POLITYKA PRYWATNOŚCI

25/06/12

Ballada o Czekoladzie cz.1



Był rok 2008 …
W styczniu przyjechał do Bogaczewa Czekoladowy Joe
Nie chciałam go, za wszelka cenę chciałam oddać już , teraz,  do innego domku…

Wprowadził totalne zamieszanie ...
Walczące na sikanie koty : Cesar i Czekoladowy zdewastowały pokój.
Nie biły się, tylko lały na  wszystko, co się dało.  Znaczyły  i znaczyły…
Reszta kotów dostawała nerwicy…

W ramach jakiejś stabilizacji stada Czekoladka dostał przenosiny do saloonu 
i któregoś poranka obudził się z pękniętą rogówką.
Dlaczego, nie wiemy do tej pory… był sam…
I tak zaczął się horror...
CDN jutro


Bogaczewo Czekoladka na spacerze już po chorobie








58 komentarzy:

  1. No, jak to czasem rogi wyrastają:))) Samo życie:))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale jaki śliczny :) Już jestem jego fanką! No i super kumpli ma w ogródku ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślałam, że to żywe kozły;-))) czekan na cd Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żywe też się myliły i przychodziły jak do stada :-)))

      Usuń
  4. Ja też czekam na cd. - ciekawie się zaczyna :)

    OdpowiedzUsuń
  5. moze sie z tęsknoty do wojny sikanej walnął o coś..bidulek:((...ale jaki piekny!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak ładnie czekoladowy chodzi na smyczy? Dobrze że już zdrowy. Pozdrowionka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ładnie chodzi na smyczy , jako jedyny w stadzie...

      Usuń
  7. To w sumie dobrze że był sam jak mu się coś w to oczko stało ,bo byłoby na innego kotka ...
    Czekam na cd... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale boję się ,żeby nie powtórzyło z drugim...

      Usuń
  8. jak zobaczylam ze w tytule jest czekolada, to myslalam ze to o, no , o czekoladzie, takiej brazowej, w tabliczkach, albo pitnej, goracej...
    Ale kot sliczny i zasluguje na imie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekoladowy Joe nazwała go ochrzciła dziewczyna z miau...:-)

      Usuń
  9. Wśród tych rogów wygląda wspaniale :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Biedny kociak, może przez sen na coś wpadł ...
    Pozdrowienia, czekam na c.d.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. p.s. kotek wśród jelonków wygląda ślicznie, ale chyba przez cały czas musi chodzić na smyczy, bo takiego ślepaczka nie można raczej wypuszczać?

      Usuń
    2. On chodzi na smyczy i pod kontrolą,
      "exotyki" to raczej bardzo bezradne koty w przyrodzie...

      Usuń
    3. Weci nie umieli tego wytłumaczyć, ja też.
      Może brak jakichś mikro makro ?
      Wtedy kiedy przyjechał był kotkiem z odzysku...

      Usuń
  11. Nie doczytałam się nigdy wcześniej o jego problemie z oczami.. Dość nietypowa sytuacja. Teraz już chyba wszystko ok? Czekam na cd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak i nie ...
      Jednego oczka nie ma :-(

      Usuń
    2. Nie wiedziałam ...(

      Usuń
    3. Też nie wiedziałam:(
      A znana jest przyczyna?

      Usuń
    4. Nie nie jest znana
      i dlatego martwię się o drugie...
      Weci nie potrafili wyjaśnić.

      Usuń
  12. Kot na smyczy to dla mnie coś nowego, może dlatego, że w swojej okolicy mam same dachowce. Mam nadzieję, że z oczami kotka już wszystko dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  13. Samo znaczenie swojego terytorium jest już oznaką napięcia.Może nawet nadciśnienia kociego.Coś mi mówi,że pęknięcie mogło być samoistne,Jasna.Poradziliście sobie wspaniale z tym ...Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektóre koty po prostu organicznie nie znoszą się ...
      pozdrawiam

      Usuń
    2. Teraz to zacznę się bać - mam takie dwa zwalczające się od dwóch lat na ostro i może się okazać, że też im coś popęka?

      Usuń
    3. Nieee, aż tak źle nie będzie ...
      Czekoladka to rasowiec a to zawsze takie delikatne...

      Usuń
  14. Ja też niecierpliwie czekam na cd. A z Czekolady to wielki szczęściarz (mimo tych przejść), że trafił do Twojego domku :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obydwoje mieliśmy szczęście ,że trafiliśmy na siebie :-)

      Usuń
    2. Pięknie napisane :-)

      Usuń
  15. Jak już zdążyłam doczytać dobrze się skończyło . Miło , gdy zwierzę trafi na odpowiedniego opiekuna który potrafi pomóc . Warto pomagać . Aromatyczna

    OdpowiedzUsuń
  16. jak tylko odkurzacz .. toż on jest taki lekko wężowaty momentami :P

    OdpowiedzUsuń
  17. Piękny jest Czekoladowy!!!
    Ja mam szeleczki dla mojego dachowca, ale .... dachowiec nie toleruje ich w ogóle!
    Może jakaś porada w zakresie przyzwyczajenia kota do szelek? Przydałaby się.
    Pozdrawiam bardzo cieplutko:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuj stopniowo przyzwyczaić,zabawa , przyzwyczaić do widoku,
      zapachu...
      Chociaż z kotami to jest trochę inaczej niż z psami...

      Usuń
    2. U mnie Gacki nauczone od małego, ale Rysia nie chciała szelek na początku. Dopiero gdy skojarzyła, że szelki = wyjście na dwór, mniej protestuje ;-)

      Usuń
  18. Taka ślicznotka, a prawie bestia.
    Terroryzował prawie cały dom.
    Domyślam się, że potrafiłaś nad nim zapanować...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekoladka raczej się bronił,
      to prędzej Cesara o terroryzm bym podejrzewała:-)
      Wiesz jak to z Cesarami bywa :-)))

      Usuń
  19. Ta nazwa do niego pasuje .........pozdtrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  20. Kocurek cudny, nie widziałam jeszcze takiego. To pewnie rasowy:)

    OdpowiedzUsuń
  21. Przeczytałam sobie o Czekoladzie kilka wpisów. Ma dobrze! Czy nadal taki grubuśki? Na pewno jest bardzo szczęśliwym kotem. Dzięki tobie. Koty są po prostu niezwykłe i cudne, wszystkie. Pozdrawiam serdecznie. Wasylissa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nadal czekoladka lubi sobie pojadać :-)))
      Pozdrawiam serdecznie :-)

      Usuń
  22. Lubię kotki chociaż ich nie mam ale za to moi synowie i owszem.Czekoladka wygląda pięknie.Niestety takie kotki są delikatniejsze od dachowców. Czekam na ciąg dalszy.Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak masz rację , jest delikatniejszy ...
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  23. Kiedyś przez dwa dni mieliśmy ślicznego białego kociaczka wziętego z działki, jednak gdy zrobił coś w kuchni za szafką, córka- wielka kociara- sama prosiła ojca, aby go odwiózł. Innym razem mieliśmy maciupkiego rudzielca, którego mój mąż bezskutecznie uczył lać do kuwety z piaskiem. Po tygodniu znalazł sobie dom u pewnej dziewczyny, która koniecznie chciała mieć rudaska. Do tej pory żyje tam szczęśliwie.
    Od tej pory nie bierzemy z działki żadnego kota, tylko je codziennie dokarmiamy.
    Tak to już jest z kotami.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń