20/10/17

Jak się nie dać zbadać ...



Oczywiście każda wizyta u weterynarza z Julkiem Cesarem kończy się wojną.

Tutaj Juliusz Cesar wystąpił na wykładzie w szkole dla techników weterynarii jako negatywny przykład jak nie należy postępować z kotem i co robić jak kotka rozwścieczymy :-)


Najpierw było spokojnie 




Potem z lekka zaczął się irytować





A potem tak się rozwścieczył  i stoczył taką walkę , że nic mu już nie robiłyśmy :-)
Zgodnie ze wskazaniem wetrynaryjnym kota zostawia się w spokoju .



A potem dostał oklaski za fajną współpracę i poszliśmy do domu zadowoleni oboje.

Ja  że Julek zachował się tak jak wymagał program lekcji czyli się wściekł ,
a Juliusz Cesar  zadowolony, że wreszcie idziemy do domu i nikt go nie będzie ruszał.


44 komentarze:

  1. Sama przechodziłam to z moją kotką setki razy.
    Też jest taka oporna i nikt jej nie może dotknąć...
    Zatem weterynarz to niemalże zło wcielone dla niej...
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektóre koty tak mają, ale to świdczy o tym ,że były nieprawidłowo socjalizowane w dzieciństwie...
      Pozdrawiam :-)

      Usuń
  2. Julek coraz bardziej mi się podoba...;o)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nasze koty o dziwo nawet lubią wizyty u weterynarza, aczkolwiek jeśli sami chcemy im np. sprawdzić uszy lub cokolwiek innego, to nie są zbyt zachwyceni, ale nie okazują tego jakoś agresywnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. generalnie koty mają opinię trudnych pacjentów, nawet gdy się umie z nimi postępować podczas badania lub zabiegu... są jednak wyjątki... nasz poprzednia kocurnica miała w jednej przychodni ksywkę "Anioł", zaiste wzór cierpliwości i ufności... oczywiście zapewne miało to też związek z tym, że ja przy niej byłem, bo od tego też dużo zależy, kto jest z kotem u weta...
    przekrój zachowań mieliśmy kiedyś, gdy stan kociarni wynosił 5 sierściuchów i trzeba było codziennie pędzlować im uszy na okoliczność świeżbowca... większość znosiła zabieg nieźle, jeden kocurniak nawet się dobrze bawił wtedy, poza jedną kotką, którą musiały trzymać dwie osoby plus pędzlujący, a wrzask był na pół ulicy...
    p.jzns :)...

    OdpowiedzUsuń
  5. Weterynarze mają ciężkie życie...próbowałam doprowadzić kiedyś mojego psa na szczepienie, masakra, a badanie? katastrofa...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tak, to się zgadzam z tobą ,że mają ciężkie :-)

      Usuń
  6. Świetny kotuś. Futerko do prawdy imponujące i widać, że charakterny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Futerko dopiero mu rośnie, ale charakterek to on ma :-)

      Usuń
  7. A futerko daje sobie czesać??bardzo jestem ciekawa,bo pamiętam jak wyglądał :))(Aśka)

    OdpowiedzUsuń
  8. No to niezłą szkołę dał :)
    Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to Julian , pokazał się z "najlepszej" strony ;-)))
      Ale o to właśnie tym razem chodziło :-)

      Usuń
  9. Gdyby spojrzenie mogło zabijać...

    OdpowiedzUsuń
  10. Ech, przypomniało mi się jak nienauczona weterynarka chciała Ciapkowi krew pobrać i musiało go trzymać trzech studentów a i tak wygiął igłę i obsikał wszystkich zebranych krwią. Teraz mamy takiego spokojnego weta, że tylko ja Ciapusia lekko przytrzymuję żeby się nie wiercił a on spokojnie pobiera na siedząco juszkę z łapki i obywa się bez cyrków.

    OdpowiedzUsuń
  11. Julian ma swój charakterek hehe. Brawo dla niego!
    Pozdrawiam Krysiu:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Bravo dla Juliana. Z naszym kotem byliśmy tylko raz u veta - gdy było trzeba wsadzić go od połowy do gipsu. Długa historia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lepiej robić kotom badania raz do roku , bo często okazuje się ,że coś się z nimi dzieje a kot nie powie...

      Usuń
  13. Trudny pacjent z tego Julka !
    Gucio też naburczał na mnie wczoraj u weta. Ale miał zrobione wszystko co trzeba ;-)
    Za to w domu walczy ostro i nie pozwala sobie nic zrobić :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest trudny, chcociaż tutaj był na szkoleniu i przyszli technicy musieli zobaczyć i taką trudną wersję kota...
      Czytałam o Guciu, zdrowia życzę...

      Usuń
  14. Koty mają charakter, z nimi sie nie dyskutuje, znam to też :-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Co raz bardziej przypomina persa, już nie tylko z pyszczka :)

    OdpowiedzUsuń
  16. heheh ciekawe doświadczenie:)....dla kota;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Kotka mojej koleżanki miała być ostatnio odrobaczona u weterynarza i pokazała co to znaczy nie dać się ani zbadać, ani ruszyć :D Już nawet nakładanie jej szmatki na głowę nie pomaga. :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Fajny kotek, ale ma przeżycia. ;-)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...