POLITYKA PRYWATNOŚCI

15/11/17

Przypominajka



2 komentarze do przeczytania  ku pamięci  obecnych i potomności :-)
Można się zgadzać lub nie.
Zapraszam do dyskusji.



    1. Kochani fani zwierząt:) mam takie przemyślenia i postanowiłam sie nimi tutaj u Krysi podzielić:) ale zanim o tym napiszę zadam pytanie dla każdego z osobna:
      Czy kochasz zwierzęta bardzo mocno? Jak bardzo?? Oceń to w jakiejś skali, np od 1 do 10:) ..podejrzewam że będzie grubo ponad 10;)
      Czy nie pozwoliłabyś ich skrzywdzić?
      Czy czujesz, że to nawet więcej niż ludzie??
      Proszę odpowiedz szczerze, tak dla samej siebie:)
      A teraz druga strona medalu - jesz mięso?
      Jeśli tak....to czy zdajesz sobie sprawę, że to co wkładasz do ust też było pięknym i tak wspaniałym stworzeniem jak Twój pies/kot?? Że też miało uczucia, emocje, chciało się bawić, skakać...ale niestety nie miało takiej szansy by pożyć w szczęściu...
      Często mnie zastanawia ilu miłośników zwierząt zajada się ich martwymi ciałami, nie mając świadomości, że tak naprawdę są dwulicowi - jedne kochają nad życie, innych nie mają skrupółów włożyc do swojego ciała - często osłaniając się twierdzeniem, że trzeba jeść mięso bla bla bla...co jedkanże jest obalone, a świadczy tylko i wyłącznie o tym, że ludzie wrażliwi na piękno innych istot nie mają potrzeby spożywania ich zwłok...a patrząc na to z innej strony, tej bardziej duchowej ludzie emocjonalnie przywiązani do swoich pupili uświadomiwszy sobie fakt swojego dziwnego postępowania, zwyczajnie nie byliby w stanie tchnąć ich ciał...ich wnętrzności....bo wiedzieliby dobrze, z czym to się wiąże...
      Tak naprawdę dla zdrowia tak fizycznego jak i psychicznego nie ma potrzeby zajadać się ciałami zwierząt, jest mnóstwo zdrowych, roślinnych, bogatych we wszelkie potrzebne ludzkim organizmom makro i mikroelementy artykuły spożywcze, któe nie dość, że nie ranią czujących istot, to wspomagają ludzkie ciała żywotną energią:) której w martwych ciałach niestety się nie znajdzie...tam zamiast tego jest mnóśtwo chemii, amtybiotyków, hormonów....a tego, czego człowiek tam szuka (czyli smaku i może trochę białka;) juz nie ma wcale, albo jest w mikroskopijnych ilościach (zmodyfikowane paszami z gmo i pozostałymi lekami...)

      To temat bardzo szeroki, dla niektórych bardzo trudny do samego rozmyślania, zastanowienia się nad nim...ale ja już wiem, że warto podjąc wyzwanie:)
      Polecam przekonać się na własnej skóze - na własnym organiźmie!:) ..i na własnej Duszy:)
      ...............................................................


      Krysiu, to co napisałam to taka budząca przypominajka, budząca ludzkie uczucia, te o których wielu zapomniało że istnieją:)
      Nie ma na celu nikogo obrażać, a tylko o czymś przypomnieć - o człowieczeństwie i danej nam ludziom dobrej woli, którą możemy obdarzyć także i te zwierzęce istotki - miłością i szacunkiem dla życia, jakie w równej mierze dostaliśmy i my i one.
      ...........................................

