POLITYKA PRYWATNOŚCI

23/11/15

O losie....



Ja z natury nie jestem płacząca i jęcząca.
Coś się dzieje, staram się problem rozwiązać,
ale w tym roku to jest jakaś apokalipsa...

Co się da zepsuć psuje, ostatnio telefon,
a co się ma przewrócić przewróci,
a co się da zachorować choruje.
Nie wspomnę o sobie,
bo mały włos moje chorowanie, to się źle nie skończyło.
Co się dało pokłócić to pokłóciło,
a ja z natury jestem spokojna
i ciężko się ze  mną pokłócić.


Usiłuję zachować filozoficzny spokój i przeczekać,
ale nie jest to takie proste, naprawdę...


Oskar




Ponieważ to koci blog,
to westchnęłam po śmierci Cesara ,że na ten rok to chyba koniec chorowania kotów,
ale gdzie tam....

Po paru dniach Oskar zaczął sikać krwią, badania i mamy chore nerki,
a że to kot z FIV-em, to choroba może pójść  błyskawicznie.
Mam takie dziwne wrażenie ,
że jak się biorę za leczenie kota, to on a na pewno zejdzie z tego świat ??



Nie chcę zamykać bloga,
ale co niby mam tutaj pisać ?
Jak moje koty umierają jeden po drugim ??
W tempie expresowym ?

O losie......





26 komentarzy:

  1. Krysiu, nawet nie myśl o zamknięciu bloga. Z nami łatwiej przechodzić te najtrudniejsze chwile. W końcu zaświeci słońce i tego masz się trzymać.Buziaki i dużo siły.

    OdpowiedzUsuń
  2. O kochana, jakże mi przykro... jakie to smutne kiedy nasi mali przyjaciele od nas odchodzą albo chorują, ale zamkniecie bloga odetnie tylko Ciebie od dobrej energii, nie wiem jak Ty ale ja i wiele innych pisało jak dużo dobrego im robi pisanie i czytanie odpowiedzi, jakie mają wsparcie. Może przerwa jeśli czujesz,, ale wróć do nas? Trzymam mocno kciuki, za jakiekolwiek ale pomyślne rozwiązani.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mocno trzymam kciuki za Oskarka.Życie czasami tak nam dowali,że trudno sie pozbierać ale zawsze warto mieć iskierkę nadzieji.Krysiu -dużo pozytywnych i samych dobrych dni życzę.Pisz częściej bo zawsze lżej jak człowiek może się wyżalić.Pozdrawiam bardzo cieplutko i mocno przytulam Oskarka.

    OdpowiedzUsuń
  4. Krysiu- zamknięcie bloga niczego nie zmieni. A może, jeśli z nami się podzielisz swymi problemami będzie jednak łatwiej z nimi "maszerować"?
    Pomyśl - większość Twoich kotków to kotki uratowane, a więc nigdy nie wiadomo do końca co się z nimi działo nim wylądowały u Ciebie. Druga sprawa - wszystkie zwierzaki odchodzą szybciej niż my, ale może i lepiej, bo nie zostają sierotami. Po trzecie - im więcej w domu zwierzątek tym więcej kłopotów i więcej rozstań.
    Kłopoty mają to do siebie, że chodzą stadami. Głównie dlatego, że czasem udręczeni jedną sprawą zbyt nerwowo podejmujemy kolejne decyzje i..znów coś nie wychodzi. Dlatego warto każdy kłopot przeanalizować, krok po kroku, by dociec, czemu sprawa ułożyła się tak, a nie inaczej. Przykro mi, że to wszystko odbiło się na Twoim zdrowiu - tak naprawdę najbardziej nam szkodzą stresy- to one sprawiają, że jesteśmy bardziej podatni na różne choroby. Pod tym względem jesteśmy jak koty- kot ze stresu może umrzeć.
    Krysiu- życzę Ci, by wreszcie te wszystkie kłopoty zapomniały o Tobie, przeniosły się w inne okolice. I żeby Oskar jak najdłużej był z Tobą.
    Miłego,;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Posyłam energetyczne wsparcie dla Ciebie i dla Oskara:***
    <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Krysiu. Jest ten koci blog Twój i pisz w nim co chcesz. Wypisz, wypluj w nim cały swój ból, niech nie dławi Cię od środka !!!
    Odmiany losu . Ściskam mocno.

