07/01/15

Minął tydzień...



Ani do przodu ani do tyłu...

Misia żyje, warczy jak upycham w nią jedzenie, czasami sama zje.
Leki dostaje.
Doszły nowe leki.
Laktoferyna.
Obserwuję, bo ona alergiczka , a ten lek na białkach z serwatki...

I byłoby całkiem nudno gdyby jakoś ruszyło do przodu.
Chyba chcę ,żeby za szybko działo się ....ech...




 Misia śpiąca w poduszkach
Niestety koteczka najważniejsza,
a że ja niewyspana to szczegół :-)))





Czasami jest śmiesznie,
bo A. się śmieje z tego, co mówię do Misi, takie to nielogiczne :-)))



Najczęściej jest tak ,
że Misia leży na wersalce jak księżniczka
a ja smaruję specjalną pastą jedzeniową jej pyszczek pod nosem
i mówię ,że ma zjeść choćbyśmy tutaj obie padły.
Misia zlizuje i tą metodą posiłek trafia do jej żołądka.

Nie jest karmiona na siłę , tylko zlizuje tę karmę ze swojego pyszczka.
Czasami  jesteśmy nieżle umazane obie ale i tak dużo trafia do brzuszka.

Dużo jedzenia zostaje, nie jest zużyte ,
No ale przecież u mnie nic się nie zmarnuje.
Pozostałe krzyczą hip hip hurrra znowu coś dobrego dla nas :-)))
Przecież ona na pewno dostaje lepsze od naszego !!!

I tak życie się toczy , niestety opieka nad Misią zajmuje strasznie dużo czasu,
ale uparłam się ,że jeszcze nie czas, jeszcze nie czas...





29 komentarzy:

  1. Kochana caly czas trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ważne, że podjada... Dzielne jesteście obie ! Trzymamy kciuki !

    OdpowiedzUsuń
  3. Cierpliwosci, Krysiu, to tak jak z chorym dzieckiem.
    Jestesmy z Wami :***

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiem co to znaczy mieć chore zwierzątko w domu. Dlatego bardzo Ci (Wam) współczuję, trzymam kciuki za dobre efekty i... chwała Ci Krysiu za to co robisz :)

    OdpowiedzUsuń
  5. A już miałam czarne myśli:(
    Trzymamy dalej kciuki i łapy życząc nieustająco zdrowia i...cierpliwości.

    OdpowiedzUsuń
  6. Trzymam cały czas kciuki za Was

    OdpowiedzUsuń
  7. Zatem dużo sił do tej walki.

    OdpowiedzUsuń
  8. najważniejsze Krysiu, że nie jest gorzej... nadal myślami jestem z Wami

    OdpowiedzUsuń
  9. to mi przypomniało, jak cierpliwie karmiłam koty a potem wpadał pies i jednym machnięciem jęzora czyścił miseczkę
    trzymaj się

    OdpowiedzUsuń
  10. Dużo sił życzę i cierpliwości.Całuski dla Misi.

    OdpowiedzUsuń
  11. Zdrówka dla kici, a Tobie życzę długich, głębokich snów:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzielne dziewczyny!Cały czas jesteśmy z kocią z wami. Krysiu, przesyłamy Misi mizianki a Tobie uściski!

      Usuń
  12. Ciągle jest nadzieja, że nastąpi przełom i Misia zacznie zdrowieć. Trzymajcie się :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Krysiu- powodzenia- tego życzę Tobie najbardziej.
    Przekaż Misi, że wierzę w poprawę.
    Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
  14. Zdrowia kociczce a Tobie sił dużo, bo serce to Ty masz ogromne! :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Maleńka jak dobrze że ma Ciebie. Wzruszyłam się.

    OdpowiedzUsuń
  16. Bo ze zwierzakiem, to jak z dzieckiem - nie ma zmiłuj.:)
    Trzymam kciuki! I życzę Ci dużo sił...

    OdpowiedzUsuń
  17. No proszę:))dajecie radę obie:))))walcz!

    OdpowiedzUsuń
  18. Bidulka :( Ale dobrze że ma Ciebie, dacie radę! Zdrówka i sił życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Mój już zdrowy, ale też na poduchach śpi. Zresztą jak zawsze.
    Zdrówka życzę.

    OdpowiedzUsuń
  20. Krysiu kochana, pod Twoją opieką Misia zwalczy choróbsko. Wierzę w to!
    Trzymajcie się:)

    OdpowiedzUsuń
  21. ~Krysiu, dla Was obu, jestem pełna podziwu!!!!
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  22. Oby jej się poprawiło. Bidulka.

    OdpowiedzUsuń
  23. trzymajcie się
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  24. Ja już to pisałam, ale znowu napiszę - moja mama miała kotkę, która nic nie jadła dwa tygodnie a prawie nic przez miesiąc, zresztą była podobna z wyglądu. Dostawała kroplówkę ale wet nie wiedział co jej jest. Potem nagle jej przeszło i żyła jeszcze ponad 10 lat, nigdy nie chorując. Mam nadzieję, że z nią będzie tak samo :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Będzie dobrze, wygracie obie walkę o jej zdrowie.. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  26. Bo kociary i psiary tak mają, czasu nie żałują dla pupili. Moja siostra wzięła szczeniaczka, który chyba, jak miał 2 tygodnie stracił matkę. To był taki malutki ratlerek. Na dłoni się mieścił. Karmiła go, co 3 godziny, na początku strzykawką, potem butelką i smoczkiem, takim zestawem dla lalek. W nocy, co 3 godziny wstawała, a do pracy pieska zabierała w kartoniku. Nie mógł zostać sam na pół dnia, musiał jeść. Wykarmiła go i wychowała. Dożył późnej starości.

    OdpowiedzUsuń
  27. Jeszcze nie czas - masz rację Krysiu ;-)))
    To musi komicznie wyglądać to Wasze dokarmianie ale wiem jak to jest... wiem...
    Ja rano też często budzę się połamana, obolała i niewyspana... za to moje Futra... przeszczęśliwe ;-))) Nawet na łóżku każda ma swoją miejscówkę ;-)))
    Uściski dla Ciebie Krysu i głaski dla Futrzaków

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...