POLITYKA PRYWATNOŚCI

14/11/17

Julek jest zmęczony , Julek ma dość....


Czym jest zmęczony Julek ?
Hunami.
Przeżywamy w domu obecnie najazd Hunów, taki prawdziwy...

Ale o tym już w następnych wpisach...




Zmęczony harcami Hunów zasnął na dywaniku pod stołem....






Tak wyglądał obiad Hunów, wpadły jak szalone i jadły na wyścigi tak ,
jakby gdzieś im się spieszyło,
a  spieszyło do zabawy, rozrabiania , taka energia je roznosi  :-)))


Tinka i Boguszek 
Czy to nie można było zjeść normalnie ?? :-)))




Hunowie to byli okrutni najeźdźcy z początków pierwszego tysiącelcia ok. III , IV wieku...





59 komentarzy:

  1. Nie dziwię się Julkowi, taki stateczny, poważny, a wokół galopada maluchów :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedny Julek. Ale ładnie mu futerko odrasta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano czasami tak bywa...
      Całkiem ładnie mu odrasta ;-0

      Usuń
  3. Piękny kociak...futro ma super :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ha ha ha !!! A ci Hunowie - to chyba dawno nic nie jedli ?! Przypomniała mi się bajka " Przygody kota Filemona", jak jeden czarny kot leżał na piecu i rozleniwiony wszystko z góry obserwował.

    OdpowiedzUsuń
  5. Koty to najlepsze stworzenia na świecie ever. Bóg może być dumny! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. dziś rano też miałem taki najazd Hunów: kocurnica i jej kumpel od sąsiadów... rolę Julka mógłby zagrać nasz rudy sweter, który chyba podobnie by zareagował, na szczęście /dla niego/ wyjechał na kilka dni...
    p.jzns :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ..ale się uśmiałam z tego swetra:)))) hahaha:))))
      Pozdrawiam radośnie:)

      Usuń
    2. chyba raczej swetera? :)...

      Usuń
    3. ..aby wyjaśnić zagadkę - czy chodzi o sweter (jako część garderoby:) czy o rasę "seter"?:) Bo już się pogubiłam:)))
      Tak czy siak jest wesoło na samą myśl o rudym swetrze udającym zwierzę leżacym jak Julek:)))

      Usuń
  7. Kochani fani zwierząt:) mam takie przemyślenia i postanowiłam sie nimi tutaj u Krysi podzielić:) ale zanim o tym napiszę zadam pytanie dla każdego z osobna:
    Czy kochasz zwierzęta bardzo mocno? Jak bardzo?? Oceń to w jakiejś skali, np od 1 do 10:) ..podejrzewam że będzie grubo ponad 10;)
    Czy nie pozwoliłabyś ich skrzywdzić?
    Czy czujesz, że to nawet więcej niż ludzie??
    Proszę odpowiedz szczerze, tak dla samej siebie:)
    A teraz druga strona medalu - jesz mięso?
    Jeśli tak....to czy zdajesz sobie sprawę, że to co wkładasz do ust też było pięknym i tak wspaniałym stworzeniem jak Twój pies/kot?? Że też miało uczucia, emocje, chciało się bawić, skakać...ale niestety nie miało takiej szansy by pożyć w szczęściu...
    Często mnie zastanawia ilu miłośników zwierząt zajada się ich martwymi ciałami, nie mając świadomości, że tak naprawdę są dwulicowi - jedne kochają nad życie, innych nie mają skrupółów włożyc do swojego ciała - często osłaniając się twierdzeniem, że trzeba jeść mięso bla bla bla...co jedkanże jest obalone, a świadczy tylko i wyłącznie o tym, że ludzie wrażliwi na piękno innych istot nie mają potrzeby spożywania ich zwłok...a patrząc na to z innej strony, tej bardziej duchowej ludzie emocjonalnie przywiązani do swoich pupili uświadomiwszy sobie fakt swojego dziwnego postępowania, zwyczajnie nie byliby w stanie tchnąć ich ciał...ich wnętrzności....bo wiedzieliby dobrze, z czym to się wiąże...
    Tak naprawdę dla zdrowia tak fizycznego jak i psychicznego nie ma potrzeby zajadać się ciałami zwierząt, jest mnóstwo zdrowych, roślinnych, bogatych we wszelkie potrzebne ludzkim organizmom makro i mikroelementy artykuły spożywcze, któe nie dość, że nie ranią czujących istot, to wspomagają ludzkie ciała żywotną energią:) której w martwych ciałach niestety się nie znajdzie...tam zamiast tego jest mnóśtwo chemii, amtybiotyków, hormonów....a tego, czego człowiek tam szuka (czyli smaku i może trochę białka;) juz nie ma wcale, albo jest w mikroskopijnych ilościach (zmodyfikowane paszami z gmo i pozostałymi lekami...)

    To temat bardzo szeroki, dla niektórych bardzo trudny do samego rozmyślania, zastanowienia się nad nim...ale ja już wiem, że warto podjąc wyzwanie:)
    Polecam przekonać się na własnej skóze - na własnym organiźmie!:) ..i na własnej Duszy:)
    ...............................................................


    Krysiu, to co napisałam to taka budząca przypominajka, budząca ludzkie uczucia, te o których wielu zapomniało że istnieją:)
    Nie ma na celu nikogo obrażać, a tylko o czymś przypomnieć - o człowieczeństwie i danej nam ludziom dobrej woli, którą możemy obdarzyć także i te zwierzęce istotki - miłością i szacunkiem dla życia, jakie w równej mierze dostaliśmy i my i one.
    ...........................................