    OdpowiedzUsuń
  7. Krysiu, trudno zachęcać do optymizmu,kiedy tak się układa. Bardzo Ci współczuję,,nie obwiniaj siebie,robisz co w Twojej mocy. Czasem taka zła passa przychodzi. Tu ,na suwalszczyznie mówi się" Tam gdzie cienko,tam się rwie".A Szymborska bardzo pięknie i mądrze powiada " Czemu ty się zła godzino z niepotrzebnym mieszasz lękiem,jesteś- a więc musisz minąć.....Minie i Twoja zła godzina.A ja trzymam kciuki za Oskara i nie myśl o zamykaniu blogu. !

    OdpowiedzUsuń
  8. Kochana choćbyś miała utyskiwać i żalić się na los nie zamykaj bloga.
    Razem raźniej!!!

    A po drugie pamiętaj, po nocy zawsze nastaje dzień i wschodzi słońce. Tak więc i u Ciebie wszystko co złe w końcu minie!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. rok się zaraz skończy i nowy bedzie lepszy
    Krysiu to wszystko sie dzieje po coś, jeszcze nie wiemy po co, ale na pewno ma to jakiś sens, naprawdę
    bloga nie zamykaj...

    OdpowiedzUsuń
  10. Jestem z Tobą i z Oskarkiem całym sercem. To ważne jest wsparcie od tylu ludzi. Nasza sunia parę tygodni temu zwracała krwią. Bożesz cośmy wtedy przeszli tej nocy. Nagle przestała i poszła spać a rano wet, kroplówki, antybiotyki, sterydy, szaleli dookoła niej. Szef kliniki, powiedział po obejrzeniu zdjęcia, człowiek by nie przeżył a pies dal radę. Więc i kot dać radę może ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. Krysiu, smutne to wieści, ale popatrz na to z innej strony. Życie zdąża tylko w jednym kierunku, ku śmierci. Śmierć jest taką samą jego częścią jak narodziny, dojrzałość, starość. Do tego dochodzą choroby. To też nikogo nie omija. Spójrz, każde Twoje kocię ma Ciebie, pozwalasz im przejść przez to życie do końca, pomimo chorób, starości i cierpienia. Mają osobę, która się o nich troszczy, leczy, przynosi ulgę w cierpieniu, towarzysząc do końca. Trwanie w czasie odchodzenia jest anielskim darem, jest spokojem i ciszą w nieznanym. Pomagasz im w chorobie, towarzyszysz w czasie odejścia. Oczywiście, każdy z nas chce aby to było jak najpóźniej, ale nie każdemu to pisane. Najważniejsze jest żeby być, towarzyszyć i pomagać. I choć boli sama myśl o tym, to dla nich jest największym darem jaki mogą dostać.
    Zostań i Ty, nie zamykaj bloga...

    OdpowiedzUsuń
  12. Malutkie, śliczne kotki czekają i marzą że znajdą taki fajny i przytulny klub "-)
    ( tylko sugestia) :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Chyba jest jakieś cholerne prawo serii czy co.... Jak umarła moja kotka Pchełka, to miesiąc po niej sunia Zuzia. Były takimi przyjaciółkami przez całe życie, że odejść widocznie też musiały razem.... Tak sobie to tłumaczę.... A co do pisania? Pisz, jeżeli masz taką potrzebę, niekoniecznie o kotach....A jeżeli nie masz takiej potrzeby to przeczekaj i wróć, na pewno czytelnicy zaczekają... Pozdrawiam serdecznie!!!