      Niechaj każde stworzenie na tej planecie będzie miało możliwość doświadczyć radości istnienia:)
      OdpowiedzUsuń

      Odpowiedzi







      1. Ależ zgadzam się z Tobą :-)
        Koty mam. bo weszły mi w ręce , wszystkie z odzysku, żaden nie był kupiony ani rozmnożony.
        Psy zawsze były z odzysku a było ich wiele w moim życiu, jedynie Desta, która była kupiona z racji wyglądu i ze względu na moje bezpieczeństwo, bo świetnie straszyła, jak wyszła i się pokazała.
        Desta i Maks tak ze 3 razy uratowały mi życie i mają u mnie emeryturę.
        Nie jem mięsa a raczej bardzo rzadko, stosuję zasady tutaj kliknij Akademia Witalności.
        Mam rodzinę wege , cóż więcej można ode mnie chcieć.
        Wykłady z zakresu wegetarianizmu wysłuchuję od 40 lat bez mała, bo mam zagorzałą wegetariankę w rodzinie z krwi i kości. Była już wege w czasach ,kiedy wegetarian traktowano jak nienormalnych.
        W rodzinie ciągle jacyś wegetarianie się pojawiają.
        Oby wszyscy byli tacy jak ja, powiem nieskromnie, jeśli chodzi o zwierzęta i jedzenie mięsa.
        Za innych nie odpowiadam :-)
        Pozdrawiam serdecznie :-)
        Usuń
      2. Cieszę się Krysiu, że rozumiesz to, o czym napisałam:) Rozumiesz, bo jestes w tym całą sobą:) To piękne i wyjątkowe:)
        Wiesz, byłam ciekawa, ile osób tutaj się na ten temat wypowie, ale jak widać temat jest chyba nadal kontrowersyjny;)
        Tak sobie myślę, że może kiedyś stworzysz na ten temat jakiś wpis, albo najlepiej w dawkach taką serię wpisów;) Osoby Cię odwiedzające mogłyby zostać zainspirowane do działań w tym temacie:) co odbiło by się i na ich zdrowiu i na stanie emocjonalnym również:)
        Serdecznie pozdrawiam i wszystkiego dobrego dla Ciebie i Twoich kochanych zwierzątek życzę:) ..a Boguszka i Tinkę obserwuję odkąd ich tu przedstawiłaś, bo neizmiernie przypominają mi moją parę kociąt, gdy były maluchami jeszcze, są jakby wręcz identyczne:))) ..kochane istotki!:)
        Przytulaki ślę:) ***
        Usuń
      3. Jutro będzie wpis o z naszej dyskusji :-)



      4. I dzisiaj mamy te jutro :-)

42 komentarze:

  1. Proszę nie mylić zwierząt hodowlanych ze zwierzętami towarzyskimi.
    Marchewki też nie wyrywajmy z grządki bo ona tam ma rodzinę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Problem w tym ,że zwierzęta hodowlane też czują...
      Zabicie świniaka z którym się zparzyjaźniłeś i który jest mądrzejszy od kota, nie radzę komuś takich przeżyć...
      Taka wieprzowina staje w gardle i zostaje uraz na całe życie, jeśli chodzi o dzieci.
      Krowa , któa jest odłączona od cielaka płacze prawdziwymi łzami i jak jesteś z nią na co dzień to widzisz.
      W masowych hodowlach panuje znieczulica emocjonalna.
      Psy zabijane masowo w Chinach i Azji, u nas tego się nie robi...
      Ot takie przemyślenia.

      Usuń
    2. Tak naprawdę nie ma rozróżnienia na zwierzęta hodowlane i towarzyskie... XD To tylko wymysł człowieka. Równie dobrze możesz psy hodować a krowę uznać za towarzyszkę... Zwierzę to zwierzę.

      Usuń
    3. Ale przecież z wypowiedzi tak właśnie wynika, odniosłam się do cytowanego tekstu. Wychowałam się w gospodarstwie, gdzie zwierzęta traktowane były z szacunkiem i dbałością, dzieciom nie wolno było bawić się z owieczkami czy świnkami, koń miał prawo do odpoczynku, krowa do spokoju i pełnej ziół trawy. Mieliśmy również psy i koty i one właśnie były naszymi towarzyszami zabaw, koty spały na łóżkach z ludźmi (w tamtych czasach na wsi to było bardzo źle widziane) psy biegały luzem, nigdy na łańcuchu. Zwierzęta hodowlane to była żywność, dzieci nie oglądały uboju ale wiedzieliśmy co jemy, skąd się bierze rosół i pieczeń z królika. Jeśli mamy inny światopogląd, styl życia i inny sposób żywienia a nawet inny kolor skóry to nie znaczy, że musimy się kłócić.

