Karol na cito z samego rana został powieziony pod kroplówki...
Nie wiem, co będzie...
Karolek zdjęcie archiwalne
Maks w trakcie leczenia od 1 stycznia.
Uratowany.
Wymiotował i krwawa biegunka, przerażające,
Myślałam ,że coś połknął , ale nie...
Na szczęście wyzdrowiał..
Maks zdjęcie archiwalne
Niedawno odszedł Cesar za TM....
- Za dużo tego... Chyba ktoś podtruwa albo truje pani zwierzęta...- powiedziała wet.
I ja w tym wszystkim 05 stycznia wezwano pogotowie do mnie.
Chyba sprawy sercowe,
a tak właściwie to nie mogą mnie zdiagnozować, bo wyniki wszystkie dobre...
A ja chodzę po ścianach z bólu...
Może to jest taka dziwna dusznica bolesna.
Horror...
Ja się wykończę na niewiadomo na co, a zwierzęta ktoś wykończy...
Tak się nam zaczął Nowy Rok...
Kto to wszystko odczaruje ?
Krysiu, nie wykluczone że to ze stresu, on potrafi różne cuda z nami wyprawiać. Dbaj o siebie. Ale żeby zwierzęta ktoś podtruwał... No ale to Polska, wszystko możliwe.
OdpowiedzUsuńJa już zaczynam czarować ♥♥♥
też pomyślałam ,że to wynik stresu....ludzie jednak potrafią być okrutni.....
OdpowiedzUsuńWspółczuję... Wszystko mozliwe ze zatruwa ktos wam zwierzeta.. U nas nieraz sie o tym słyszało.
OdpowiedzUsuńZdrowka zycze... :)
Oby wyzdrowiały i już nie chorowały. ZDRÓWKA!
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy i zapraszamy do nas:
rodzinne-czytanie.blogspot.com
Miejmy nadzieję, że to tylko stres. Przegonią go zdrowe zwierzaki. Trzymam kciuki! Pozdrawiam i ściskam!
OdpowiedzUsuńZa duzo tego dla Ciebie jednej. To sie nie miesci w glowie, ile pecha spada Ci na glowe. Nie dziwota, ze chorujesz.
OdpowiedzUsuńJestem z Toba i trzymam kciuki za czworonogi. Moze trzeba je bardziej pilnowac, zeby nie lataly samopas... Ale znow Twoje koty sa wychodzace, wiec tak naraz je zamknac... tez nie idzie.
Trzymaj sie!
Dbaj o siebie!
OdpowiedzUsuńCzaruje!!
Tak dawno nie zaglądałam na blogi a tu u Ciebie takie nieszczęście . Bardzo ci wspołczuje. Jeslj badania masz dobre to może być nerwowe bo przecież masz wielkie kłopoty. Staraj sie trzymac zwierzeta w domu. Pozdrawiam - trzymaj sie .
OdpowiedzUsuńNie dajcie się - Ty i zwierzątka. Musi być w końcu dobrze.
OdpowiedzUsuńJa tez czaruje: trzymaj sie Krysiu i Karolku!
OdpowiedzUsuńKrysiu, z sercem to może być nerwica. Powiem Ci ze o zwierzętach też pomyślałam że cos nie tak zanim doczytałam do tego co powiedział wet. To nie jest normalne, by każdy zwierzaczek po kolei odchodził z tego świata, nawet jeśli byłyby już w zaawansowanym wieku, chyba że to jakieś choróbsko zakaźne:(
OdpowiedzUsuńTrzymaj się kochana:)
Co do zwierząt to bardzo możliwe - słyszałam kilka dni temu, że we Wrocławiu, na osiedlu Kszyki jakaś kanalia podrzuca w parku mięso zatrute oraz kawałki naszpikowane gwożdziami. Ale te objawy to może to była jakaś zakazna infekcja. Mój piesio, choć szczepiony regularnie, raz zachorował na na jedną z tych zakaznych chorób i gdyby nie to, że był szczepiony to by się wykończył, a tak już po 1 antybiotyku było lepiej. Krysia, zainwestuj w siebie, wpadnij do kardiologa prywatnie i zrób echo serca.Nie żartuję. Z samego stresu nie ma takich bólów serca.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się Krysiu:)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i wysyłam dobre myśli:)))
Świadomość, że jest ktoś zły i szkodzi, może spowodować silny ból serca. Ja kiedyś miałam coś takiego, kiedy okazało się że osoba, która uważałam za fajną i dobrze do mnie nastawioną, bardzo mnie zawiodła... Poczułam taki przeszywający ból serca że myslałam że umieram. Potem kiedyś byłam na badaniach serca i okazało się że jest super zdrowe. To był po prostu ból psychiczny...
OdpowiedzUsuńLepiej trzymaj zwierzęta w mieszkaniu, teraz jest tylu psycholi...
Co za pech. Myślę, że będzie dobrze. Oby! Trzymaj się Krysiu! Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńPrzykra sprawa,Krysiu dbaj o siebie i uważaj na kociaki,zdrówka życzę :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę nie możesz ich wypuszczać...
OdpowiedzUsuńWspółczuję. Trzymaj się. Odczarowuję, musi być dobrze!
może coś w wodzie macie :(
OdpowiedzUsuńnapisałam to bo czuję bezradność
można Ci jakoś pomóc? jak coś to pisz, blogowa społeczność dużo może, tak myślę
Krysiu nie wiem co Ci powiedzieć. Faktycznie dziwnie to wygląda, że zwierzaki po kolei chorują :(
OdpowiedzUsuńŻyczę Tobie i zwierzakom duuużo, dużo zdrówka!!!
Ludzie trujący zwierzęta niestety żyją obok nas, jednak trudno w to uwierzyć, nawet jeśli samemu jest się tego ofiarą a raczej jego zwierze jest ofiarą (jak to miało miejsce w przypadku Buni 3 lata temu) ale wówczas "leci" wątroba a nie nerki, więc może po prostu działa tragiczne prawo serii :(
OdpowiedzUsuńNie napiszę nic o niewypuszczaniu zwierząt z domu, wiem dobrze, że łatwo się mówi a robi trudno albo się nie da zrobić.
Jedyne co mogę to pomyśleć o Was, trzymać za Was kciuki i liczyć, że lekarze Ci ludzcy i Ci zwierzęcy zrobią co do nich należy i wszystko wróci do dobrej normy.