Misia żyje dość luksusowo.
- osobisty Doktor Weterynarz
- własna opiekunka ( to ja )
- full serwis karm do dyspozycji
- własne łóżko...
- własny pokój
Żyć nie umierać :-)))
I takiej wersji się trzymajmy.
Ze względu na leki Misia dostaje 2 razy dziennie jeść.
Do łóżka oczywiście.
Czasami jakaś karma jej podpasuje to je.
Suchych w porywie jest tak z 12 rodzajów
i ciągle zmieniane,
byle tylko by jadła,
i ciągle zmieniane,
byle tylko by jadła,
mokrych tak z 10.
Oczywiście mięsko.
O dziwo przytyła i waży 3 kg 70 dag.
Jakim cudem , nie wiem,
ale ja jestem uparta i dopóki ona nie zje sama,
ale ja jestem uparta i dopóki ona nie zje sama,
nie odchodzę od niej.
Oczywiście się zatkała,
bo nie je tego czego byśmy sobie życzyli,
tylko je to, co sobie wybierze,
więc była akcja i odetkaliśmy koteczkę.
I tak dookoła Wojtek całe życie wokól Misi...
Oczywiście się zatkała,
bo nie je tego czego byśmy sobie życzyli,
tylko je to, co sobie wybierze,
więc była akcja i odetkaliśmy koteczkę.
I tak dookoła Wojtek całe życie wokól Misi...
I oczywiście uparty Pan Doktor Krzysztof Mazur,
który cały czas czuwa nad nią, obserwuje , bada
i zmienia leki w zależności od potrzeb,
bo gdyby nie on to Misia już by nie żyła...
Ale jak to się skończy nie wiem...........................................................................................
Z ostatniej chwili:
Podpisz petycję tutaj kliknij...
i zmienia leki w zależności od potrzeb,
bo gdyby nie on to Misia już by nie żyła...
Ale jak to się skończy nie wiem...........................................................................................
Z ostatniej chwili:
Podpisz petycję tutaj kliknij...
Skoro przytyla to super, a jak nie ma znaczenia ;)
OdpowiedzUsuńJutro rusze petycje!
No i super :-))) Oby tak dalej :-)))
OdpowiedzUsuńBrak ruchu, to i sie zatkala. Widac, ze macie lekarze z sercem, skoro przychodzi regularnie do domu, zeby chorowitki nie stresowac wizytami w przychodni. Wielkie uklony dla Niego!
OdpowiedzUsuńNieodmiennie trzymamy kciuki i lapecki :***
My też trzymamy kciuko-łapy coby Misia była zdrowa.Podziękowania dla pana Doktora.
OdpowiedzUsuńPetycja podpisana.
Miłego dnia:)
Wiara czyni cuda. Powodzenia Krysiu :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że z Misią coraz lepiej...To dobrze,że przytyła...Ukłony dla Pana Doktora za to prawie codzienne przychodzenie do niej opłaciło się...podrap Misię za uszkiem ode mnie...Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńBędzie dobrze.Opiekę ma bardzo dobrą i fachową,jeszcze trochę i będzie śmigać po domku.Trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńTak się cieszę,że jest lepiej. Tak mi żal, że nam się nie udało.
OdpowiedzUsuńMocno trzymam kciuki za Misię.
Powodzenia!!! Misia ma najlepszą prywatną klinikę na świecie :)
OdpowiedzUsuńMasz niesamowitego pana doktora- teraz tacy są rzadkością i jak zauważyłam to zdarzają się tylko wśród weterynarzy. Zapewne to Misiowe przytycie to wynik mini ilości ruchu no i poza tym "ziarnko do ziarnka a zbierze się miarka".
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
jeśli przytyła... to chyba jest lepiej Krysiu ?
OdpowiedzUsuńTrzymamy wszyscy kciuki:)))
OdpowiedzUsuńNaprawdę opieki to tylko Misi pozazdrościć, ma cudowną opiekujkę i nie mniej cudownego weta ;-)) W takich warunkach MUSI wydobrzeć! Powolutku, będzie lepiej, trzymajmy się wersji optymistycznej, bo wiara jest najważniejsza.
OdpowiedzUsuńDużo sił, Krysiu, zdrówka dla Ciebie i malutkiej ;)
Ona w tej swojej chorobie to chyba dobry interes widzi :)))
OdpowiedzUsuńPrzy takiej opiece, to można chorować :)
:-)))
UsuńOpiekunka osobista osobisty lekarz żyć nie umierać i to właśnie o to chodzi, malutka zdrowiej w zdrowiu też cię będą kochać, tak samo mocno, obiecują!!
OdpowiedzUsuńPrawda?
:)
Podpisałam to bo nienawidzę pestycydów :((
OdpowiedzUsuńCo do Misi, uważam że na tego technika już nie musisz się więcej uczyć i możesz tylko zdać egzamin eksternistyczny :). Ja robiłam zastrzyki podskórne psu i królikowi ale domięśniowego nigdy, podziwiam!
Super, Misia tyje, bo je a się nie rusza, więc pewnie to co zje jest wystarczające na jej przemianę materii.
OdpowiedzUsuńNadal trzymamy kciuki za koteńkę :)
Niech się Misi polepsza i zdrowie niech powraca,trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńDobra z Ciebie kobieta i kochasz te swoje kociaki,mają szczęśliwy dom.
Krysiu jesteś wspaniała!
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki za Misię!
Takiej opieki tylko pozazdrościć ! :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że się kociczka pozbiera.
KRYSIU, JESTEŚ WIELKA...
OdpowiedzUsuńPAN DOKTOR JEST WIELKI.
W CUDOWNY SPOSÓB DBACIE O MISIĘ.
WSPANIALI Z WAS LUDZIE!!!!
POZDRAWIAM ♥♥♥
trzymaj się krysiu, tak jak ja się staram. nie wybiegam myslą naprzód, bo chyba bym sie załamała.
OdpowiedzUsuńPrzydało się na pewno fotografowanie i praca w fotolaboratorium. A kolega po wojsku dostał prace jako planszecista na Lotnisku Okęcie. Sporo specjalności wojskowych przydawało się w potem w cywilu. W wojsku mozna było tez ZA DARMO skończyć różne kursy. Jak na przykład podwyższenie kategorii prawa jazdy.
OdpowiedzUsuńJak to dobrze, że reforma służby zdrowia nie objęła Twojego prywatnego szpitala! I kotka nie musi czekać w kolejce. Pozdrawiam Ciebie i Twoich czworonożnych przyjaciół.
Vojtek jeszcze na dwóch nogach.
Trzymam kciuki :)))
OdpowiedzUsuńKochana, ja wierzę, że to się skończy dobrze, bo skoro Misia nie opada z sił i je, to to jest bardzo dobry znak.
OdpowiedzUsuńBuziaki!:))
Bardzo mocno trzymam kciuki za Misie i za Ciebie i za pana doktora!
OdpowiedzUsuńdalej trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńOby tak dalej, trzymam kciuki. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPrzy takiej opiece to musi być lepiej :D
OdpowiedzUsuńKrysiu, nie mam możliwości napisać komentarza pod następnym postem, nie ma w ogóle tej funkcji. Ale chciałam tylko napisać, że wiem, że Wam ciężko, ale musisz być silna, bo co zrobi Misia jak w Tobie zabraknie sił?
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki.