A my obie żyjemy ...
Misia ma dość leczenia i pchania w pyszczek tabletek i innych leków,
więc w ramach wdzięczności wczoraj mnie ugryzła, krew się polała,
A. wpadł w panikę, bo ta bakteria wredna jakaś,
a Pan Doktor Wet. powiedział ,że jego też ugryzła.
Skoro wszyscy 3 żyjemy to jest nadzieja, że żyć będziemy dalej :-)
Niby coś drgnęło, bo jakby rana ciut bledsza w pyszczku.
Wczoraj USG pyszczka i głowy nic nie wykazało.
Pan Doktor w ramach walki o zdrowie i życie Pameli
jest u nas codziennym gościem, a nawet podwójnym,
bo zajeżdża rano i zajeżdża wieczorem
i zakłada leki do pyszczka Misi.
Ja czasami na kontrolę jadę do gabinetu.
Czarny humor mnie ogarnia.
Chyba pójdę do szkoły i zrobię Technika Weterynarii,
bo już teraz robię domięśniowe zastrzyki dla Misi.
W perspektywie jest jeszcze 6 kotów i dwa psy,
to chyba mi się opłaci skończyć tę szkołę ...
Nie piszę jakie leki stosujemy,
bo w każdej chorobie jest to inaczej,
a leczy lekarz weterynarz a nie na własną rękę.
Jestem pełna podziwu dla Pana Doktora, bo jest równie uparty jak ja
i dziękuję bardzo za tak troskliwe podejście do Misi.
Bez jego wiedzy i umiejętności Misi dawno by nie było.
i ja leczę koty a mam ich troche więcej. nie wiem jak to się skończy, bo niezbyt wesoło jest.
OdpowiedzUsuńNajważniejsze jest to pierwsze zdanie... Wielki szacunek dla Pana Doktora, wyrazy podziwu dla Ciebie, a dla Misi najczulsze głaski. Niech idzie ku lepszemu :-)
OdpowiedzUsuńKrysiu, my też przerabialiśmy przyspieszony kurs weterynaryjny, kiedy nasza sunia zachorowała. Trzeba było jej min. zastrzyki robić, bo akurat musieliśmy z nią wyjechać.
OdpowiedzUsuńSkoro trochę się kici polepszyło to może jest jakaś nadzieja? Życzę Wam tego z całego serca. Pozdrawiam :)
Panu Doktorowi należą się wielkie słowa uznania. Widać, że to lekarz z powołania.
OdpowiedzUsuńTrzymajcie się Krysiu:)
Jak dobrze jest przeczytać od rana,że są jeszcze prawdziwi doktorzy.Trzymajcie się obie dzielnie i powolutku do przodu.:)
OdpowiedzUsuńPewnie wlasnie z powodu tej wrednej bakterii w pyszczku gojenie idzie jak po grudzie. Nawet przy pomocy silnych antybiotykow nielatwo ja zwalczyc. Miejmy jednak nadzieje, ze cierpliwoscia osiagniecie cel.
OdpowiedzUsuńZdrowka dla Pamci i sil dla Ciebie. :)))
jak się ma zwierzyniec to i trzeba umieć pewne rzeczy zrobić... tak jak i przy małych dzieciach...
OdpowiedzUsuńcieszę się Krysiu, że Misi lepiej
ściskam mocno
hey, dobrze, ze jesstes, bo juz sie martwilam, ze cos z kicia i Ty nie dajesz znaku zycia....
OdpowiedzUsuńPozdrowionka!
każde ugryzienie goi się paskudnie, mam ręce w bliznach właśnie od aplikowania leków, jednak z psami było lepiej a może miałam grzeczne psy ;)) trzymajcie się!
OdpowiedzUsuńSłowa uznania dla Pana doktora. Misi szybkiego powrotu do zdrówka a Tobie Krysiu miłego dnia.
OdpowiedzUsuńTo naprawdę prawdziwy lekarz, a nie często się tacy zdarzają, chociaż wśród weterynarzy to zjawisko częstsze niż w medycynie ludzkiej.
OdpowiedzUsuńPrzykre, że Cię Misia ugryzła, ale ja się jej nie dziwię - ma zwierzątko dosyć.
Trzymaj się Krysiu, może wreszcie nastąpi przełom;)
Dla maleńkiej co ma dosyć i dla pana doktora i dla Krysi ♥♥♥ nie poddawać się to ważne.
