O pierwszym Klubie Kota Jasna 8 powstał wpis 30.12.2011 r.
tutaj kliknij.
Żyły wtedy wszystkie moje koteczki...
Przez te lata po kolei odeszło ich pięć.
Zostały jakimś cudem 2 czarne koteczki...
Ciągle mam wrażenie ,
że kocie pyszczki wyglądają zza rogu, spoglądają i przemykają cicho.
Najgorsza była śmierć Misi tutaj kliknij ,
o którą walczyłam bezskutecznie
i być może niepotrzebnie przez tyle miesięcy,
koteczce nie pomogłam...
Nie mogłam uwierzyć ,że nie da rady pomóc.
Przy następnych wiedziałam ,że nie dam rady pomóc, bo przyszedł ich czas.
Największym zaskoczeniem była śmieć Czekoladowego Joe tutaj kliknij,...
Czekoladka...myślałam ,że będzie żyć wiecznie...
Odszedł błyskawicznie w ciągu paru godzin,
pomimo,że był przebadany na wszystkie strony.
Stanęły nerki. Płuca zalewała woda, dusił się.
To było straszne, czekała go śmierć z utopienia.
Musieliśmy mu pomóc odejść za Tęczowy Most....
Biegajcie szczęśliwe za Tęczowym Mostem moje koteczki....
Z przyjemnością powspominałam wraz z Tobą, Krysiu.
OdpowiedzUsuńNie wszystkie wspomnienia sa radosne, ale takie jest życie:-)
Takie jest życie...
UsuńDobrze, że jest ktoś kogo tak bardzo przejmuję los kotów ☺ pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKociarze kochają koty...
UsuńZawsze odejście naszego zwierzaka, który z czasem staje się prawdziwym przyjacielem - boli... Ja już żegnałam swoje piękne koteczki: Szarmen, Molly czy wspaniałego Czu-czu. Na szczęście moja Kocia Grażynka jest u nas już ponad 10 lat i ma się dobrze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
To też masz za soba takie przezycia...
UsuńPozdrawiam ;-)
Najsmutniejsze jest to, że człowiek tak mocno potrafi pokochać te swoje zwierzaki, tak mocno się do nich przyzwyczai... a potem ta strata boli okropnie - jakby kawałek z serca odebrali.
OdpowiedzUsuńTak właśnie jest...
UsuńNajstraszniejsza jest bezsilność.....Robisz wszystko żeby zatrzymać to futerkowe życie a ono wymyka ci sie z rąk,i musisz sie z tym pogodzić.
OdpowiedzUsuńTrafnie to ujęłaś...
UsuńWszystkie koty są przekochane, a ich śmierć, przychodzi stanowczo zbyt szybko. I najgorsza jest chyba ta niemożność zrobienia dla kota więcej, niż się dotychczas zrobiło, bezradność wobec tego, jak zwierz po woli gaśnie.
OdpowiedzUsuńRównież mam wrażenie, że czasem, gdzieś nieopodal mnie, przemykają moje koty, które niestety już odeszły.
Obiecałam, że podam nowy adres "zamieszkania". Takoż więc, obecnie przebywam tutaj: http://ayn-sof-aur.blogspot.com/
To nasze koty sa gdzieś razem...
UsuńZajrzę :-)
przeżywałam razem z Tobą Krysiu... odejścia kotków...
OdpowiedzUsuńA to jest takie trudne...:-(
UsuńJedno z najgorszych rzeczy w życiu to starta prawdziwego przyjaciela jakim jest zwierzę. Pamiętajmy, że koty mają 9 żyć!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Żeby to była prawda ...
UsuńWspółczuję śmierci twoich kotków, wiem jaki to jest ból i smutek, bo to jednak stworzenia z którymi się żyje tyle lat i traktuje się je jak członka rodziny.
OdpowiedzUsuńDziękuję, to są mali przyjaciele...
Usuńaż łezka sie kręci
OdpowiedzUsuńNiestety...tylko łezka...
UsuńNajgorsze co może być to strata przyjaciela...
OdpowiedzUsuńI bezradność...
UsuńWłaśnie wczoraj zawieźliśmy swoim byłym kwiatuszki na działkę, gdzie je pożegnaliśmy rok po roku. Jeden i drugi lubił kwiatki. Starek i maluszek, jak na ironię rok po roku.
OdpowiedzUsuńKoty i wszystkie czterołapy, bo miałam kiedyś dwa psy, żegna się tak samo jak ludzi, a czasami dużo gorzej. Kto tego nie przeżył lepiej, żeby się nie wypowiadał. Nawet niech popuka się w głowę i powie, że ktoś oszalał (pomyślę wtedy, że na szczęście na swoje szczęście).
jak się kocha to zawsze tak samo ludzi i zwierzęta...
UsuńPamiętam Twoją walkę o Misię. Ja w Sylwestra 2014 r. pomogłam odejść za TM mojej ukochanej Kizi-Mizi, która miała takie same problemy, jak Misia. Rak w pyszczku mi ją zabierał i nie mogłam dopuścić, by umierała w mękach. Wówczas nie mogłam Cię zrozumieć, dlaczego skazujesz ją na ból.
OdpowiedzUsuńStrasznie mi smutno, że nasze zwierzaczki odchodzą, zostawiając nas...
To nie jest takie proste, człowiek myśli ,że już juz i będzie zdrowa, a tu niestety...
UsuńAż mi się smutno zrobiło :(
OdpowiedzUsuń...bo i smutno jak się wspomina...
UsuńUwielbiam koty. Fajnie się czyta Twoje wpisy...
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
UsuńFIP, prawda? Koszmarna choroba, też przez to przechodziliśmy :( Te wszystkie koty które odeszły - to nigdy nie przestaje boleć :( Mam nadzieję ze są szcześliwe za TM...
OdpowiedzUsuńKażde na inną chorobę, ale FIP-a nie było...
UsuńPiękny wspomnieniowy post! Myślę że za TM są szczęśliwe, wierzę w to mocno.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Krysiu:)
Tak mi się zebrało na wspomnienia...
UsuńPozdrawiam Aniu !
Na pewno są szczęśliwe i wspominają Cię ;)
OdpowiedzUsuńTak jak ja ich...:-)
Usuń