    OdpowiedzUsuń
  14. Krysiu trzymaj się dzielnie. trzymam kciuki i wysyłam fluidy najlepsze z możliwych ! "po burzy przychodzi słońce"!!!

    OdpowiedzUsuń
  15. Krysiu, smutne to wszystko, ale to jest życie... Ono składa sie ze smutków i radości. Twoje kotki miły Ciebie, kochającą i dbającą o nie osobę. Odchodzą, może za szybko i zbyt boleśnie, ale nic na to nie poradzimy. Jedynym wyjściem jest przytulenie nastepnych kociaków.
    Bloga nie zamykaj, to jest odskocznia od codzienności, a my pomożemy Ci , dobrym słowem, przetrwaćte smutki. Przytulam mocno.

    OdpowiedzUsuń
  16. Krysiu trzymaj się dzielnie :)))
    Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
  17. Gdy moje koty umierały rok po roku, robiłam wszystko aby odkręcić los i co poza normalnym leczeniem mogłam zrobić. Sięgnęłam po feng- shui, mandale, afirmacje. Każdy stosuje to, w co wierzy, i na czym może zaczepić nadzieję.
    To, że życie ma chwile nieuchronne każdy wie. Nie każdy jednak wie, jak je przeżyć godnie i najmniej dojmująco. Dobrymi radami piekło jest usłane. Rób to co Ci podpowiada instynkt, myślę, że to najlepszy doradca.

    OdpowiedzUsuń
  18. Hej Krysiu! Ja tez trzymam kciuki za koty, za Ciebie i za bloga :) Pozdrawiam serdecznie i zycze wszystkiego dobrego,

    OdpowiedzUsuń
  19. Krysiu, no, co TY? Kotki, jak ludzie chorują, przecież mamy świadomość, że kiedyś przeniosą się za TM. Żal jest, ale wiesz ile kolejnych czeka na dom? Krysiu mimo wszystko pisz i nie upadaj na duchu, wiesz, jak to jest raz na wozie raz pod wozem.

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja też mam pechową jesień, zdrowie kaprysi, czekam na poprawę. Pozdrawiam, życzę pogody ducha.

    OdpowiedzUsuń
  21. krysiu, trzymam kciuki, żeby się poprawiło. tobie i oscarowi. bo tak musi być.
    ja ze zdrowiem pod górkę cały rok, ale chociaż koty zdrowe. jedynie siódemka mnie martwi czasami. trzymaj się kochana.

    OdpowiedzUsuń
  22. Krysiu,
    nie zamykaj bloga. To jest życie ludzie chorują, zwierzęta chorują.
    Przecież wiesz gdy człowiek się użali jest mu lżej.
    Wierzę, że w końcu zaświeci słońce.
    Pozdrawiam serdecznie:)*

    OdpowiedzUsuń
  23. Kochana, tak to już jest, że nasze zwierzęta odchodzą. My zostajemy z bólem, ale i z pięknym wspomnieniem. A one idąc za Tęczowy Most, robią miejsca innym sierotkom. Ja jeszcze nie jestem gotowa po stracie Niuńka na innego psa. Tym bardziej, ze jest Mila. Wiem jednak, ze nadejdzie dzień, gdy św. Franciszek postawi na mojej drodze psa i to będzie TEN pies. Tak samo jest z kotami. Odeszły moje starsze koty. Nie ma Joleczki, Norki, Ziuty, Piranii, Agatki, Zuzy, Filipa i Julka. Miały długie i myślę dobre życie. Pojawiły się Barokowe kotki, które wnoszą radość i miłość. Cieszmy się każdą sekundą, kochajmy, a potem zróbmy miejsce w sercu i kochajmy od nowa i wciąż.
    Ściskam
    Asia z Siedliska pod Lipami

    OdpowiedzUsuń
  24. Bardzo wspóczuję tylu tragedii :(((
    Kciuki za Oskarka i za Ciebie Krysiu !
    Po burzy zawsze słonce świeci wiesz ? ;-)
    Nie zamykaj bloga !

    OdpowiedzUsuń