OdpowiedzUsuńJak się w pyszczku poprawiło, to może już kryzys minął? Trzymajcie się :)
OdpowiedzUsuńTo bardzo mnie cieszy, że się nie poddajecie i kicia ma się nieco lepiej, To że się zniecierpliwiła jest dla mnie jak najbardziej zrozumiałe. Powodzenia w dalszej batalii.
OdpowiedzUsuńŻyczę Misi powrotu do zdrowia, a Tobie wytrwałości w hodowli kotów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Dobry lekarz to skarb :) Trzymam kciuki i dużo sił życzę, musi być dobrze!
OdpowiedzUsuńKrysiu dobry pomysł z tym technikum..... (śmiech ).
OdpowiedzUsuńWytrwałości Wszystkim !!!!
Pozdrawiam Cię serdecznie, życząc zdrowia.
Jestem pełna podziwu dla Ciebie Krysiu, tyle zwierzaczków jest pod Twoją troskliwą opieką:)
OdpowiedzUsuńZdrówka dla wszystkich:)
dzielna mała:)))będzie dobrze:)))
OdpowiedzUsuńBardzo Ci współczuje tej ciężkiej pracy przy chorobie zwierzaka. Mój też często choruje, ale nie tak często potrzebna nam jest pomoc specjalisty. Cieszy mnie jednak fakt, że dzielisz się tym na blogu, swoim życiem i zwierzakami, bo gdzie tylko spojrze wszędzie blogi pseudo fashionistek. Czasami ma się chęć przeczytać coś takiego jak Ty piszesz :) Pisz dalej ! Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńTo szczęście spotkać takiego Pana Doktora :)))
OdpowiedzUsuńKrysiu nadal bądźcie dzielne-życzę zdrowia:)))
jest nadzieja! zdrowka dla misiulki :*
OdpowiedzUsuńNiech zdrowieje!
OdpowiedzUsuńO Jeeeeeeeeeeeeeeeeeeezu życzę wytrwałości dla Ciebie i Misi......Serdeczne pozdrowionka.
OdpowiedzUsuńdoktor chyba nie jest zły skoro kotek jeszcze żyje i walczy, ja na Twoim miejscu już dawno bym zwątpił i się poddał, w Twoim wypadku szkoła weterynaryjna to chyba dobry pomysł, z taką gromadką zwierząt i Twoją wielką miłością do niej to chyba warto coś takiego zrobić
OdpowiedzUsuńDużo zdrowia dla Misi!
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że Misiunia ma się lepiej. Dużo, dużo całusków dla niej
OdpowiedzUsuńi dla Ciebie Krysiu za wytrwałość. Bardzo się o Was martwiłam przerabiałam to samo,
ale się nie udało. Zdrówka.
W Warszawie dość trudno o dobrego weta :(
OdpowiedzUsuńSkoro gryzie wszystkich to znaczy polepsza się! Życzę zdrowia i cierpliwości :))
Cieszę się, że dajesz znak życia :) Tak bardzo bym chciała, aby Misia już była zdrowa! ale dobrze, że jest choć ciut lepiej :) kciuki zaciśnięte cały czas :)
OdpowiedzUsuńKrysiu, zastanawiam się skąd Ty na to wszystko bierzesz siłę.
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię.
Podobnie jak Pana Doktora... Wielki szacunek dla Niego!
Pozdrawiam serdecznie:)
Cieszę się, ze nareszcie coś drgnęło w dobrą stronę. Pan Doktor to prawdziwy weterynarz z powołaniem. Który by przyjeżdżał dwa razy na dzień do domu pacjenta!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ciebie i wszystkie Twoje zwierzątka, jesteś wspaniała kobietą:)
Ale się cieszę, że wróciłaś!!!
OdpowiedzUsuńNo to pędzę na egzamin!!!
Misia musi być silna, Ty zresztą też :)
OdpowiedzUsuńTrzymajcie się z Misiulką. Hej Kochana, z tym technikiem weterynarii, to wcale nie jest zły pomysł, ale życzę Twoim wszystkim zwierzakom zdrówka i jak najmniej konieczności korzystania z pomocy weta.
OdpowiedzUsuńBuziaki:))
Współczuję Wam wszystkim. Zdrówka życzę.
OdpowiedzUsuńWspółczuje biednemu zwierzakowi, niech jak najszybciej z tego wychodzi ! Śle dużo zdrówka :) Świetny blog, widzę tu pasje do zwierząt, kotów. Gratuluje takiej pasji i sił do jej realizowania. Pozdrawiam serdecznie i czekam na nowego posta z wieściami czy kotek wyzdrowiał. Polecę bloga znajomym na pewno ;)
OdpowiedzUsuń