04/02/15

7. Misia koniec historii





I to jest koniec historii choroby Misi.
Stan stabilny ...
Choroba przewlekła.






Misia żyje i miewa się na tyle dobrze,
jak dobrze może czuć się kot w jej sytuacji.
Choroba przewlekła.
Będziemy dalej szukać i zastanawiać się,
Już bez paniki z mojej strony.
Oswoiłam się z jej choroba.



Ja i pan Doktor Krzysztof Mazur będziemy o nią dbać jak najlepiej do samego końca.

Dlaczego opisywałam historię jej choroby ?

Najpierw wydawało mi się, że ona prędko wyzdrowieje..
A potem panika i strach jak ją ratować...

W takich sytuacjach trzymanie kciuków
i wsparcie choćby z daleka
daje wiele, bo nie nie czuje się człowiek sam,
kiedy czasami nie wiadomo co robić.

Potrzebne też było dla mnie,
by ocenić sytuację realnie
i może jej historia choroby przyda się też komuś.




a ja się popłakałam... u nas też powolne odchodzenie ♥Maciusia♥, tym mocniej trzymam kciuki za ♥Misię♥ Twoja opowieść i jej odchodzeniu przekonała mnie, że dobrze postąpiłam nie męcząc go bardziej. Jest chory, ale spokojny, szczęśliwy bo w domu. I tak niech sobie powolutku żyją te nasze słoneczka, ile im jest pisane.. Pozdrawiam Cię serdecznie! Głaski dla Misi ♥






Dziękuję Wam 
za rady, trzymanie kciuków i komentarze.
Może  to one pomogły najwięcej w walce o Misię? :-)



Zdjęcie z Facebook,




Z ostatniej chwili :

Przepraszam wszystkich, nie chciałam straszyć tytułem,
jakoś tak wyszło...??
Pomyślałam tylko ,że nie będę pisać i straszyć ,że jest źle...




28 komentarzy:

  1. Masz racje, swiadomosc ze czlowiek nie jrst sam bardzo pomaga!
    Pozdrawiam goraco!

    OdpowiedzUsuń
  2. Sama doswiadczylam mocy blogowego wsparcia, wiem ile ono daje. To potega.
    Szczerze mowiac az mnie zmrozilo, kiedy przeczytalam tytul, balam sie zajrzec. Ty potrafisz straszyc, Krysiu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobre myśli, nawet te lecące z drugiego końca świata potrafią zdziałać cuda a człowiekowi dać moc. Nadal je ślę dla Was i wierzę, że Misia będzie jeszcze częstą główną bohaterką blogowych wpisów u Ciebie. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG... aż mi się serce ścisnęło... Jaki koniec?! Misia będzie sobie jeszcze żyła, a Ty będziesz jej to życie umilała... Trzymam kciuki, żeby to było jak najdłużej. Jesteś dzielna i mądra ;) Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Całym sercem jestem z Misią.

    OdpowiedzUsuń
  6. Misiu....dasz radę..głaski....

    OdpowiedzUsuń
  7. Choroba przewlekła - może trwać i trwać, a Misia bedzie żyła pod Waszą opieką. Weź mojego Rycha - przewlekła niewydolność trzustki. Kilku doktorów juz postawiło krzyżyk na kocie. A my z z doktorem Szczęsnym z Pasłęka postawiliśmy go na łapki. Chory będzie zawsze, czasem puszcza "mokre bąki", ale żyje.
    Trzymajcie się ciepło i zdrowo
    Asia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam bardzo dobrze Pana Doktora Szczęsnego.
      Bardzo go lubię i cenię.
      Też kiedyś jak mieszkałam w Bogaczewie leczyłam u niego koty.
      Misia jak przyszła do mnie od razu w pierwszy dzień pojechałam do niego.
      Też ją leczył na początku naszej znajomości.

      Usuń
  8. Zamarłam po przeczytaniu tytułu.
    Dalej będę trzymac kciuki
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  9. Zamarłam po przeczytaniu tytułu.
    Dalej będę trzymac kciuki
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  10. Misia i tak jest szczęśliwa, bo ma dom i kochających ludzi :)

    OdpowiedzUsuń
  11. no to jeszcze nie koniec, ufff, duzo sil dla was!