    Niechaj każde stworzenie na tej planecie będzie miało możliwość doświadczyć radości istnienia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ zgadzam się z Tobą :-)
      Koty mam. bo weszły mi w ręce , wszystkie z odzysku, żaden nie był kupiony ani rozmnożony.
      Psy zawsze były z odzysku a było ich wiele w moim życiu, jedynie Desta, która była kupiona z racji wyglądu i ze względu na moje bezpieczeństwo, bo świetnie straszyła, jak wyszła i się pokazała.
      Desta i Maks tak ze 3 razy uratowały mi życie i mają u mnie emeryturę.
      Nie jem mięsa a raczej bardzo rzadko, stosuję zasady tutaj kliknij Akademia Witalności.
      Mam rodzinę wege , cóż więcej można ode mnie chcieć.
      Wykłady z zakresu wegetarianizmu wysłuchuję od 40 lat bez mała, bo mam zagorzałą wegetariankę w rodzinie z krwi i kości. Była już wege w czasach ,kiedy wegetarian traktowano jak nienormalnych.
      W rodzinie ciągle jacyś wegetarianie się pojawiają.
      Oby wszyscy byli tacy jak ja, powiem nieskromnie, jeśli chodzi o zwierzęta i jedzenie mięsa.
      Za innych nie odpowiadam :-)
      Pozdrawiam serdecznie :-)

      Usuń
    2. Cieszę się Krysiu, że rozumiesz to, o czym napisałam:) Rozumiesz, bo jestes w tym całą sobą:) To piękne i wyjątkowe:)
      Wiesz, byłam ciekawa, ile osób tutaj się na ten temat wypowie, ale jak widać temat jest chyba nadal kontrowersyjny;)
      Tak sobie myślę, że może kiedyś stworzysz na ten temat jakiś wpis, albo najlepiej w dawkach taką serię wpisów;) Osoby Cię odwiedzające mogłyby zostać zainspirowane do działań w tym temacie:) co odbiło by się i na ich zdrowiu i na stanie emocjonalnym również:)
      Serdecznie pozdrawiam i wszystkiego dobrego dla Ciebie i Twoich kochanych zwierzątek życzę:) ..a Boguszka i Tinkę obserwuję odkąd ich tu przedstawiłaś, bo neizmiernie przypominają mi moją parę kociąt, gdy były maluchami jeszcze, są jakby wręcz identyczne:))) ..kochane istotki!:)
      Przytulaki ślę:) ***

      Usuń
    3. Jutro będzie wpis o z naszej dyskusji :-)

      Usuń
  8. Ślicznie Julek wygląda, piękne ma futerko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staramy sie , ale Julek nie współpracuje w sprawie futerka ;-)

      Usuń
  9. Biedny Juliś, no widać, że jest wykończony i ewidentnie ma dosyć towarzystwa Hunów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Juliś sobie głowę odkręci kiedyś obserwując ich harce :-)

      Usuń
  10. Czyli Julek i kocie rodzeństwo nie do końca się zaprzyjaźnili?
    U mnie tak to było z kotką, że nie mogła Ciapka długo zaakceptować, bo ten był dla niego zbyt hałaśliwy i skory do zabawy.
    Pozdrawiam ciepło! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno mówić o przjaźni , ale jest spokój koty tolerują się, on jest za stary do nich,ma 8 lat..więc tylko patrzy jak one harcują ;-)))
      Pozdrawiam ciepło..:-)

      Usuń
  11. Mam nadzieje,że Julek odpocznie i moze polubi towarzystwo:)))
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julek jest pozytywnie nastawiony do Hunów, tylko że ta róznica wieku powoduje,że on traktuje je jak prywatny teatr :-)))
      Pozdrawiam serdecznie ;-)

      Usuń
  12. Julek spiacy wyglada jak zywa mufka :)) Alez mu mlodziez zalazla za futro! Jest z nimi ubaw :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julek w ogóle jest jak cała spora mufka ;-))
      Pozdrawiam :-)

      Usuń
  13. Och, skoro Hunowie najechali na twój dom to wcale nie dziwię się, że julek jest zmęczony.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Oj, ja się solidaryzuje z Julkiem - tez bym poszła spać, ale mi moi Hunowie nie dają. Co gorsza to nie najazd - tylko są na stałe... ;)) No może za jakies 20-25 lat się wylrowadzą ;) ps. Pozdrowienia dla Julka od Lulka (mojego pieska)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to bywa z Hunami :-)))
      Dziekujemy za pozdrowienia i wzajemnie pozdrawiamy :-)

      Usuń
  15. Solidaryzuje się z Julkiem, biedny kotek

    OdpowiedzUsuń
  16. Tyle kotów w jednym domu to musi być faktycznie bardzo męczące dla kota. Moja by zwariowała!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest męczące, tylko że Juliś patrzy na to wszystko z wielką ciekawościa. One są ze sobą zintegrowane, nie biją, nie kłócą, jest ok.:-)

      Usuń
  17. Taak...ja z takimi Hunami mieszkam ;)
    Ależ ten Julek ma puszystą sierściuszkę <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Przez chwilę myślałam, że Hunami są jakieś małe dzieci :D

    OdpowiedzUsuń
  19. Piękny kot:) Chciałabym takiego bo mam od zawsze dachowce:) Może kiedyś w schronisku gdzieś znajdę. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To są trudne koty, te rasowe z odzysku, wymagają dużo wiedzy i doświadczenia,leczenia, aby je doprowadzić do porządku fizycznego i psychicznego. Co najmniej rok.

      Usuń