Przyszedł T... w sprawie montażu anteny do TV, znajomy nasz bliski.
Razem z Mężem biegali góra dół i piwnica.
W którymś momencie nieświadomy niczego T... wpuścił Karola do piwnicy ,
a Karol przez otwarte okienko powędrował sobie w świat.
Zorientowałam się po godzinie ,że kota nie ma.
Wpadłam w panikę...
Karol wrócił po 3 godzinach zdegustowany ,że na ulicy nie dają jeść.
Zjadł i położył się ledwo żywy po wycieczce na podłodze.
LEŻAŁ tak i wypoczywał z godzinę chyba.
Następnie wstał i miauczał ,żeby go wypuścić na wolność.
Nic z tego niestety...
Areszt domowy...
Karol wypoczywający
Niedobra Pani - nasz przynajmniej kiedys wróbelki znosił.
OdpowiedzUsuńWypuszczanie kota w mieście to loteria - przeżyje, czy nie przeżyje? Wpadnie pod samochód, czy nie wpadnie. Ja mieszkam 1,5 km od asfaltu i boję się o Makbeta, bo się, skubaniec daleko wypuszcza. W domu nie utrzymam, ale rozważałam wzięcie kota na łańcuch:-))))
OdpowiedzUsuńDobrze, że wrócił cały i szczęśliwy. Wołanie żołądka okazało się silniejsze niż chęć biegania ;))
OdpowiedzUsuńA ja myslalam, ze Twoi podopieczni moga sobie chodzic na zewnatrz. Moja Miecka moze godzinami siedziec na balkonie (parter) i do glowy jej nie przyjdzie zwiedzac okolicy, a przeciez wystarczylby jeden sus... Nie musze jej pilnowac.
OdpowiedzUsuńnasze czasami na korytarz uciekną .. ale spanikowane ogromem świata wczepiają się w beton i czekają na ratunek :P
OdpowiedzUsuńbiedny kiciulek:))))
OdpowiedzUsuńśliczny kiciuś :D :D :D Dobrze, że wrócił cały i zdrowy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
czasem mam ochotę wiązać do brzózki, Karolek wrócił bo gdzie będzie miauuu tak dobrze?
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że nic mu się nie stało. Kochany Karolek :-)
OdpowiedzUsuńKocur meza przynosil mi prezenty,dowody milosci,czasem myszki czasem wrobelki i byl byrdzo obryzany gdyz niedocenialam owych prezentow,wprost przeciwnie brzydzilam sie fe:P
OdpowiedzUsuńfelice inizio settimana...ciao
OdpowiedzUsuńKarolek jest już kotem domowym w pełnym słowa znaczeniu - bo jak to na ulicy nie dają jeść? Nasz Max nadal wywala śmietniki - jak nie na ulicy to w domu ;)
OdpowiedzUsuńCiągnie wilka do lasu...
OdpowiedzUsuńCałe szczęście, że wrócił cały i zdrowy :)
Wszyscy lubią wagary:))) Po moim osiedlu często wędruje pani z kotem na smyczy. Większość kotów zamieszkujących partery jest u nas wypuszczana, ale im się często mylą balkony, na które mają wracać. A co jakiś czas koty giną - jedne zaduszone lub zagryzione przez psy,a niektóre chyba zmieniają dom.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Hah, a mi ostatnio zdarzyło się zamknąć Mefisto w szafie :) Nie zauważyłem kiedy wszedł, zaczął w szafie miauczeć dopiero gdy się zdrzemnął i obudził, więc nie mogłem go długo zlokalizować :)
OdpowiedzUsuńoj tam oj tam! poszedł na spacer i grzecznie wrócił!zasłużył na zaufanie;))
OdpowiedzUsuńmyślisz, że Karolek mógłby Cię zostawić? Myślę, że by wrócił, tylko pytanie kiedy?