      Usuń
    4. A się kłócimy ? :-)))
      Dyskutujemy sobie głośno :-)

      Usuń
  2. Do niejedzenia mięsa czy rezygnacji z produktów odzwierzęcych człowiek powinien dojrzeć sam, jeśli w ogóle rozważa taką decyzję.
    Nie jestem za tym, aby ktokolwiek na to usilnie namawiał, przekonywał, wymuszał czy na siłę pokazywał filmy z rzeźni...
    Jednak powinniśmy mieć świadomość jak traktowane są zwierzęta hodowlane, jak szkodliwa jest taka hodowla dla naszej planety...
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy podejmuje decyzję na własny rachunek ...
      Ciekawe jak będziemy z tego rozliczani.
      Masowe hodowle niszczą naszą Ziemie i chociażby ten aspekt powinien być brany pod uwagę.
      Pozdrawiam :-)

      Usuń
    2. Tak, to prawda, człowiek sam musi podjąć tą decyzję, bo jeśli odbędzie się to w sposób nienaturalny to prędzej czy później taka jednostka albo się rozchoruje, albo zwyczajnie wróci do starych nawyków. Nie można za kogoś tego zrobić, to musi wynikać z potrzeby serca:) i z chęci zmian swojego życia na lepsze:) bo nieobciążeni ładunkiem energetycznym (że odebraliśmy życie innej istocie, mimo że mamy do wyboru wiele naturalnych bogactw których spożycie nie zada nikomu bólu ani cierpienia) będziemy szczęśliwsi i zdrowsi:)
      Zawsze ciekawił mnie fakt (i ktoś to nawet poprzeliczał, ale nie mam głowy do liczb;) ile miliardów ton zbóż i roślin potrzeba na wyżywienie np krów, podczas gdy tylko kilka procent z tych zbóż/roślin wystarczyłoby na zlikwidowanie głodu na świecie...
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Jak najbardziej popieram. Ja jakoś nigdy nie przepadałam za jedzeniem mięsa, zwykle przygotowuję posiłki tak, aby mięso zastąpić czymś "smaczniejszym"...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też jestem za, po prostu dla wasnego zdrowia nie należy jeść na śniadanie obiad i kolację mięso, mięso, wędliny, a tak właśnie jest.

      Usuń
    2. A może nas ludzi ogranicza tylko własna inwencja twórcza (w wielu dziedzinach, ale teraz mówimy o jedzonku:) tudzież przyzwyczajenie do utartych schematów nie tylko żywieniowych?:)
      Warto wziąść te sprawy w swoje ręce:)

      Usuń
    3. To chyba te schematy sa najabrdziej odpowiedzialne.
      Przyzwyczajamy się i tak jemy przez całe życie mięso ,a potem trudno jest od tego się odzwyczaić...

      Usuń
  4. Nie rozumiem tej przypominajki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie o to chodzi by rozumieć , ale wyrazić swoje zdanie na temat jedzenia nie jedzenia mięsa.
      HappyAlimak nazwała to przypominajką w swoim komentarzu, a ja nadałam taki tytuł wpisowi.

      Usuń
    2. Krysiu to miłe z Twojej strony, że dokonałaś wpisu u siebie na ten temat:) Pozdrawiam serdecznie!:)

      Usuń
    3. :-)
      Pozdrawiam serdecznie :-)

      Usuń
  5. Moje koty to drapieżniki, więc nie czuję się hipokrytką, bo jej mięso razem z nimi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ..czyli że Ty też skaczesz po drzewach i potrafisz złapać ptaka?:) ..i zjeść go wraz z piórkami?:) ..albo czaisz się w ukryciu przez godzinę by dorwać myszkę, pobawić się nią i w końcu pochłonąć wraz z wnętrznościami i futerkiem..?:)
      Nie obrażaj się za te słowa, ale taki obraz ujrzałam jak przeczytałam Twoje zdanie:)))
      Czasami człowiek w obronie własnej przedstawia argumenty, które potrafią wywołać uśmiech (to dobrze, bo korzystnie działają na pracę przepony:)) ale pokazują też, jak bardzo przywiązujemy się do tradycyjnego postrzegania pokarmów:) jakby obawiając się dostrzec tematu z innej perspektywy;)

