Ani do przodu ani do tyłu...
Misia żyje, warczy jak upycham w nią jedzenie, czasami sama zje.
Leki dostaje.
Doszły nowe leki.
Laktoferyna.
Obserwuję, bo ona alergiczka , a ten lek na białkach z serwatki...
I byłoby całkiem nudno gdyby jakoś ruszyło do przodu.
Chyba chcę ,żeby za szybko działo się ....ech...
Misia śpiąca w poduszkach
Niestety koteczka najważniejsza,
a że ja niewyspana to szczegół :-)))
Czasami jest śmiesznie,
bo A. się śmieje z tego, co mówię do Misi, takie to nielogiczne :-)))
Najczęściej jest tak ,
że Misia leży na wersalce jak księżniczka
a ja smaruję specjalną pastą jedzeniową jej pyszczek pod nosem
i mówię ,że ma zjeść choćbyśmy tutaj obie padły.
Misia zlizuje i tą metodą posiłek trafia do jej żołądka.
Nie jest karmiona na siłę , tylko zlizuje tę karmę ze swojego pyszczka.
Czasami jesteśmy nieżle umazane obie ale i tak dużo trafia do brzuszka.
Dużo jedzenia zostaje, nie jest zużyte ,
No ale przecież u mnie nic się nie zmarnuje.
Pozostałe krzyczą hip hip hurrra znowu coś dobrego dla nas :-)))
Przecież ona na pewno dostaje lepsze od naszego !!!
I tak życie się toczy , niestety opieka nad Misią zajmuje strasznie dużo czasu,
ale uparłam się ,że jeszcze nie czas, jeszcze nie czas...
Niech wyjdzie z tego szybko!
OdpowiedzUsuńKochana caly czas trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńWażne, że podjada... Dzielne jesteście obie ! Trzymamy kciuki !
OdpowiedzUsuńCierpliwosci, Krysiu, to tak jak z chorym dzieckiem.
OdpowiedzUsuńJestesmy z Wami :***
Wiem co to znaczy mieć chore zwierzątko w domu. Dlatego bardzo Ci (Wam) współczuję, trzymam kciuki za dobre efekty i... chwała Ci Krysiu za to co robisz :)
OdpowiedzUsuńA już miałam czarne myśli:(
OdpowiedzUsuńTrzymamy dalej kciuki i łapy życząc nieustająco zdrowia i...cierpliwości.
Trzymam cały czas kciuki za Was
OdpowiedzUsuńZatem dużo sił do tej walki.
OdpowiedzUsuńnajważniejsze Krysiu, że nie jest gorzej... nadal myślami jestem z Wami
OdpowiedzUsuńto mi przypomniało, jak cierpliwie karmiłam koty a potem wpadał pies i jednym machnięciem jęzora czyścił miseczkę
OdpowiedzUsuńtrzymaj się
Dużo sił życzę i cierpliwości.Całuski dla Misi.
OdpowiedzUsuńZdrówka dla kici, a Tobie życzę długich, głębokich snów:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDzielne dziewczyny!Cały czas jesteśmy z kocią z wami. Krysiu, przesyłamy Misi mizianki a Tobie uściski!
UsuńCiągle jest nadzieja, że nastąpi przełom i Misia zacznie zdrowieć. Trzymajcie się :)
OdpowiedzUsuńKrysiu- powodzenia- tego życzę Tobie najbardziej.
OdpowiedzUsuńPrzekaż Misi, że wierzę w poprawę.
Serdeczności
Zdrowia kociczce a Tobie sił dużo, bo serce to Ty masz ogromne! :)
OdpowiedzUsuńMaleńka jak dobrze że ma Ciebie. Wzruszyłam się.
OdpowiedzUsuńBo ze zwierzakiem, to jak z dzieckiem - nie ma zmiłuj.:)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki! I życzę Ci dużo sił...
No proszę:))dajecie radę obie:))))walcz!
OdpowiedzUsuńBidulka :( Ale dobrze że ma Ciebie, dacie radę! Zdrówka i sił życzę :)
OdpowiedzUsuńMój już zdrowy, ale też na poduchach śpi. Zresztą jak zawsze.
OdpowiedzUsuńZdrówka życzę.
Krysiu kochana, pod Twoją opieką Misia zwalczy choróbsko. Wierzę w to!
OdpowiedzUsuńTrzymajcie się:)
~Krysiu, dla Was obu, jestem pełna podziwu!!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Oby jej się poprawiło. Bidulka.
OdpowiedzUsuńtrzymajcie się
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ja już to pisałam, ale znowu napiszę - moja mama miała kotkę, która nic nie jadła dwa tygodnie a prawie nic przez miesiąc, zresztą była podobna z wyglądu. Dostawała kroplówkę ale wet nie wiedział co jej jest. Potem nagle jej przeszło i żyła jeszcze ponad 10 lat, nigdy nie chorując. Mam nadzieję, że z nią będzie tak samo :)
OdpowiedzUsuńBędzie dobrze, wygracie obie walkę o jej zdrowie.. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBo kociary i psiary tak mają, czasu nie żałują dla pupili. Moja siostra wzięła szczeniaczka, który chyba, jak miał 2 tygodnie stracił matkę. To był taki malutki ratlerek. Na dłoni się mieścił. Karmiła go, co 3 godziny, na początku strzykawką, potem butelką i smoczkiem, takim zestawem dla lalek. W nocy, co 3 godziny wstawała, a do pracy pieska zabierała w kartoniku. Nie mógł zostać sam na pół dnia, musiał jeść. Wykarmiła go i wychowała. Dożył późnej starości.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czas - masz rację Krysiu ;-)))
OdpowiedzUsuńTo musi komicznie wyglądać to Wasze dokarmianie ale wiem jak to jest... wiem...
Ja rano też często budzę się połamana, obolała i niewyspana... za to moje Futra... przeszczęśliwe ;-))) Nawet na łóżku każda ma swoją miejscówkę ;-)))
Uściski dla Ciebie Krysu i głaski dla Futrzaków