    OdpowiedzUsuń
  12. Kochana Krysiu:) Przytulam cieplutko:***** i życzę zdrówka!!!:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Najważniejsze że Misia jest w domu, wśród swoich kochających ludzi i ma dobrą opiekę- dużo sił Wam życzę i oby jak najdłużej była jeszcze z Nami :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Mocno trzymam kciuki za Misie. A właściwie trzymamy - ja i moja kotka. Choroba przewlekła, no ale może da się to jakoś załagodzić. Może jeszcze coś można zrobić. Nigdy nie jest tak, żeby nadzieja umierała. Oj tytuł notki naprawdę mógł przerazić, ale po przeczytaniu już wszystko staje się dla czytelnika jasne.

    OdpowiedzUsuń
  15. Tylko wiosna słońce lato niech przyjdą a Misiunia odżyje wierzę w to. Jeśli dojdzie do wniosku ze już czas to odejdzie, mądra jest i najważniejsze ma Ciebie. ♥

    OdpowiedzUsuń
  16. Cieszę się, że Misia osiągnęła jakąś stabilność. Najważniejsze, że jest z Wami i wie, że ją kochacie.
    p.s.Ja zaczęłam wędrówki do lekarza z moją suczką, Bawareczką. Ale u mnie jest nadzieja, na razie sama jej daję zastrzyki z antybiotykiem ( mieszkam na wsi, za daleko do lekarza) i widzę, że z każdym dniem jest weselsza. Ech te nasze zwierzaczki!
    Buziak.

    OdpowiedzUsuń
  17. Po przeczytaniu tytułu, aż mnie zamurowało.
    Ale... Dobrze, że stan się ustabilizował :)))
    Życzę Wam wielu słonecznych dni :*

    OdpowiedzUsuń
  18. tak, tytuł mnie mocno wystraszył! Na szczęście stan Misi jest stabilny. Tyle o nią walczysz, cały czas trzymam kciuki! Oby pożyła sobie w spokoju tyle, ile jest jej dane :) Nawet z przewlekłą chorobą można długo i w miarę szczęśliwie żyć!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krysiu,dobrze zrobiłaś pisząc o Misi. Przecież między innymi po to jesteśmy,żeby się wspierać w trudnych chwilach. Dałaś piękny przykład wielkiego serca,ofiarności i miłości. Misia to wie i docenia. Oby była z Tobą jak najdłuzej. Trzymamy kciuki i pazurki.

      Usuń
  19. Mój królik żył półtora roku po ciężkim zapaleniu mózgu i potem miałam żal do wetów że nie powiedzieli mi wprost że on jest tylko zaleczony i może w każdej chwili odejść. Potem się okazało że tej choroby nie można wyleczyć a ja tak myślałam. Ale króliki to oddzielny rozdział, one są bardzo chorowite :(

    OdpowiedzUsuń
  20. Dobrze, że Misia jest stabilna :)
    Ja w nocy z poniedziałku na wtorek zawiozłam moja sunię do Kliniki. Musiała zostać na obserwacji, bo zemdlała. Myśleliśmy, że to już koniec, ale serduszko podjęło pracę :) Dziś już jest w domku, też już nie wyzdrowieje, ale jesteśmy razem :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Bądź dobrej myśli Krysiu:)

    OdpowiedzUsuń
  22. Krysiu, stworzyłaś Misi dom pełen miłości.
    Ona to cały czas czuje.
    Tulę Cię.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  23. To tak jak z ludźmi. Skoro wiadomo co dolega można nauczyć się z tym żyć. Buziaki Krysiu I trzymam kciuki dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  24. kciuków nie puszczamy, a Ty masz ogromne serce!

    OdpowiedzUsuń
  25. Jak mogłaś tak zatytułować posta? Prawie zawału dostałam:( Dobrze, że Misia w stanie stabilnym. Oby jednak jej się jeszcze poprawiło.
    Pogłaski dla malutkiej kruszynki:)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...