      Usuń
  6. Mięsa jem bardzo mało. Aby zbilansować dietę, musiałabym jeść te składniki, których ze względów zdrowotnych(chore jelito) jeść nie mogę. Moja bratanica przez pewien była na diecie wege lub tak jej się wydawało i musiała wrócić do mięsa ze względów zdrowotnych, nie każdy ma czas i możliwości dbać o zbilansowaną dietę. Wiem, ile to wymaga zachodu...
    Póki co, mam nadzieję, że nie wszystkie rzeźnie to katownie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ..niestety, nie znam rzeźni, w której podchodzono by z miłością i szacunkiem do zabijanych zwierząt...za to znam osobę, która pracowała przy tym wszystkim...i ze względów psychicznych musiała zrezygnować z tej pracy..po dośc krótkim czasie zaczęła mieć depresje, smutki ciążyły coraz bardziej...może dlatego też, że te oczy zwierząt z taką nadzieją patrzyły za każdym razem na ludzi...a potem te same oczy z ogromnym bólem spoglądając przy końcowej fazie swojego życia, które zakańczało się w okropnych mękach, jakby pytając "dlaczego mi to robisz człowieku..." ...chyba tylko osoby niewrażliwe mogą w takich miejscach pracować..ehh..a jak się potem dowiedziałam, w rzeźniach co chwilę odchodzą z pracy ludzie, którzy sa obecni przy śmierciach jak i "rozbieraniach" zwierząt...bo ludzka psychika nie jest w stanie wytrzymać bez popadania w depresyjne stany...przecież oczy świni są tak podobne do ludzkich....

      Usuń
  7. O sobie raczej nie powiem, że jestem wegetarianką, aczkolwiek mięso jem bardzo rzadko, chociażby właśnie z tego względu, że sama myśl, że to kiedyś było miłym zwierzakiem sprawia, że jeść się nie chce.
    Fakt faktem ludzie od dawien dawna jedzą mięso i jeść dalej będą... Dla mnie najistotniejszym problemem jest sposób w jaki te zwierzęta trafiające na nasz talerz są traktowane za życia i w jaki sposób są zabijane...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie by było, gdyby na świecie nagle zginęła przemoc - wobec ludzi i wobec innych istot. Nie byłoby takich miejsc śmierci, jak np rzeźnie...ale i wojny nie miałyby miejsca i ogólnie wszystkim nam żyło by się lepiej i zdrowiej i radośniej:) i śmiem twierdzić, że cała planeta odczuła by to i mogła odetchnąć, że człowiek wreszcie zrozumiał po co tak na prawdę jest:) ..bo nie po to by być pasożytem, ale po to by czerpiąc radość z samego faktu istnienia dawać z siebie to, co w nim najlepsze:)
      Czasami marzenia się spełniają, zatem warto je mieć:)

      Usuń
  8. Powiedzcie to wszystko Eskimosowi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówimy to ludziom którzy żyją w warunkach nie zmuszających ich do jedzenia zwierzęcych zwłok:) którzy mają aż za dużo możliwości do wyboru a i tak mimo tego wybierają schematycznie czasami nie zastanawijąc się nawet, że MOŻNA inaczej, że MOŻNA zdrowiej i że wogóle MOŻNA coś zmienić:)

      Usuń
    2. powiedzcie to wszystko kotu...

      Usuń
  9. hehhhh... zdania podzielone temat niepotrzebnie budzi emocje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ..a może czasami trzeba coś zbudzić?:)
      ..i myślę, że tego typu rozmowy są potrzebne, bo nie chodzi tutaj o to by kogoś na siłę przekonywać, bo przecież każdy ma prawo czynić ze swoim życiem/ciałem co zechce, to jego własny wybór, jego decyzja, tylko że za często jest tak, że wielu nie zdaje sobie sprawy co się kryje głębiej, jakie jest drugie dno...takie porównanie: zanim wynaleziono koło nie zdawano sobie wogóle sprawy z tego, że można sobie aż tak ułatwić np. przemieszczanie się:)

      Usuń
    2. rozumiem. Każdy jest inny i warto szanować wybory ludzi nie ma co usiłować nawracać bo to walka z wiatrakami podczas której gubi sie szacunek jeden do drugiego... sa ludzie nie reformowalni bo lubią, bo potrzebują...

