26/01/15
2. Misia z ostatniej chwili
Misia od obiadu czuwa tzn wyszła spod kołderki.
Leży na wersalce na wierzchu nie pod kołdrą.
Kiedy wchodzę przychodzi na kolana,
barankuje, cieszy i mruczy.
W nocy śpi już ze mną przytulona.
Śniadanie sama zjadła, obiad też, kolację z ochotą.
Je tego jeszcze za mało, ale ważne ,że wykazuje zainteresowanie.
Zmiana zachowania i samodzielne jedzenie cieszą,
ale rana ciągle jeszcze tak sobie, wolno , bardzo wolno leczy się.
Pan Doktor mówi,że na razie spokojnie, ale czekamy ,
nie wiwatujemy , nie cieszymy się przedwcześnie...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Lepiej dmuchac na zimno, ale jak zaczyna sama wcinac i nastroj sie jej poprawil to wierze, ze bedzie tylko lepiej!
OdpowiedzUsuńCały czas trzymam kciuki...
OdpowiedzUsuńPowolutku... powolutku... ale idzie ku dobremu! :)))
OdpowiedzUsuńno i jest coraz lepiej :)
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo się cieszę. Przeczytałam post o Twoim ciśnieniu i zaczęłam się gorączkowo zastanawiać, co z Misią?! Na szczęście poniżej zobaczyłam dobre wiadomości. Pozdrawiam cieplutko Ciebie i zwierzyniec, a za Misie wciąż trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńCzas to najlepszy lekarz i cierpliwość, ale obie wykazujecie ogrom tej ostatniej i dlatego wszystko będzie dobrze
OdpowiedzUsuńKrysiu, koty sa niesamowite, o czym dobrze wiesz:) i przypominam, że są również doskonałymi lekarzami dla samych siebie, byle tylko nie za bardzo ingerować w ich zamysły..;) ..bo może mają coś szczególnego do przekazania..?
OdpowiedzUsuńCieszę się, że widać poprawę i oby tak dalej:)
Pozdrawiam:)
Ps. Dziękuję za komentarz u mnie:)
Powolutku się goi - wiadomo cały czas wilgotno - rana nie przysycha.
OdpowiedzUsuńMocno, mocno trzymam kciuki, aby było dobrze. Całuski dla Misi. - Ania.
to i tak juz cos i trzeba sie cieszyc :)
OdpowiedzUsuńWażne, że zaczęła jeść. A je mało, bo przez tyle dni jadła prawie nic, to nie może na raz wciągnąć wielkich ilości :)
OdpowiedzUsuńNie wiwatujemy, ale się cieszymy i nadal kciuki trzymamy :)