochy to jest wszystko ok, a jak tylko sięga po "ludzkie" jedzenie, to zaraz uszy zaczynają się ślimaczyć, ech! zwierzaki kochane.
OdpowiedzUsuń