      Usuń
    3. Dokładnie tak jak napisałaś:)

      Usuń
    4. A ja jestem za dyskutowaniem na trudne tematy, nawet jesli budzą emocje.

      Usuń
  10. Szczerze mówiąc mogę być uważana za człowieka bez serca, ale moja miłość do zwierząt nie jest na tyle duża, by niektórych gatunków nie zjadać.

    OdpowiedzUsuń
  11. Mierzi mnie sposób uśmiercania zwierząt na mięso czy wyroby z ich skór i futer. Jednak jem mięso, nie umiem się go na razie wyrzec. Ale niechaj ten kto jest bez winy, pierwszy rzuci kamień. Ile jest dzieci w sierocińcach, a my walczymy o prawo do in Vitro. Ile dzieci w Afryce nie ma wody, a my ją marnujemy na mycie aut i podlewanie trawników. Nie uważam się za hipokrytkę, bo swoje koty kocham, a zjadam kurczaka. Znam ludzi, którzy swoje żony, matki i dzieci kochają a strzelali do innych na wojnie. Czy oni też są hipokrytami. Nie żyjemy w Raju gdzie tygrys żyje z owieczką. Tam karmił je Bóg, tu tygrys pożre owieczkę. Chciałabym tylko, żeby żywot zwierząt przeznaczonych na mięso i inne wyroby był dobry a śmierć lekka. A co do chemii w mięsie... Czy wiecie jaka jest w roślinach. Czy wiecie że białko z roślin jest trudniej przyswajane, żelazo, o wiele trudniej niż zwierzęce. Pestycydy jakim traktowane sa zboża, warzywa, owoce, są mieszane w niekontrolowany sposób, nie ma regulacji prawnych dotyczących mieszania substancji. Nikt nie bada tego co się dzieje kiedy soja jest spryskana fungicydem oraz herbicydem równocześnie. A tak się robi, z oszczędności. Te substancje wchodzą ze sobą w reakcje i potrafią być bardzo szkodliwe dla konsumenta. Żaden kraj tego nie reguluje bo brak na to środków. Jesteśmy jak niedźwiedzie, wszystkożerni, jedynie nasza chciwość sprawiła, że wegetarianizm jest symbolem sprawiedliwości. Takie czasy. Ale w sumie, możemy też wyprowadzić się do lasu, zrezygnować z prądu, gazu i cywilizacji bo wszystko to przyczynia się do niszczenia środowiska. Uspokaja mnie to, że za jakieś 150 lat znikniemy stąd i Ziemia ponownie się odrodzi. Bez ferm, przemysłu, ludzi i problemów pierwszego świata.

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie jem nabiału od ponad 4 lat. Od miesiąca testuję dietę wegetariańską. Ale wolę kupić skórzane buty, niż plastikowe - skóra szybciej rozłoży się na śmietniku.

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie jem mięsa od dwóch lat. Mój mózg zdecydował po prostu, że mięso mu nie smakuje.
    Od dziecka a były to czasy głębokiej komuny, nie wchodziłam do mięsnego, bo mi śmierdziało i stałam przed drzwiami marznąc na mrozie.
    Od kilkunastu lat zaczęły mi smakować plastikiem wędliny (bo chyba z niego się głównie składają). Następnie pojawiły się "wściekłe' krowy i bałam się jej jeść. Później zaczęła mi śmierdzieć wieprzowina, chyba biednymi świnkami wożonymi na ubój przez miasto. Kurczaki też wiórowate.
    Gotuję kotu, aby nie jadł chemii z puszek, czasem próbuję odrobinę i to nie z powodu chęci, tylko zastanawiam się czy mi smakuje i czy tkwi we mnie ten instynkt. Nic podobnego, doszukuję się tylko soli, jaką jest szprycowane mięso. No cóż mój kot to musi jeść. Jedyne lubiane przez niego warzywo to kukurydza.
    Żeby nie było tak humanitarne, do rezygnacji skłoniła mnie choroba. Przeczytałam, że na immunologiczne, najlepsza jest rezygnacja z przetworów od zwierzęcych i zadziałało. Powiem wprost nic mnie to nie kosztowało, bo uwielbiam warzywa. Zostałam tylko przy jednej porcji tygodniowo z ryby.
    Jednak moja matka do dziś mówi; biedne dziecko, to co ty jesz?
    Nie chcę krytykować i szufladkować. Jeśli ktoś musi i chce to niech je. Jednak hodowla zwierząt na ubój, bardziej szkodzi środowisku niż wszystkie samochody na świecie. Po prostu "żryjmy" mniej to i świat będzie piękniejszy i bardziej humanitarny.

