Pamiętam jak parę lat temu o mały włos
mój świetny rower nie został przerobiony na wózek, bo nie było z kim jeździć.
Jak pojawił się ktoś rower został poskładany na nowo
i służy mi do tej pory , stary rower kóry ma tak z 15 lat jest lepszy od tych nowych.
Polski rower , polska konstrukcja i jest świetny , bardzo dobrze się na nim jeździ.
Nie był ani razu w naprawie.
Drugi Klauden na okrągło w naprawie :-))
Dobrze ,ze ja tego nie muszę robić :-)
Pierwszy raz jak wsiadłam na ten rower, to była wycieczka 24 km w obie strony.
Myślałam ,że umrę ze strachu i jak ja sobie dam radę przecież to koniec świata :-)))
Dałam radę , przejechałam , a potem były już inne dłuższe wycieczki i tak jest cały czas. :-)
Pierwsza droga , którą jechałam ze strachem czy dam radę :-)))
Pierwszy odpoczynek na przystanku autobusowym
Pierwszy most, na który wjechaam :-)
Na prawo
Na lewo
Po drugiej stronie
Pierwsza droga , którą wróciliśmy :-)
Ta sama tylko wjazd do Elbląga ...
Zapraszam do nowej grupy
Promujemy Fanpage, Instagram i Blogi ...
https://www.facebook.com/groups/204605860310844/
Promujemy Fanpage, Instagram i Blogi ...
https://www.facebook.com/groups/204605860310844/
A kto jeszcze nie zna grupy Promujemy Blogi , to też zapraszam :-)
Brawo Ty, ale uważaj na siebie, bo tyle teraz wypadków rowerzystów, nawet tam, gdzie teoretycznie mogą jeździć!
OdpowiedzUsuńTo sprzed 2 tygodni, bo na razie siedzę w domu...
UsuńFajne wspomnienia.
OdpowiedzUsuńZawsze to co stare jest o wiele bardziej wytrzymałe niż te nowoczesne. Teraz myslą o zysku i sprzęty wytrzymują tylko do końca okresu gwarancji:( Fajne trasy, swietne wspomnienia.
OdpowiedzUsuńMiłego dnia Krysiu:)
15 lat! To już przyjaciel rodziny ;)
OdpowiedzUsuńNo proszę, jakie mu dobre rowery robimy. Też ma takie od czasów liceum. Ale prawie nie jeżdżę, nie mam gdzie, nie cierpię jeździć po mieście.
OdpowiedzUsuńMiłe wspomnienia. Przypomniałam sobie jak to ja pierwszy raz wsiadłam na rower, a raczej rowerek. Miałam chyba 5 lat, a rower 4 koła. Później mój tata biegał za mną kiedy przesiadłam się na "prawdziwy" rower. Pierwsze upadki, łzy. Ach co to były za cudowne dni.
OdpowiedzUsuńOj OJ będąc dzieckiem bardzo lubiłam jeździć rowerem i nie raz bolał mnie tyłek od niewygodnego góralskiego siodełka, ale była frajda bo było można poszaleć albo do babci w każdej chwili zajechać... teraz to pewnie 2km bym nie ujechała...
OdpowiedzUsuńZa nic w świecie nie włączyłabym się do ruchu kołowego ,mam ograniczoną podzielnośc uwagi, wadę wzroku. A po tym jak wjechała na mnie jakaś rowerzystka - idiotka z dzieckiem w koszyku to po prostu boję się rowerzystów. Stałam na przystanku,czekałam na autobus, walnęła mnie z całym rozpędem pod nadjezdząjący autobus. dobrze,ze kierowca widział i zdążył wyhamować. Dodam,ze ścieżka rowerowa jest po drugiej stronie ulicy. Ogromne siniaki nosiłam długo. Ale wsiadam na rower za miastem i bardzo to lubię!
OdpowiedzUsuńFajnie jest czasem tak powspominać! :D
OdpowiedzUsuńza pierwszym razem zawsze jest jakiś strach, ale super, że u Ciebie przerodził się w coś pięknego :)
OdpowiedzUsuńKiepsko jeżdżę na rowerze hi hi i nie koniecznie lubię
OdpowiedzUsuń15-latek to już prawdziwy rarytas. Ale trzeba przyznać, że te rowery właśnie sprzed wielu lat są nie do zdarcia. Aby nie złapać gumy :-)
OdpowiedzUsuńPierwsze razy są najlepsze. Trudno o nich zapomnieć :)
OdpowiedzUsuńTe piętnastoletnie często są dużo lepsze od nówek z Decathlonu czy innych :) tylko się cieszyć, że tak nie do zdarcia ;)
OdpowiedzUsuńJa kiedyś robiłam sobie wycieczki na 60-80 km w ciągu dnia :-) Pierwsza też była trochę przerażająca, bałam się, że zgubię drogę... ale nic z tego, trafiłam bez problemu. I nic tak nie pokaże Ci, czy Twój rower do czegoś się nadaje, jak właśnie taka wycieczka :-)
OdpowiedzUsuńJa wole spacerować niż jeździć na rowerze
OdpowiedzUsuńMiłe wspomnienia. Uwielbiam jazdę rowerem, ale odkąd mieszkam w NI nie jeździłam. Tu wszędzie pod górkę :P
OdpowiedzUsuńZawsze jest ten pierwszy raz, potem już jest łatwiej. ;)
OdpowiedzUsuńJa na swoją pierwszą rowerową wycieczkę też wybrałam się całkiem daleko, dałam radę, ale miłością do roweru nie zapałałam. Kurzy się w komórce i już chyba do niczego się nie nadaje.
OdpowiedzUsuńNiezła rowerowa przygoda ;)
OdpowiedzUsuńPamiętam jak jako dzieciak wybrałam się razem ze znajomymi na wycieczkę rowerową po materiały do projektu. Przejechaliśmy wtedy około 12 kilometrów.
Przejażdżki rowerem to jedna z najprzyjemniejszych form spędzania czasu, dlatego nie warto o nich zapominać, nawet jeśli znaczny czas kurzą się w garażu to warto do nich wrócić ;)
OdpowiedzUsuń