Tak smycz by się przydała mojej młodszej wnuczce, bo ucieka, a szczególnie w dużych supermarketach. Nie sądzę jednak żeby była z tego zadowolona i pewno byłby krzyk :)
Wielokrotnie widziałam tak prowadzone dzieci na zachodzie i zawsze zazdrościłam rodzicom poczucia bezpieczeństwa. Maleństwo było już starsze i sama zastosować już nie mogłam :) A dla oponentów pytanie - czym różni się uprząż do przypinania dziecka w wózku od takiej???? W obu przypadkach chodzi wyłącznie o bezpieczeństwo
Świetny pomysł.Moja wnusia Hania też potrafi znikać mimo ciągłych upomnien,szczególnie w supermarketach ale zawsze wraca z koszyczkiem naładowanym różnościami kiedy staje się przy kasie.Taka Zosia samosia.Miłego dnia.
Koło mnie jest przedszkole prywatne i dzieci idą w takiej szarfie, którą trzymają rękami- wszystkie są w kole, które stwarza szarfa. Widziałam też pojedyncze dzieci w takim czymś :)
To nie jest żadna nowośc - gdy moja córka była mała (teraz ma 38) miałam dla niej szelki właśnie ze smyczą. To bardzo dobry i wygodny sposób- nie wyrywa się dziecku rączki ze stawu barkowego prowadząc je za rękę, samemu nie rujnuje się własnego kręgosłupa zginając się w chiński paragraf a dziecko grzecznie drepcze mając złudzenie kompletnej samodzielności. Miłego, ;)
jak moje były małe to by mi się taka smycz przydała,bo młodsza wcale nie chciała chodzić za rękę -Pysia siama,siama i tak było zawsze:)))i było by bezpiecznie szczególnie przy ulicy:)))
W słusznie minionym okresie widziałam w Gliwicach matkę bliżniąt płci męskiej na takiej właśnie uprzęży.Chłopcy hasali jak młode szczeniaki a matka była spokojna o bezpieczeństwo swoich dzieci. P.S. te bliżnięta to nie były te dobrze znane nam warszawskie. Te były nosze Śłackie
Hihihi, temat poruszany przeze mnie z lubym już dawno i on jest przeciw, a ja jestem za:) Tak jak piszesz: 'Weź upilnuj dzieciaka w dzisiejszych czasach :-)))'
Tak smycz by się przydała mojej młodszej wnuczce, bo ucieka, a szczególnie w dużych supermarketach. Nie sądzę jednak żeby była z tego zadowolona i pewno byłby krzyk :)
OdpowiedzUsuńMnie tam sie podoba! Szkoda, ze nie pomyslalam o tym patencie, wychowujac Owsika.:)))
OdpowiedzUsuńUwazam że to świetny pomysł - ktoś mógłby wymyśleć takie dla dzieci z napisami na szelkach z różnych materiałów tak żeby odróżnić dziecko od psa :)
OdpowiedzUsuńwyłącznie w wyjątkowych przypadkach, np na dworcu i na lotnisku, kiedy nie ma wolnych rąk a dziecko łatwo zgubić w zamieszaniu i tłumie
OdpowiedzUsuńWielokrotnie widziałam tak prowadzone dzieci na zachodzie i zawsze zazdrościłam rodzicom poczucia bezpieczeństwa. Maleństwo było już starsze i sama zastosować już nie mogłam :)
OdpowiedzUsuńA dla oponentów pytanie - czym różni się uprząż do przypinania dziecka w wózku od takiej???? W obu przypadkach chodzi wyłącznie o bezpieczeństwo
Świetny pomysł.Moja wnusia Hania też potrafi znikać mimo ciągłych upomnien,szczególnie w supermarketach ale zawsze wraca z koszyczkiem naładowanym różnościami kiedy staje się przy kasie.Taka Zosia samosia.Miłego dnia.
OdpowiedzUsuńA mnie zupełnie odwrotnie - wcale się to nie podoba:( Może praktyczne, ale ja wolę kontakt, czyli trzymanie za rączkę.
OdpowiedzUsuńMiłej niedzieli Krysiu:)
Od razu wyobraziłam sobie panie z przedszkola jak idą na spacer z dwudziestoma dziećmi na smyczy hehe.
UsuńKoło mnie jest przedszkole prywatne i dzieci idą w takiej szarfie, którą trzymają rękami- wszystkie są w kole, które stwarza szarfa. Widziałam też pojedyncze dzieci w takim czymś :)
UsuńTo nie jest żadna nowośc - gdy moja córka była mała (teraz ma 38) miałam dla niej szelki właśnie ze smyczą. To bardzo dobry i wygodny sposób- nie wyrywa się dziecku rączki ze stawu barkowego prowadząc je za rękę, samemu nie rujnuje się własnego kręgosłupa zginając się w chiński paragraf a dziecko grzecznie drepcze mając złudzenie kompletnej samodzielności.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Dla mnie ten sposób "prowadzenia" dziecka ,sory ale nie przemawia :)
OdpowiedzUsuńZapewnia bliskość i uwagę matki a to bardzo dużo. Mnie sie podoba, :)
OdpowiedzUsuńnie podoba mi się;/
OdpowiedzUsuńjak moje były małe to by mi się taka smycz przydała,bo młodsza wcale nie chciała chodzić za rękę -Pysia siama,siama i tak było zawsze:)))i było by bezpiecznie szczególnie przy ulicy:)))
OdpowiedzUsuńjeszcze dodam,że wcale mnie nie bulwersuje,tylko bardzo rozśmieszyło zdjęcie dziecka na smyczy a psa na plecach:)))
OdpowiedzUsuńPolecam Flexi - wyciąganą hehehehe
OdpowiedzUsuńDokładnie tak prowadzaliśmy naszą wnusię. Miała wrażliwe ramionka i za rękę nie wolno jej było prowadzać. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńW słusznie minionym okresie widziałam w Gliwicach matkę bliżniąt płci męskiej na takiej właśnie uprzęży.Chłopcy hasali jak młode szczeniaki a matka była spokojna o bezpieczeństwo swoich dzieci.
OdpowiedzUsuńP.S. te bliżnięta to nie były te dobrze znane nam warszawskie. Te były nosze Śłackie
Bardzo dobry pomysł.Łapałam kiedyś dziecko,które uciekało"mamusi"na ulicę.Ruchliwą.
OdpowiedzUsuńJestem jak najbardziej "ZA".
OdpowiedzUsuńEeeee....moje się nauczyły pilnować. Nie ma problemu :)
OdpowiedzUsuńPomysł świetny,
OdpowiedzUsuńa dla nastolatków kaganiec....może wtedy przetrwały człowiek bez siwych włosów do starosci
Haha, dobre:)))))))
Usuńja ze swoimi nie miałam problemu, pilnowali sie bardzo. ale to jest odpowiednia uprząż dla wędrowców.
OdpowiedzUsuńDlaczego nie, każdy radzi sobie inaczej z ruchliwym dzieckiem :)))
OdpowiedzUsuńHihihi, temat poruszany przeze mnie z lubym już dawno i on jest przeciw, a ja jestem za:) Tak jak piszesz:
OdpowiedzUsuń'Weź upilnuj dzieciaka w dzisiejszych czasach :-)))'