    OdpowiedzUsuń
  14. Jak to jest, ze weganie/wegetarianie czesto zachowuja sie jak nawiedzeni I usilaja przekonac miesozercow do swojej ideologii, a miesozercy namawiajacego jarosza do jedzenia miesiwa nie spotkalam jeszcze ani jednego? No jak??? - Ta, dla ktorej dzien bez miesa to dzien stracony

    OdpowiedzUsuń
  15. Nikt mnie nie namowi do zmiany sposobu odzywiania, najwyzej ja sama. A na to sie nie zanosi, bo od zjedzenia miesa jeszcze problemow gastrycznych nie mialam, a od zjedzenia paszy (tak nazywam "zdrowa" zywosc) i owszem. I zgadzam sie z Anonimowym przedmowca powyzej, jakos nikt nie namawia wegetarian do jedzenia miesa, a odwrotnie to i owszem. Prawda jest taka, ze najlepsza dieta to dieta zbilansowana, a kazdy powinien dopasowac swoj sposob odzywiania do swojego organizmu.

    OdpowiedzUsuń
  16. Jak ktoś nie chce jeść mięsa, to niech nie je, a jak chce jeść, to niech je. Uważam, że to każdego indywidualna sprawa. :-)

    OdpowiedzUsuń
  17. Wpis i dyskusja bardzo ciekawe. Ale te argumenty żeby zrezygnować z jedzenia mięsa są bez sensu. Kocham zwierzęta ale nikt nie może mi mówić co powinnam jeść. A porównywania miłości do psa z jedzeniem go, jest po prostu nie na miejscu. W Polsce psów się nie je. W Chinach tak i mimo, że nie popieram tego to oni mają taką kulture. Tak jak w Japonii nie rozumieją że jemy surową wołowine. Należe do organizacji chroniącej prawa zwierząt, wspieram schroniska itp. A to, że jem mieso, nie oznacza, że nie kocham zwierzat. Ja szanuje wszystkich i ich nawyki żywieniowe dlatego też oczekuje tego samego. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Z miłości do zwierząt przestałam jeść mięso.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To piękne:) mam wrażenie, że właśnie tacy ludzie jak Ty potrafią naprawdę kochać zwierzęta:) pozdrawiam:)

      Usuń
  19. Tak. Zgadzam się z anonimem. Mięsożercy nie namawiają wegetarian do nie jedzenia mięsa, ale w drugą stronę tak.
    Z mięsa jadam głównie drób. Co do pozostałego mięsa to nie czuję na niego jakiegoś parcia i tak na dobrą sprawę muszę mieć na prawdę potrzebę żeby go zjeść.

    Nie mniej nie lubię jak ktoś do czegoś na siłę mnie przekonuje...

    Kocham zwierzęta, boli mnie jak trafiają do schronisk, jak są traktowane w różnego rodzaju transporcie itp, a szczególnie jak są traktowane w ubijniach. Nie mamy poniekąd na to wpływu, a ludzie tam pracujący to frustraci którzy wyładowywują się na zwierzętach i w ten sposób koją swoje serca.
    Tak więc racjonalnie myśląc nie da sie powiedzieć jednoznacznie, że nie jem mięsa bo kocham zwierzęta, bo można je kochać ale i zjadać...
    Wybór należy do każdego z osobna...

    OdpowiedzUsuń
  20. Oj to jest wielki problem, ale wydaje mi sie ze nie kazdy jest w stanie z miesa zrezygnować (w sensie fizycznym i zdrowotnym).

    OdpowiedzUsuń