OdpowiedzUsuńWszędzie dobrze, ale w domu najlepiej :)
OdpowiedzUsuńMoja dwana kotka, niewysterylizowana , w okresie rui poszla sobie ....z IV pietra! Bo na dole byl kocurek! Nikt o tym nie wiedzial! Nikomu do glowy nie przyszlo, ze z IV pietra mozna ot, tak sobie wyjsc! Po tzrech dniach poszukiwan, dzieci doniosly , ze w piwnicy jest jakis kot. No i corka prawie demolujac piwnice sasiadow wyciagnela ksiezniczke, ktora byla wielce zdziwiona, ze ktos jej szukal! Miala zdarte pazurki, bo widocznie przy tym uciekaniu zjezdzala po tynku. Oczywiscie po 2 miesiacach urodzil sie ...jeden kicius!
OdpowiedzUsuńMoja jest kotem wszędobylskim, ale wraca, bo gdzie dostanie jeść i gdzie indziej ją tak wygłaszczą! :)
OdpowiedzUsuńp.s. Bardzo się cieszę, że Karolek jednak wrócił, kiedy ginie zwierzak, trudno sobie wybaczyć i człowiek zawsze się zastanawia, co mógł zrobić, żeby to się nie stało.
OdpowiedzUsuńDobrze, że jest z powrotem!
Teraz wiesz że jak wyjdzie to wróci ,bo gdzie mu będzie lepiej ;))
OdpowiedzUsuńLepiej jednak nie kusić losu ...
Dobrze, że wrócił :)
OdpowiedzUsuńmnie kiedyś Mruczek uciekł też sam wrócił ale co się namartwiłam i naszukałam...pozdrawiam
OdpowiedzUsuńI słusznie, niech teraz sobie posiedzi w domu. Wędrówek mu się zachciało, a Panią zmartwił. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPięknie się prezentuje, chwil kilka w domu nie zaszkodzi. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMyślę, że sam fakt nieudanej podróży "na miasto" w celach posiłkowych, był już sam w sobie wystarczającą nauczką dla Karola:-)
OdpowiedzUsuńOdpuść mu trochę:-)
Już pewnie będzie mądrzejszy i będzie pamiętał, że nigdzie nie jest tak dobrze jak u swej pani:-)
Pozdrawiam!
Jest cudny i trzeba go pilnowac:-)
OdpowiedzUsuńWyobrażam sobie co czułaś , gdy kot zniknął . Moje mają pełną swobodę i tylko Senior korzysta z niej bezkrytycznie . Kazik zawłaszczył sobie prawo do ogrodu mojego i sąsiada , więc daleko nie chodzi . I dobrze , bo swoim kilkunastokilogramowym cielskiem straszy wszystkie kotowate . Czarna Dama najchętniej przebywa na tarasie lub w pobliżu mojej skromnej osoby . I wszyscy są zadowoleni . Aromatyczna .
OdpowiedzUsuńKrysiu, to już trzeci wypadek wśród blogerek.
OdpowiedzUsuńMiejmy nadzieję, że zjawi się.
Trzymam za niego kciuki.
Serdecznie pozdrawiam
uff!
OdpowiedzUsuń...poczuł zew wolności i przygody, zapewne będzie Cię tak - miau, miau wypuść mnie - prosić teraz często...
OdpowiedzUsuńKreślę pozdrowienia!
Mówi się, że kot chodzi własnym drogami i on chyba miał przedsmak tego :)
OdpowiedzUsuńRaz na rok taki wypad wystarczy - trzymaj drania w domu, bo zaginie jak Lucynka.
OdpowiedzUsuńCo użył to jego ale wiem, że się martwiłaś. Kotek synka też dał w długą i wrócił po paru godzinach cały i zdrowy a syn cały ten czas szukał go gdzie się dało.Serdeczności.
OdpowiedzUsuńKarolek wędrowniczek:) Pięknie prezentuje się na zdjęciu, ma taką błyszczącą sierść:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Dobrze że wrócił :)
OdpowiedzUsuń